Nie będziemy znęcać się nad kadrą Michala Doleżala. O wszystkim mówią kiepskie wyniki aktualnego sezonu. Sezonu olimpijskiego, w którym trzeba co najmniej dwa razy budować szczyt formy – na Turniej Czterech Skoczni oraz właśnie rywalizację olimpijską. TCS Polakom wyszedł mocno średnio, najlepszym z nich był bowiem 15. Piotr Żyła, 22. miejsce w generalce zajął Dawid Kubacki. My przed za chwilę startującymi igrzyskami w Pekinie przede wszystkim zastanawiamy się, jak poradzi sobie Kamil Stoch. 3-krotny mistrz olimpijski wypadł z rywalizacji za sprawą groźnej kontuzji stawu skokowego, ale jak wieść niesie, wrócił do treningów i na zakopiańskiej Wielkiej Krokwi szlifuje formę.
– Kamil jest bardzo zadowolony i jest w bardzo dobrym nastroju. Co prawda noga mu trochę spuchła po jednym z treningów, ale to mógł być efekt bocznego ruchu, bo w bucie staw jest unieruchomiony – na antenie Radia Zet powiedział szef Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner.
– Treningi wypadają dobrze. Pokładałem nadzieję w tym, że taka wymuszona przerwa może mu się w tej chwili przydać bardziej niż rywalizacja. Ciężko przechodził uraz pod względem mentalnym, ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Prezentuje się najlepiej na treningach, chodzi dwa rozbiegi niżej i osiąga odległości, które mają koledzy z wyższych belek – dodał Tajner.
Słowa prezesa PZN wlewają w zbolałe serca kibiców nadzieję. Może faktycznie okazać się, że nieplanowana przerwa wpłynie na Kamila Stocha pozytywnie: zresetuje go, pozwoli nabrać świeżości, wygumkuje złe nawyki, których wcześniej nie mógł się pozbyć. To być może karkołomna analogia, ale wierzymy w to, że uraz tuż przed igrzyskami olimpijskimi (zapewne ostatnimi dla 34-letniego Stocha) będzie tym, czym kontuzja okazała się dla Simona Ammanna przed Salt Lake City 2002. Polak jest oczywiście w zupełnie innym położeniu niż wówczas mało znany Szwajcar: ma renomę, zdobył wszystko, co było do zdobycia, niczego nie musi udowadniać. A jednak gdzieś w tył głowy uderza nas myśl, że a nuż w Pekinie efekt będzie podobny. Oczekiwanie kolejnych medali olimpijskich od Stocha w obecnej sytuacji byłoby z naszej strony szaleństwem, niemniej liczymy, że 3-krotny mistrz olimpijski włączy się w walkę o czołowe lokaty…
Co z pozostałymi polskimi skoczkami? Piotr Żyła zmaga się z koronawirusem i nie wiadomo nie tylko, czy pojawi się w najbliższy weekend w ostatniej przedolimpijskiej próbie w Willingen, ale też czy w ogóle doleci do Pekinu. Reszta reprezentantów naszego kraju trenuje wraz z Kamilem Stochem w Zakopanem. – Dawid Kubacki zaczyna skakać na swoim poziomie. Na treningach obecnie rywalizacja wygląda tak: Kamil, Dawid, Paweł Wąsek i Stefan Hula – powiedział Tajner.