W czasie, gdy Arkadiuszowi Milikowi uciekają kolejne atrakcyjne opcje na zmianę klubu, West Ham United ma być poważnie zainteresowany wykupieniem Polaka z Napoli. Czy przenosiny do Premier League byłyby dla reprezentanta Polski atrakcyjną opcją?
Jeśli Milik chce zasłużyć na wyjazd na Mistrzostwa Europy, musi w styczniu zmienić klub. W Neapolu nie ma bowiem najmniejszych szans na grę.
Jeszcze w zeszłym tygodniu media w Italii i nie tylko intensywnie rozprawiały o możliwości zakupienia 26-latka przez Atletico Madryt. Dla piłkarza byłaby to kapitalna opcja, ale rozbieżności finansowe pomiędzy klubami okazały się zbyt wielkie. W poniedziałek prasa w Hiszpanii potwierdziła, że Rojiblancos ostatecznie zdecydowali się na wypożyczenie Moussy Dembele z Olympique Lyon. Tym samym, temat sprowadzenia Milika zimą upadł.
Wobec bardzo wysokich wymagań finansowych Napoli oraz samego napastnika możliwość zmiany przez niego klubu zimą jest wybitnie ograniczona. Można wręcz stwierdzić, że po rezygnacji Atletico lista klubów gotowych zapłacić za Milika w styczniu skurczyła się do zera. Dlatego też zainteresowania ze strony West Hamu nie należy traktować z pogardą. Londyńczycy oferują za Polaka 7 milionów funtów i jak przystało na klub Premier League, zapewne byliby w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym zawodnika.
West Ham United zaproponował 7 mln euro za Arka Milka! pic.twitter.com/0faBOtaGgI
— Transfery Piłkarskie (@Transfery_) January 11, 2021
Perspektywa gry w najpopularniejszej lidze świata sama w sobie jest niezwykle pociągająca. Pytanie jednak, co zawodnikowi może zaoferować sam West Ham, i odwrotnie – ile byłby w stanie dać nowej drużynie Milik.
W tym sezonie „Młoty” punktują więcej niż nieźle. Wprawdzie obecnie zajmują 10. lokatę w Premier League, ale do TOP4 tracą tylko 3 oczka, a do lidera ledwie siedem. Jeśli ktoś uznałby jednak pochopnie, że WHU stać na walkę o najwyższe cele, prawdopobobnie byłby w błędzie.
Przyczyna jest prosta i jest to jednocześnie najważniejszy z punktu widzenia Milika fakt: West Ham spośród drużyn z górnej połowy tabeli gra futbol najbardziej defensywny i pragmatyczny. The Hammers posiadają w składzie całą plejadę wysokiej klasy piłkarzy ofensywnych, ale David Moyes ogromną większość z nich trzyma na ławce. Wspaniałym przykładem filozofii prezentowanej przez Szkota jest niedawny mecz ze znajdującym się tuż nad stefą spadkową Brighton. Grając na własnym obiekcie, Moyes wystawił jedenastkę złożoną z aż 8 piłkarzy nastawionych głównie na ofensywę! Na ławce zasiadło tym czasem pięciu ofensywnych pomocników i skrzydłowych… Efekt: remis z niżej notowanym rywalem.
Taka strategia w lidze, gdzie większość drużyn nastawia się na kreatywną, ofensywną grę, pozwala na osiąganie niezłych wyników – „Młoty” mogą bowiem okopywać się na własnej połowie i nękać rywali kontratakami. Trudno jednak w ten sposób szturmować ścisłą czołówkę ligi. Co ważna, dla środkowego napastnika filozofia Moyesa wiąże się często z boiskową męczarnią. Przekonała się o tym dotychczasowa „dziewiątka” West Hamu Sebastian Haller – urodzony we Francji piłkarz w zeszłym tygodniu z ulgą opuścił Londyn, przenosząc się do Ajaxu Amsterdam, gdzie już w pierwszym meczu wyrównał swój wynik asyst z pobytu w Premier League (1 kluczowe podanie). To właśnie ten transfer sprawił, że włodarze z London Stadium zaczęli szukać napastnika, który będzie konkurował o miejsce w składzie z Mikhaelem Antonio.
W West Hamie Milik mógłby pomarzyć o takiej liczbie kontaktów z piłką czy dograń od kolegów, do jakiej przyzwyczaił się w Neapolu. Gra dla „Młotów” oznaczałaby spędzanie długich minut na własnej połowie oraz konieczność opanowania do perfekcji gry tyłem do bramki. Nasz rodak radzi sobie w tym elemencie nieźle, ale nieustanna walka wręcz z obrońcami z ligi angielskiej byłaby dla niego mimo wszystko nową przeprawą.
Mimo że EURO zbliża się nieuchronnie, w tym przypadku piłkarz nie powinien chyba spieszyć się z decyzją. Notowania Polaka na rynku transferowym nadal są wysokie, dzięki czemu może on liczyć na angaż w czołowych klubach Europy. Ewentualna nieudana przygoda w średniaku Premier League mogłaby pogrążyć jego wizerunek.
Poniedziałkowe mecze La Liga i Serie A można obstawiać na forBET.