Lech Poznań - Piast Gliwice 1:1 (1:0).
Bramki: 1:0 Christian Gytkjaer (36-karny), 1:1 Tom Hateley (73).
Żółta kartka - Lech Poznań: Tomasz Cywka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak, Paweł Tomczyk. Piast Gliwice: Patryk Dziczek.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 8 139.
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Cywka, Rafał Janicki, Vernon De Marco, Marcin Wasielewski - Maciej Makuszewski (46. Dioni Villalba), Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (75. Tymoteusz Klupś) - Joao Amaral (86. Paweł Tomczyk), Christian Gytkjaer.
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Marcin Pietrowski, Jakub Czerwiński, Uros Korun, Mikkel Kirkeskov - Jorge Felix, Tom Hateley, Joel Valencia (89. Gerard Badia), Patryk Dziczek, Aleksander Jagiełło (54. Mateusz Mak) - Michal Papadopulos (65. Piotr Parzyszek).
Mecz na szczycie 7. kolejki ekstraklasy nie zachwycił swoim poziomem, a mało liczna publiczność jak na poznańskie warunki (nieco ponad 8 tysięcy kibiców) momenty niezłej gry obejrzała dopiero po przerwie. Piast był bliższy zwycięstwa, ale gospodarzom w końcówce meczu z pomocą przyszedł system VAR, który anulował drugiego gola gliwiczan.
Pierwsza połowa była przeciętna w wykonaniu obu drużyn, brakowało składnych akcji i klarownych sytuacji. Goście w pierwszych minutach chcieli pokazać, że do stolicy Wielkopolski przyjechali z ambitnym planem osiągnięcia czegoś więcej niż remis. Michal Papadopulos już w pierwszej akcji swojego zespołu został w ostatniej chwili zablokowany. Niezłą sytuacje miał w 26. minucie Thomas Hateley, ale nieczysto trafił w piłkę.
Gospodarze trochę zaskoczyli ustawieniem. Trener Ivan Djurdjevic, który od początku sezonu preferował grę trójką obrońców, postawił na klasyczne 4-4-2. Jak się później okazało, nie systemy decydują o jakości gry, lechici wciąż mają kłopot z defensywą.
Do przerwy to poznaniacy prowadzili grę i mieli nieznaczną przewagę. W 35. minucie Hateley w polu karnym sfaulował Kamila Jóźwiaka, a "jedenastkę" na gola zamienił Christian Gytkjaer. Chwilę później jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników na boisku Jóźwiak mógł podwyższyć wynik po dość efektownej akcji całego zespołu, ale Frantisek Plach czubkami palców wybił piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron piłkarze Piasta energiczniej zabrali się do ataków. Sporo pracy mieli obrońcy Lecha, kilka niezłych interwencji zaliczył Matus Putnocky. Słowacki golkiper wykazał się znakomitą intuicją po strzale Joela Valencii. Ekwadorczyk miał sytuację lepszą niż rzut karny, ale strzelił zbyt lekko.
Goście nie rezygnowali, gdyż widzieli, że poznańska defensywa ma wiele słabych punktów. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka trochę przypadkowo wpadła pod nogi Hateleya, a Anglik mógł się zrehabilitować za spowodowanie rzutu karnego.
Podopiecznym Waldemara Fornalika zamarzyła się pełna pula i byli bardzo blisko zdobycia drugiej bramki. Mateusz Mak z 18 metrów nieznacznie pomylił się z rzutu wolnego. W kolejnej akcji Valencia trafił do siatki, gliwiczanie zdążyli się nacieszyć. Sędzia Tomasz Kwiatkowski wstrzymał wznowienie gry ze środka boiska i ostatecznie otrzymał sygnał, że gol padł ze spalonego.
Lech po anulowaniu gola poczuł się jakby otrzymał "drugie życie". Przeprowadził kilka niezłych akcji, ale brakowało precyzji lub ostatniego dokładnego podania.
Autor: Marcin Pawlicki (PAP)
lic/ mak/ cegl/