Raszyn, czyli sportowe serce regionu

Katarzyna Klimaszewska

Położona niedaleko Warszawy wieś Raszyn to wyjątkowe miejsce na sportowej mapie Polski. To właśnie stamtąd pochodzi Iga Świątek, ale mieszkańcy gminy mają znacznie więcej powodów do dumy. Za sprawą nowoczesnego obiektu sportowego Raszyn zyskał status europejskiej stolicy podnoszenia ciężarów, nie zapominając przy tym o innych dyscyplinach. O bijącym w regionie sportowym sercu rozmawiamy z Katarzyną Klimaszewską, dyrektor Centrum Sportu Raszyn.

Redakcja: W ciągu sześciu lat hala sportowa w Raszynie stała się sportową wizytówką regionu. Spodziewała się Pani takiego sukcesu?

Katarzyna Klimaszewska: Samo doprowadzenie do budowy hali było sporym sukcesem. Przypomnę, że Centrum Sportu Raszyn to efekt trójstronnej umowy pomiędzy Ministerstwem Sportu i Turystyki, Urzędem Gminy oraz jednym ze związków sportowych, czyli Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów. W ten sposób pozyskaliśmy finansowanie z ministerstwa na poziomie siedmiu milionów złotych przy całym koszcie budowy w wysokości osiemnastu milionów złotych.

Red.: Dlaczego akurat podnoszenie ciężarów?

K.K.:  Właśnie ta dyscyplina jest bliska mojemu sercu. Jest to jeden z najstarszych sportów olimpijskich, na którym opiera się przecież cała lekkoatletyka.

Red.: Ale hala służy również innym dyscyplinom?

K.K.: Oczywiście! Od początku przyświecał nam cel, aby lokalne kluby sportowe, a mamy ich pięć, - trzy piłkarskie, jeden siatkarski i jeden pływacki, mogły korzystać z nowoczesnej infrastruktury sportowej dopasowanej do wymogów XXI wieku. Zajęcia sportowe w CSR obejmują jednak szerszy zakres: mamy również piłkę ręczną, badminton, koszykówkę, a nawet hobby horsing, czyli  sport dla dzieci z elementami gimnastycznymi, w którym wykorzystuje się konie hobbystyczne, zwane także końmi kijowymi. Sekwencje ruchów podobne są do tych w skokach przez przeszkody lub ujeżdżeniu i są częściowo symulowane na torach, bez użycia prawdziwych koni.

Red.: Powróćmy do współpracy z PZPC. Na czym ona polega?

K.K.: Hala sportowa została zaprojektowana i jest dedykowana właśnie tej dyscyplinie. Poza halą główną mamy dwie hale treningowe, na których zamontowane są po trzy pomosty ciężarowe. Dysponujemy też dużym, federacyjnym pomostem olimpijskim, który wykorzystujemy na potrzeby krajowych oraz międzynarodowych zawodów. Pomost jest zatwierdzony certyfikatem EWF, czyli Europejską Federację Podnoszenia Ciężarów. Warto jednak podkreślić, że hala służy głównie naszej lokalnej społeczności i to nie tylko w ramach sportu kwalifikowanego, ale także na polu rekreacji. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie – dzieci, dorośli i seniorzy.

Red.: Nie będzie przesadą jeśli powiem, że w Raszynie bije serce europejskich ciężarów?

K.K.: Powoli tak to wygląda. W zeszłym roku EWF odebrał Rosji ciężarowe Mistrzostwa Europy w kategorii U17 i U15  z uwagi na ich agresję w Ukrainie. Wygraliśmy bezpośrednią rywalizację z Węgrami i mimo że mieliśmy tylko dwa miesiące na organizację dużej międzynarodowej imprezy, nawet przez moment się nie wahaliśmy. Mistrzostwa zakończyły się sukcesem, co poskutkowało kolejnymi ofertami. W październiku tego roku w Raszynie odbędą się mistrzostwa Starego Kontynentu w kategoriach U20 i U23.

Red.:  O waszej hali zrobiło się głośnie po otwarciu, gdy gościliście jedną z gal zawodowego boksu organizowanych przez Babilon Promotion. Jak do tego doszło?

K.K.:  Mieliśmy trochę szczęścia, ale szczęściu trzeba przecież pomóc. Jedna z międzynarodowych gal Babilon Promotion miała się odbyć w świeżo wybudowanej hali sportowej w Radomiu. Niestety kwestie formalne stanęły na przeszkodzie realizacji tego celu. Organizatorzy z Babilon Promotion dowiedzieli się o naszym obiekcie. Podjęliśmy wyzwanie i zostaliśmy gospodarzem dużej, międzynarodowej imprezy bokserskiej. Postawiłam tylko jeden warunek – logo Centrum Sportu Raszyn miało być eksponowane w trakcie transmisji telewizyjnej na Polsat Sport. Oglądalności tej gali wyniosła 5 milionów, co było dla nas bezcenną reklamą.

Red.: Organizacja gali pomogła przyciągnąć kolejne związki i federacje?

K.K.: Zadziałał efekt tzw. kuli śniegowej. Od tego czasu organizowane były u nas m.in. Mistrzostwa Polski w szermierce, eliminacje do Mistrzostw Polski juniorów w siatkówce i wiele innych wydarzeń o zasięgu ogólnopolskim.

Red.: Jaki jest w takim razie przepis na sukces dla tego typu obiektów?

K.K.: Recepta jest prosta. Obiekty muszą być skrojone na miarę i potrzeby lokalnej społeczności. Nie trzeba budować dużej infrastruktury sportowej i później zastanawiać się, jak ją utrzymać. Ważne jest to, aby nie skupiać się na jednej czy kilku dyscyplinach. Im szersza oferta sportowa, tym większa szansa na sukces. Ważne jest również podążanie z duchem czasu oraz łączenie myślenia lokalnego z globalnym przy zachowaniu odpowiednich proporcji. Otwieramy się na lokalne kluby i sekcje, a przy tym ściągamy do hali duże krajowe czy międzynarodowe zawody. W ten sposób inspirujemy i zachęcamy młodzież do treningów i przygody ze sportem. To również doskonałe narzędzie promocji naszej gminy w kraju oraz poza jego granicami.

Red.: Wspomniała Pani podążaniu z duchem czasu. Co ma Pani na myśli?

K.K.:  Mam duży sentyment do klasycznych dyscyplin takich jak ciężary, ale musimy mieć otwarte umysły i oczy, odpowiadając na oczekiwania rynku sportowego. Mam na myśli relacje ze sportem w nowoczesnym wydaniu w postaci np. tańca towarzyskiego, akrobatyki sportowej, wspominanego wcześniej hobby horsingu czy na przykład jazdy na deskorolce. Ostatnia z tych dyscyplin znajduje się w oficjalnym programie zbliżających się igrzysk olimpijskich w Paryżu. My chcemy wejść jeszcze poziom wyżej, czyli otworzyć się na e-sport. Takie podejście sprawi zapewni opłacalność obiektu i jeszcze większą otwartość na wszystkie grupy wiekowe.

Red.: Dziękuję za rozmowę!

K.K.: Ja również!