To może być jedno z najciekawszych przetasowań na rynku trenerskim. Jak donosi Sky Sports, właściciel Chelsea, Roman Abramowicz rozważa ponowne sprowadzenie do klubu… Avrama Granta. 65 – latek nie miałby jednak zostać następcą Franka Lamparda, lecz jedynie jego asystentem. Czy ta decyzja w tak ważnym momencie sezonu pomoże The Blues poprawić osiągane wyniki?
Być może niektórzy mogą być zaskoczeni faktem, że oto 6 – krotny mistrz Anglii do gaszenia pożaru po raz kolejny nie wzywa Guusa Hiddinka. Skoro natomiast nikt nie rozważa pożegnania Franka Lamparda, szczerze wątpimy, że doświadczony Holender zgodziłby się na objęcie pobocznej roli w zespole. Co innego natomiast osoba Avrama Granta. Urodzony w Izraelu szkoleniowiec to bliski przyjaciel Romana Abramowicza, który ma za sobą rok pracy jako główny sternik londyńskiego klubu. Byłemu szkoleniowcowi West Hamu udało się nawet dojść do finału Ligi Mistrzów, w którym jednym z zawodników pierwszego składu Chelsea był właśnie… Frank Lampard. W 2008 roku jednak lepszy okazał się Liverpool, a sam 65 – latek ogłosił po sezonie odejście ze Stamford Bridge odrzucając tym samym rolę dyrektora sportowego. Teraz wygląda na to, że drogi szkoleniowca z klubem mogą się zejść ponownie. W grę wchodzi krótkie wsparcie Franka Lamparda w pełnieniu funkcji menedżera Chelsea: zdaniem Abramowicza doświadczenie Granta byłoby dla Anglika wręcz idealnym uzupełnieniem. Czy możemy podzielać ten pogląd?
Były trener Chelsea, Avram Grant jest brany pod uwagę jako przyszły asystent Franka Lamparda. Izraelski menedżer poza krótkim epizodem w ekipie The Blues ma w swoim CV takie drużyny jak West Ham United, Maccabi Tel Awiw, czy reprezentacje Izraelu i Ghany. (Sky Sports) #przeglądAE
— Angielskie Espresso (@AngEspresso) January 13, 2021
Doskonale wiemy, że praca w klubie z TOP 6 Premier League niesie ze sobą ogromną presję: szczególnie w przypadku byłego zawodnika o reputacji Franka Lamparda, który jednoznacznie jest kojarzony z piłkarskimi występami w ekipie Chelsea. Ostatnimi czasy Timo Werner i spółka notują średnio udane występy – mimo ogromnych głosów podziwu dla letnich transferów nie wszyscy zawodnicy wydają się pokazywać pełnię swoich umiejętności, co przełożyło się na zdobycie raptem 4 punktów w 6 ostatnich meczach i spadek na dziewiątą lokatę rozgrywek Premier League. Czy w tym momencie dobrym rozwiązaniem jest krótkoterminowe doradztwo ze strony osoby, która doskonale zna środowisko The Blues i być może rzuci nieco inne spojrzenie na funkcjonowanie pewnych kwestii? Teoretycznie tak, chociaż całość musimy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach.
Poczciwy Avram Grant będzie wykonywać robotę, a Lampard zamiast niego zacznie otrzymywać pochwały. Tak to widzę. https://t.co/UkVemHP6vF
— Wojciech Gancarz (@gancarz_wojtek) January 12, 2021
Na ile bowiem pojawienie się doświadczonego trenera z przeszłości nieco nie osłabia pozycja obecnego szkoleniowca? Wiemy doskonale, że ze strony Granta raczej nie będzie mowy o chęci wygryzienia byłego podopiecznego, zatem Lampard powinien spać spokojnie. Prawdopodobnie także ewentualna poprawa w grze zostanie przypisana jako sukces Anglika, podczas gdy kluczowe znaczenie może mieć raczej praca 65 – latka. Możemy jednak zastanowić się: czy to dobrze dla morale drużyny, że tego typu ratunek pojawia się w newralgicznym momencie sezonu? Czy piłkarze nie stracą nieco zaufania do Franka Lamparda wiedząc, że to tak właściwie dopiero przybycie Avrama Granta przyniosło poprawę ich dyspozycji piłkarskiej? Pewnie na całość patrzylibyśmy inaczej, gdyby Grant od początku był członkiem sztabu szkoleniowego byłego zawodnika The Blues, natomiast nie możemy też pomijać faktu, że skoro coś nie działa, warto spróbować to naprawić jeszcze bez zwalniania swojego menedżera. Mimo wszystko możemy się zastanowić: czy nawet jeżeli krótkoterminowo pomoże to Frankowi Lampardowi, to czy w dalszej perspektywie nie zaszkodzi to jego pozycji na Stamford Bridge? Wszak kiedyś Grant odejdzie z klubu, a gdy pojawią się nowe problemy, ponowne jego wzywanie do pomocy mogłoby nieco kompromitować warsztat trenerski szkoleniowca, po którym obiecujemy sobie tak wiele…