Dramatyczna sytuacja finansowa, sypiący się skład i nie mogący dziwić w tych okolicznościach kryzys formy sportowej. Arkadiusz Milik trafił do wielkiego klubu, ale w chwili, gdy ten ledwie utrzymuje się nad powierzchnią. Zadanie Polaka w Olympique Marsylia jest proste i nie powinno zająć wiele czasu…
Długi Marsylii sięgają już dziś 250 milionów euro, a perspektywy są jeszcze gorsze. Kluby Ligue 1 znalazły się na krawędzi przetrwania, po tym jak de facto upadł podpisany przez ligę przed dwoma laty intratny kontrakt telewizyjny. Francuzi przecenili swój potencjał, nie dostrzegając, że astronomiczna oferta przejętego niedawno przez Chińczyków funduszu Mediapro to bańka. Teraz ponoszą konsekwencje – ostatnią transzę pieniędzy z praw telewizyjnych otrzymały w sierpniu. Kolejnych już nie było i prawdopodobnie nie będzie. „Jeśli zaraz ktoś nie znajdzie rozwiązania, zaczniemy liczyć martwych” – grzmiał niedawno prezydent Montpellier, które w każdym tygodniu traci pół miliona euro…
Marsylia na piłkarskiej mapie Francji nie jest wyjątkiem. Budżet mogłyby ratować wpływy z dnia meczowego, ale przecież stadiony są zamknięte na cztery spusty. OM traci pod tym względem bardziej niż ktokolwiek inny, przecież 68-tysięczny Stade Velodrome to największy obiekt w kraju, który regularnie był wypełniany przez kibiców.
Le 𝙜𝙧𝙤𝙪𝙥𝙚 retenu par André Villas-Boas pour la rencontre #ASMOM👥
Premier jour, et première convocation pour la nouvelle recrue 𝗔𝗿𝗸𝗮𝗱𝗶𝘂𝘀𝘇 𝗠𝗶𝗹𝗶𝗸 👊 pic.twitter.com/9lxHwtOooT
— Olympique de Marseille (@OM_Officiel) January 22, 2021
Obecnie kto może, ucieka z tonącego okrętu o nazwie „OM”. Już wiadomo, że latem za darmo odejdzie lider drużyny w trwającej kampanii, Mistrz Świata Florian Thauvin. Skrzydłowy, który jest zamieszany w większość goli zdobywanych przez Marsylię, bardziej niż na reszcie sezonu Ligue 1 skupiony jest już ponoć na szukaniu nowego klubu – faworytem do jego pozyskania jest obecnie AC Milan.
Swoich zamiarów nie ukrywa nawet opiekun marsylczyków Andre Villas-Boas. Portugalczyk w rozmowach z rodzimą prasą w sposób nieszczególnie zakamuflowany dał do zrozumienia, że latem będzie ewakuował się z południa Francji.
⏱ 90+3 | #OMRCL 0️⃣-1️⃣
L'OM s'incline. Prochaine rencontre samedi, 21h, à Monaco. pic.twitter.com/C70FObON84
— Olympique de Marseille (@OM_Officiel) January 20, 2021
W tych warunkach trudno dziwić się, że Marsylia na boisku prezentuje się obecnie fatalnie. Z ostatnich 8 spotkań na krajowym podwórku piłkarze z Velodrome wygrali zaledwie jedno i to pomimo faktu, że kalendarz mieli więcej niż przyjemny. Tylko w ciągu ostatnich 7 dni OM zdołało ponieść porażki z Nimes oraz beniaminkiem z Lens, w obu przypadkach na własnym stadionie! W tym kontekście wcześniejsze wyjazdowe wpadki z drużynami pokroju Dijon czy Angers nie specjalnie szokują.
Po serii fatalnych występów w klubie gotuje się od negatywnych emocji. Po klęsce z Nimes kibice – nieobecni na meczach, ale dbający o „wystrój” swoich trybun – wywiesili wielki transparent skierowany do piłkarzy, głoszący „Jesteście obrzydliwi„. Kiedy to nie zmotywowało to piłkarzy do lepszej gry (wspomniana porażka z Lens) do szatni wparować miał prezes Jacques-Henri Eyraud, by w żołnierskich słowach przypomnieć piłkarzom, czyje barwy reprezentują.
Un 🇵🇱 à l'accent 🇮🇹 débarque à @marseille 👀🔥
Bienvenue à l'Olympique de Marseille @arekmilik9 😁💙 #DroitAuBut pic.twitter.com/bBgvoy9u5X
— Olympique de Marseille (@OM_Officiel) January 21, 2021
W tych warunkach do Marsylii przybywa Arkadiusz Milik. Pierwsze pytanie, które narzuca się wobec wyżej przytoczonych okoliczności: jak to możliwe, że ledwo wiążące koniec z końcem OM płaci z piłkarza, licząc bonusy, 12 milionów euro? Odpowiedź jest prosta i wskazuje jednocześnie, jak mogą potoczyć się dalsze losy „Arkadiuszo”.
Eksperci od ligi francuskiej nie mają wątpliwości: OM chce Polaka sprzedać z zyskiem, jeśli będzie można, choćby w letnim okienku. Rachunek jest w gruncie rzeczy dość prosty, przecież jeszcze pół roku temu Milik był przez Napoli wyceniany na 40 milionów euro, jeśli więc w Ligue 1 zacznie trafiać regularnie, jego cena może szybko zbliżyć się do dawnego poziomu. Jeśli nie, to choćby nawet osiągnęła połowę tamtej wartości – Marsylia i tak wyjdzie na swoje.
Przepiękne Stade Velodrome może być więc dla Polaka jedynie krótkim przystankiem przed kolejnym wyzwaniem w karierze. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się obecnie w Olympique de Marseille, jest to dobra wiadomość. Szkoda tylko, że nasz napastnik może nie doczekać szansy występu przed kapitalną publicznością, zaliczaną do najlepszych na świecie.
Najpierw jednak oczywiście, Milik musi zacząć strzelać. Pierwsza szansa, być może już w sobotę przeciwko Monaco.
21:00 Monaco – 1.73, X – 4.00, Olympique Marsylia 4.70 (kursy forBET)