Gdy włodarze klubów Ekstraklasy patrzą na sytuację w Sheffield United z pewnością zadają sobie pytanie: „jakim cudem nie zwolniono jeszcze trenera, który w tym sezonie Premier League zdobył tylko dwa punkty”? I rzeczywiście, czerwona latarnia ligi to w tym momencie pewniak do spadku, lecz z drugiej strony – czy cokolwiek może tutaj zmienić jeszcze pożegnanie Chrisa Wildera?
Zwykle jesteśmy pełni uznania dla drużyn, które starają się na całość patrzeć w zdecydowanie szerszej perspektywie. To zawsze budujący obrazek, gdy szkoleniowiec zamiast być pierwszym do odstrzału dostaje optymalny mandat zaufania do poradzenia sobie z obecnym kryzysem. Gdy jednak spojrzymy na przykład 53-letniego trenera możemy się zastanawiać, czy całość nie zaszła jednak za daleko? Oczywiście jesteśmy stuprocentowo świadomi, że w zeszłej kampanii ligowej trener dokonał niesamowitego wyniku, gdyż jako beniaminek Sheffield United zajęło 9. miejsce w Premier League. Czy natomiast przy ogromnych problemach ligowych lojalność powinna być ważniejsza niż osiągane przez zespół wyniki? A może to my złudnie ulegamy poczuciu efektu nowej miotły, podczas gdy na koniec sezonu sytuacja danej drużyny byłaby taka sama także pod wodzą zwolnionego już szkoleniowca? Najprawdopodobniej włodarze popularnych The Blades doszli do wniosku – skoro ten sezon jest spisany na straty, nie ma sensu panicznie szukać następcy na krótką metę tylko postawić na kogoś, kto jest w stanie odbudować drużynę. Szczególnie, że to właśnie pod wodzą Chrisa Wildera drużyna Sheffield awansowała do Premier League, a następnie zaliczyła tam naprawdę udany sezon.
Być może natomiast dla The Blades wreszcie pojawiło się światełko w tunelu. Zachowując wszelkie proporcje rozróżniające występy w angielskiej elicie od gry w Pucharze Anglii, Sheffield United zanotowało pierwsze w tym sezonie zwycięstwo właśnie w krajowym pucharze. Podopieczni Chrisa Wildera pokonali Bristol Rovers 3:2, a angielski menedżer tym samym wygrał swój setny mecz w roli sternika tego zespołu. Czy zatem właśnie teraz może rozpocząć się powrót na zwycięską ścieżką, a po triumfie w FA Cup czas na zwycięstwo w Premier League? Patrząc na fakt, że dzisiaj Sheffield podejmie na własnym stadionie Newcastle: istnieje ku temu wręcz idealna okazja. Niektórzy pewnie stwierdzą, że skoro wygrać po 31. meczach bez wygranej w Bundeslidze udało się Schalke, także Aaron Ramsdale i spółka mają spore szanse sięgnąć po pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Zestawianie w jednym szeregu ekipy z Gelsenkirchen oraz Sheffield byłoby jednak bardzo nieroztropne, gdyż ich cele oraz ambicje mocno się od siebie różnią.
#SHUNEW 🔜 pic.twitter.com/ofBuJgThzj
— Sheffield United (@SheffieldUnited) January 11, 2021
Zapewne zawsze całość można by oceniać dwojako – nie jest przecież wykluczone, że samo odejście Chrisa Wildera mogłoby stanowić impuls do poprawy wyników przez Sheffield United, a przynajmniej wniosłoby sporo świeżości do ich gry, co z czasem zagwarantowałoby dorobek punktowy. Z drugiej natomiast strony: prawdopodobnie w grę wchodziłoby tylko rozwiązanie tymczasowe i niewykluczone, że całość nabrałaby komplikacji w przypadku rozpoczęcia budowy drużyny gotowej na powrót do Premier League. Dlatego też naprawdę uważnie będziemy przyglądać się sytuacji Sheffield oraz Chrisa Wildera. Czy cierpliwość się opłaci i drużyna poprawi stan swojej gry, co poskutkuje podtrzymaniem iluzorycznej szansy na utrzymanie? A być może władzom wreszcie skończy się zaufanie i zobaczymy pożegnanie z zasłużonym dla tego klubu szkoleniowcem? Pierwsza odpowiedzi na te pytania powinniśmy poznać po wtorkowym pojedynku The Blades z ekipą Srok…
19:00 Sheffield United vs. Newcastle (kursy forBET 1 – 2.50, X – 3.05, 2 – 3.20)