Od poniedziałku do czwartku oprócz fali spekulacji, którą przeżyliśmy w związku ze zwolnieniem Jerzego Brzęczka oraz nazwiskiem jego następcy, doświadczyliśmy także dosyć ciekawego zjawiska. Oto bowiem okazało się, że zwykle doskonale poinformowani dziennikarze nie dość, iż byli prawdziwie zaskoczeni decyzją o pożegnaniu selekcjonera, to jeszcze na dodatek kompletnie chybiali z nazwiskami jego następcy. Wygląda, że naszych ekspertów wyjaśnił dopiero jeden z czołowych włoskich dziennikarzy…
Ostatnie parę dni to naprawdę smutny obraz polskiego dziennikarstwa sportowego. I naprawdę nie chodzi nam tylko i wyłącznie oto, że w publicznej przestrzeni pojawiły się nietrafione wskazania nazwiska nowego selekcjonera. Sam Gianluca di Marzio, który jako pierwszy otwarcie wskazał na nazwisko Paulo Sousy, w 2019 zasłynął z błędnej przepowiedni powrotu Neymara do Barcelony. Nie chodzi zatem tylko i wyłącznie o to, że czyjeś informacje się nie sprawdziły. Negocjacje transferowe mają przecież to do siebie, że nawet najmniejszy detal może wywrócić całą transakcję do góry nogami. To normalna rzecz w świecie futbolu. Nieco bardziej oderwanym od rzeczywistości wydawały nam się natomiast zachowania osób, które w naszym kraju próbowały kształtować swój wizerunek jako niesamowitych i wszechwiedzących ekspertów od wszystkiego posiadających ponadprzeciętne informacje, a w rzeczywistości większość ich wiedzy sprowadza się do „znamy się tyle i tyle”, „kiedyś o tym rozmawialiśmy” czy „prezes zapewniał mnie”. Jak widać chęć zdobycia aktualnych informacji została zastąpiona przez, nie do końca zrozumiałą, nostalgię.
Ogólnie podskakiwanie do włoskich dziennikarzy XD ja nawet nie wspominam o takim Romano, którego info zimą i latem graniczyło z pewnością, a pisał praktycznie o każdym największym klubie w Europie, a nie kurwa transferze młodzika z Condordii Knurów do Podbeskidzia Bielsko-Biała
— – (@JasiuGlobale) January 22, 2021
Sure?😅
— Gianluca Di Marzio (@DiMarzio) January 21, 2021
Być może całość to część niezwykle dobrze przemyślanego planu odegrania się na polskich dziennikarzach sportowych. Nawet na wczorajszej konferencji prasowej doskonale widać było pewnego rodzaju żal prezesa PZPN. Trudno nie było odczuć ogromnego zawodu wobec wielu przedstawicieli mediów sportowych, zatem w tym, że informacja o Sousie musiała wypłynąć dopiero z Włoch, może nie być przypadku. Gdy jednak poważniej przestudiujemy całość, w oczy rzuci nam się zdecydowanie więcej wad środowiska. Zostawiając już na boku dyskusję, kto, kiedy i skąd ma najciekawsze przecieki, bardziej uderzające było wczorajsze przystanie na warunki Zbigniewa Bońka bez nawet słowa zająknięcia. Cała Polska w oczekiwaniu na nazwisko Paulo Sousy musiała wysłuchać swoistego expose prezesa (nie mamy o to pretensji, to jego stuprocentowe prawo), w które natomiast doskonale wkomponowały się KOLEJNE BEZSENSOWNE PYTANIA ZADAWANE NA ZUPEŁNIE JUŻ NIEISTOTNY TEMAT. Cała Polska zniecierpliwiona czekała na to, kto zastąpi Jerzego Brzęczka, a my zamiast tego słyszeliśmy kolejne z dość niezrozumiałych na ten moment zapytań o rzeczy, które w tym momencie już zupełnie nikogo nie interesują. Dobrze, że tę farsę przerwał wreszcie swoim pytaniem redaktor Mikołaj Kruk.
Tak tylko podkreśle, że dalej nie znamy następcy i słuchamy tych pierdół i lania wody, bo polscy dziennikarze sportowi zadają swoje nic nie wnoszące pytania
— iga (@jigga_h) January 21, 2021
Całość układa się w niezwykle smutny obraz. Oto bowiem wszyscy ci, którzy wielokrotnie robili absolutnie wszystko, aby nie naruszać majestatu PZPN czy prezesa Zbigniewa Bońka, za co bardzo często się im obrywało, wczoraj przekonali się, że nie warto było tego robić. Mamy nieodparte wrażenie, że cała otoczka związana z zatrudnieniem Paulo Sousy naprawdę mocno obnażyła ogromną słabość środowiska polskich dziennikarzy sportowych. Zawsze doskonale przygotowani, gotowi do wygłoszenia opinii na każdy temat (nie tylko piłkarski czy nawet sportowy) w minionych dniach wypadli naprawdę słabo. Parafrazując ostatnio popularny cytat z Twittera „Panowie, więcej pracy mniej twitterowej pompki”, a całość będzie wyglądać zdecydowanie lepiej…