Znany i kompetentny na swoim poletku żużlowym ekspert i komentator Tomasz Dryła w niedawnym wywiadzie podzielił się swoimi przemyśleniami na temat Lewego i piłki nożnej jako takiej. Słowa wywołały oburzenie, choć może niekoniecznie u nas. Nas zasmucił przede wszystkim ich infantylny ton…
Co takiego chlapnął Dryła? W rozmowie z WP. SportowymiFaktami komentator powiedział: – Mam prawo, jak każdy, nie rozumieć fenomenu Roberta Lewandowskiego i piłki nożnej. Tego, że trzeba strzelić piłką do bramki, że się symuluje i udaje ból i nikt nie ma z tym problemów natury etycznej. Albo tego, że piłka dotyka ręki i jest cała dyskusja o tym, czy ta ręka poszerzyła obrys ciała. Jak to w ogóle brzmi?! Jak się nad tym trochę zastanowimy, to wcale nie jest mniej komiczna debata, niż ta o „mikroruchach”. To jasne, że wszystko zależy od tego, co lubimy – podkreślił.
Nie no, jasne. Każdy lubi to co lubi. Ale od człowieka zawodowo zajmującego się sportem wymagalibyśmy nieco poważniejszego podejścia. Idąc tropem Dryły z powodzeniem moglibyśmy napisać choćby, że:
– koszykówka jest szczególnie idiotyczna, gdy widzisz wielkich chłopów, których najmniejsze dotknięcie w dwutakcie powoduje odgwizdanie faulu. No i śmieszny jest sam cel – wrzucenie piłki do kosza;
– hokej na lodzie? Goście uganiają się za czymś czarnym, gumowym, a czasem w walce o to dają sobie po mordach;
– sporty walki budzą odrazę, bo tu chodzi tylko i wyłącznie o celowe, profesjonalne zadanie bólu przeciwnikowi;
– formuła 1 w ogóle nie ma sensu – człowiek siedzący w bolidzie sam właściwie jest maszyną
itp., itd.
Rozumiecie o co chodzi? Sport, jak zresztą każdą dziedzinę życia, można spłycić w dość dziecinny sposób. Jak sam sens istnienia zresztą. Kodym, a więc lider zespołu Apteka, przed jednym z koncertów w latach 90. poszedł w coś takiego: Życie w skrócie polega na przyjmowaniu, przetwarzaniu i wydalaniu pokarmu. Eureka!
Wielkie gratulacje dla Roberta Lewandowskiego! Należało mu się to zwycięstwo! Teraz trzymam kciuki by przy odbiorze kolejnej nagrody, przemówienie zrobił po Polsku. pic.twitter.com/ZkQ7ijwq3w
— Marcin Najman (@MarcinNajman) December 18, 2020
Refleksje Tomasza Dryły są mniej więcej tego pokroju. Nie, nie zakazujemy gadek w stylu Najmana, ale one naprawdę niewiele wnoszą, poza tym, że na pewno są klik-klik-klikalne. I chyba właśnie o to głównie chodziło komentatorowi, bo przecież w dalszej części rozmowy pojawiają się ciekawe wątki.
Żużel miał zatem trafić do tych, którzy normalnie się nim nie interesują, ale czy po takich wynurzeniach Dryły kibic zielony w sprawie „czarnego sportu” może nabrać ochoty na obejrzenie meczu? Szczerze wątpimy. Po pierwszych zdaniach takiego wywiadu z człowiekiem speedwaya zniechęcony przejdzie na inną stronę, w dodatku z utwierdzeniem się w poczuciu, że ten żużel to musi być jakieś gó…no, skoro gromadzi takich ignorantów.
Jacek Hafka