Trzeba przyznać, że wczorajsze finałowe starcie o Superpuchar Hiszpanii dostarczyło wielu emocji, choć nie od razu. Ostatecznie trofeum zgarnęła drużyna, na którą nikt nie stawiał. Baskowie z Bilbao pokazali, co to znaczy sportowa determinacja, czym zasłużyli na szacunek. Zupełnie inaczej zostało odebrane kuriozalne i skandaliczne zachowanie Leo Messiego. Argentyńczyk ma jednak swoich zażartych obrońców.
Gdyby ktoś przed startem rywalizacji o Superpuchar powiedział, że sięgnie po niego ekipa trenera Marcelino, popukalibyśmy się w czoło z niedowierzania. Tym bardziej, że Athletic najpierw pokrzyżował plany wielu kibiców, którzy już ostrzyli sobie zęby na ewentualne finałowe Grand Derbi, a w finale zaś niespodziewanie ograli FC Barcelonę. – Athletic bardzo dobrze pracował w tym meczu. Drużyny Marcelino zawsze są trudnymi rywalami. Przeciwnicy stosowali wysoki pressing, nie dawali nam grać. Wyszliśmy na prowadzenia, a już minutę później był remis. To są szczegóły, które jednak potem odbierają puchar – stwierdził strzelec dwóch bramek dla Blaugrany, Antoine Griezmann. Francuz był zatem niezwykle blisko statusu bohatera spotkania, ale wszystko wzięło w łeb w momencie, gdy w samej końcówce podstawowych 90 minut gry do remisu doprowadził Asier Villalibre:
Athletic Club w ostatnich minutach wyrównuje wynik meczu z FC Barceloną! 2:2! 🔥
Czas na dogrywkę w finale Superpucharu Hiszpanii! Oglądajcie Eleven Sports 1! 👍#lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/Q1rfYzew8p
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) January 17, 2021
I po tym właśnie, że faworyt gra do samego końca, do ostatniego gwizdka, poznaje się klasową drużynę. Barcelonie pod wodzą Ronalda Koemana wciąż daleko do podobnej łatki. Naturalnie, że Holender tak naprawdę nadal rozkręca się, próbuje przeszczepić Blaugranie swój pomysł na zespół, ale nie zmienia to faktu, że Duma Katalonii nie jest ekipą, przed którą rywale czują ogromny respekt. A do tego sama jest niepewna swojej wartości, o czym najlepiej powiedział nam kapitalny gol Inakiego Williamsa: Barcelona nie była w stanie w krótkim czasie dojść do siebie po remisie, a już chwilę później musiała gonić piekielnie zdeterminowanych rywali. I goniła mniej więcej tak, jak pod koniec dogrywki Leo Messi…
Messi z czerwoną 🔴 kartką, Athletic Club pokonał FC Barcelonę 3:2 i zdobył Superpuchar Hiszpanii! 🏆
Argentyńczykowi puściły nerwy! 😲 #lazabawa 🇪🇸 pic.twitter.com/SM48DJNF0n
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) January 17, 2021
Zachodzimy w głowę kompletnie nie wiedząc, co Argentyńczyk chciał w tej akcji osiągnąć? Machnął ręką jak cepem, czym niewątpliwie zasłużył sobie na czerwoną kartkę. Pierwszą czerwoną kartkę w barwach Barcelony, dodajmy. Sytuacja jest zatem bezprecedensowa, a jednocześnie bardzo dobrze chyba oddaje stan ducha Messiego. Genialny piłkarz jest szalenie sfrustrowany swoimi występami, które przecież mają tak wielki wpływ na resztę zespołu. I niby tuż po ogromnym zamieszaniu związanym z jego prawdopodobnym odejściem z Katalonii Argentyńczyk zaznaczał, że chaos nie wpłynie na jego grę, to jednak nie da się nie zauważyć, że 33-latek więcej niż częściej biega po boisku nadmiernie poirytowany.
– Nie wiem, czy Messi dostał już kiedyś czerwoną kartkę, nie przypominam sobie. W grze jest dużo kontaktu i czasem, kiedy zawodnik zostanie złapany lub mu się przeszkadza, coś takiego się dzieje. To nie jest typowe dla Leo, on normalnie jest faulowany, nie fauluje. Nie można nic mu zarzucić – wypalił jeden z dyrektorów Barcy, Guillermo Amor.
Mamy tu swoje, zupełnie odmienne od działacza zdanie, zwłaszcza jeśli chodzi o ostatni fragment tej wypowiedzi. Otóż można i trzeba Messiemu wiele zarzucić, a głównie to, że lider z prawdziwego zdarzenia, nawet pod koniec meczu, zbliżającego się do klęski, nie zachowuje się w ten sposób. Pamiętacie zapewne, jak podczas gry na podwórku wkurzają tacy gwiazdorzy, co to nie umieją przegrywać. Messi, oprócz szeregu zwycięstw i trofeów, ma na swoim koncie także kilka znaczących porażek, które jednak dotąd z godnością wielkiego sportowca przyjmował na klatę. Tej w Superpucharze ewidentnie nie dźwignął. Czyżby zatem faktycznie dobiegała końca jego barcelońska era? Życzylibyśmy sobie oglądać i pisać o nim w zupełnie innym kontekście, a wydaje się, że w Blaugranie osiągnął już sufit, co potęguje frustrację.
JH
Wytypuj poniedziałkowe mecze m.in. Arsenalu i Milanu na stronie forBET!