Wielobojowe MŚ w łyżwiarstwie szybkim: Polacy daleko, ale z rekordem
Bez medalu zakończyli udział w wielobojowych mistrzostwach świata w łyżwiarstwie szybkim reprezentanci Polski. W niemieckim Inzell, w rywalizacji na wszystkich dystansach Magdalena Czyszczoń zajęła 19. miejsce, a Mateusz Śliwka był 22. 18-latek miał jednak powody do radości, bo ustanowił rekord Polski juniorów.
Dla Mateusza Śliwki był to debiut w imprezie tej rangi. Młody panczenista wystartował w tzw. „dużym” wieloboju, czyli biegach na wszystkich dystansach: 500m, 1500m, 5000m i 10000 metrów. Już na najkrótszym dystansie pobił rekord życiowy i zajmował 12. miejsce. Na 5000 metrów już tak dobrze nie było i skończyło się na 22. lokacie. – Można powiedzieć, że z obu sobotnich startów jestem zadowolony, ale wiem też, że mogę jechać szybciej. Przed biegiem na 500 metrów, który był pierwszy, czułem ogromną tremę i stres, ale udało się zrobić życiówkę, więc wyszło w miarę dobrze, ale, tak jak mówiłem, mogę jeździć szybciej – mówił na półmetku zmagań.
W niedzielę 18-latek ponownie zaprezentował się z dobrej strony, bo choć w biegu na 1500 metrów był dopiero osiemnasty, to pobił kolejny rekord życiowy, a przy okazji rekord Polski juniorów (1:47,85). To był jego ostatni start w Inzell, bo do biegu na 10000 metrów przystąpiła tylko ósemka najlepszych panczenistów. Śliwka ostatecznie był 22. – Nadal trochę się stresowałem, co chyba było widać przy falstarcie, bo mi się nogi trzęsły. Nie ma co ukrywać, że jestem bardzo zadowolony. Założenia były inne, nie sądziłem, że mogę pojechać tak szybko, ale to był ostatni bieg sezonu, więc mogłem dać z siebie tyle, ile tylko było pary w nogach – komentował nastolatek. – Igrzyska na pewno są największym celem. Oczywiście, jest trochę czasu, ale też czas szybko płynie, więc trzeba cały czas mocno pracować po to, by był progres i by były coraz lepsze wyniki – dodał.
Z postawy Śliwki zadowolony był też trener kadry. – Na tę chwilę pokazał się z bardzo dobrej strony, bijąc dwie życiówki i ustanawiając nowy rekord Polski. Na pewno jest to nasza nadzieja na przyszłość – podsumował.
Nieźle spisała się też Magdalena Czyszczoń, która w rywalizacji pań miała nieco krótsze dystanse od panów (500m, 1500m, 3000m, 5000m). I ona również zaliczyła życiówkę na 500 metrów, choć zajęła dopiero 23. lokatę. Potem na 3000 metrów była 17. – Śmiałam się przed wejściem na lód, że przyjechałam po życiówkę na pięćset metrów i tak się stało. Z trzech kilometrów jestem zadowolona, ale nie do końca, bo do czwartego koła szło mi bardzo dobrze, technicznie chyba jeden z lepszych moich biegów, ale później trochę zabrakło – tłumaczyła potem.
Polka, podobnie jak jej kolega, w niedzielę pojechała tylko w jednym biegu, na 1500 metrów, gdzie zajęła 19. pozycję i taką samą w końcowej klasyfikacji. Do biegu na 5000 m przystąpiło tylko osiem najlepszych zawodniczek. – Te dwa dni były dla mnie pod względem technicznym najlepszym czasem w tym sezonie. Zobaczyłam, że jednak mogę lepiej jeździć na łyżwach. Szkoda, że tej formy nie było wcześniej, choćby na mistrzostwach świata w Calgary – mówiła potem 29-letnia Czyszczoń.
Mistrzami świata w wieloboju na wszystkich dystansach zostali: Holenderka Joy Beune (zwyciężczyni biegów na 1500, 3000 i 5000 m), przed rodaczkami Marijką Groenewoud i Antoinette Rijpma-De Jong. Wśród panów najlepszy był Amerykanin Jordan Stolz przed Holendrem Patrickiem Roestem i Norwegiem Hallgeirem Engebråtenem.
Wcześniej w wieloboju sprinterskim 11. miejsca zajęli Marek Kania i Karolina Bosiek. Wielkim nieobecnym był zaś Damian Żurek, brązowy medalista na 500 metrów podczas MŚ w Clagary, który upadł przy dużej prędkości podczas treningu i nabawił się kontuzji.
– Mieliśmy dobry początek w sprincie, bo Marek Kania był na podium, a po trzech biegach czwarty. Była spora szansa walczyć o podium, ale nie udało się i spadł na jedenastą pozycję. Również na jedenastej pozycji skończyła Karolina Bosiek, która popełniła kilka błędów na dwóch dystansach i to jej przeszkodziło, by być w czołowej dziesiątce, a miała na to duże szanse. Z kolei Magda Czyszczoń nie jest typową wieloboistką, choć poprawiła swój rekord życiowy na pięćset metrów, a w niedzielę zanotowała naprawdę niezły przejazd na tysiąc pięćset. Na pewno jest nad czym pracować – podsumował MŚ trener Paweł Abratkiewicz. Dla polskich łyżwiarzy start w wielobojowych mistrzostwach świata był ostatnim występem w tym sezonie.