Brazylia doczeka się medalu w sportach zimowych? Pomóc ma... Norweg

Brazylia doczeka się medalu w sportach zimowych

Kibiców narciarstwa alpejskiego rozgrzała informacja o powrocie do sportu Norwega Lucasa Braathena. A jeszcze bardziej, że utalentowany 23-latek zamierza reprezentować... Brazylię. Alpejczyk nieoczekiwanie ogłosił jesienią zakończenie kariery. Teraz znów zaskakuje, bo może stać się największą nadzieją Kraju Kawy na pierwszy olimpijski medal w sportach zimowych!

Lucas Braatthen to zdobywca małej kryształowej kuli w slalomie, w sezonie 2022/23 alpejskiego Pucharu Świata. Norweg dotąd dwanaście razy stanął na podium PŚ, a pięć razy na najwyższym jego stopniu. W klasyfikacji generalnej PŚ 2022/23 zajął najwyższą w karierze, 4. lokatę. Wcześniej wywalczył srebro w supergigancie i brąz w superkombinacji podczas mistrzostw świata juniorów we włoskiej miejscowości Val di Fassa, w 2019 roku. Wystąpił już też na zimowych igrzyskach olimpijskich, ale startu w Pekinie, w 2022 roku, nie zaliczy do udanych: wystąpił w slalomie i gigancie, ale nie ukończył żadnej z tych konkurencji. Wydawało się jednak, że wielka kariera stoi przed nim otworem, do czasu...

W październiku 2023 roku norweski alpejczyk zaskoczył wszystkich decyzją o zakończeniu kariery w wieku 23 lat. – Po podjęciu tej decyzji po raz pierwszy w życiu poczułem się szczęśliwy. Jestem wdzięczny wszystkim, którzy byli ze mną podczas mojej kariery – ogłosił światu, dodając, że „chciał też wyjść poza sport” i tu był powód jego zaskakującej decyzji. Otóż młody zawodnik wdał się w konflikt z rodzimą federacją, a poszło o kampanię reklamową marki odzieżowej, w której wziął udział. Złamał związkowe przepisy, bo nie dostał na to zgody. Dodatkowo sponsorem norweskiej kadry była inna marka, więc wystąpił tu konflikt interesów.

W ostatnich miesiącach, gdy jego koledzy ze stoku rywalizowali w alpejskim Pucharze Świata, on oddawał się innej pasji: był m.in. modelem podczas Fashion Week w Kopenhadze, gdzie wystąpił w różowych spodniach narciarskich niczym z filmu „Barbie” oraz ciemnym, dobrze skrojonym płaszczu. Widzowie mogli też zobaczyć jego umięśnioną klatkę piersiową, bo nie miał koszulki.

Najwyraźniej brakowało mu jednak sportowej adrenaliny, bo postanowił wrócić do narciarstwa alpejskiego. Nie będzie jednak reprezentował Norwegii, a... Brazylię! Wszystko dlatego, że jego matka jest Brazylijką, 23-latek ma podwójne obywatelstwo, a jego drugie imię to Pinheiro. – Chciałbym ogłosić, że wracam do ścigania i będą to robił w barwach kraju, który zaszczepił we mnie miłość do sportu. Z dumą będę teraz reprezentował Brazylię – zapowiedział na specjalnej konferencji prasowej, podczas której mówił po portugalsku.

Wszystko wskazuje na to, że w nowym sezonie zobaczymy znów Braathena na alpejskim stoku. Co  prawda na zmianę barw narodowych musi się zgodzić norweska federacja, ale nawet gdyby postawiła weto, to jest pewna furtka: ostateczną decyzję podejmuje FIS, czyli światowa federacja. A trudno przypuszczać, żeby nie dopuściła do rywalizacji tak zdolnego i barwnego zawodnika, który  jak magnes przyciąga zainteresowanie mediów i kibiców, a co za tym idzie jest żyłą złota dla dyscypliny.

A dla Brazylii starty Lucasa Pinheiro Braathena mogą być niepowtarzalną szansą na pierwszy olimpijski medal w sportach zimowych. Kraj Kawy wysyła nieprzerwanie swoich reprezentantów na zimowe igrzyska od 1992 roku i imprezy we francuskim Albertville, ale jak dotąd nikt nie stanął na podium. W 2018 roku, w koreańskim Pjongczangu,  9. miejsce wywalczyła Isabel Clark w snowboard crossie. Czy za dwa lata w Mediolanie to się zmieni?

Artykuły powiązane