Kamil Grosicki zadebiutował Premier League w koszulce West Bromwich Albion. Polak podczas meczu z Newcastle zameldował się na murawie w 75. minucie i chociaż nie pomógł kolegom w zdobyciu choćby jednego punktu, 12 grudnia może być momentem przełomowym w jego drugim podejściu do Premier League. Może, ale nie musi…
– Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego nie gram. Tylko ja i Charlie Austin nie dostaliśmy szansy w Premier League – mówił 10 dni temu „Grosik”. – Trening i mecz to dwa inne bieguny. W meczach zawsze pokazywałam swoją wartość – przekonywał zawodnik w rozmowie z polskimi mediami.
Od tamtej pory sytuacja 32-latka uległa nagłej poprawie. Najpierw doświadczony gracz po raz pierwszy znalazł się w kadrze meczowej WBA na mecz ligowy z Crystal Palace i mecz obejrzał z ławki. Kwadrans gry w meczu na St James’s Park to zatem kolejny wyraźny krok ku lepszemu, i to na przestrzeni zaledwie kliku dni!
Czy od tej pory będzie tylko lepiej? Niestety, o pozytywną odpowiedź trudno i to co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, okazja na występ „TurboGrosika” w sobotnim meczu Premier League miała niewątpliwie związek z absencją za kartki czołowego ofensywnego pomocnika West Bromu, Matheusa Pereiry. Pod nieobecność Brazylijczyka „kolejka” do gry wśród graczy odpowiedzialnych za ataki (nie tylko skrzydłowych) skróciła się i na tym właśnie skorzystał nasz rodak.
Po drugie i równie ważne, szukający sposobu na poprawę wyników swojego zespołu Slaven Bilić zrezygnował niedawno z gry z klasycznymi skrzydłowymi. Boczne strefy pozostawione są dla wahadłowych, w warunkach WBA odpowiedzialnych w pierwszej kolejności za defensywę. Ten system sprawdził się chorwackiemu szkoleniowcowi w wygranym mecz z Sheffield i od tej pory trzyma się on tego rozwiązania. To oczywiście zła wiadomość dla „szybkobiega” z Polski, który uwielbia grać właśnie na lewej lub prawej na flance, ale z nastawieniem na ofensywę! W takim układzie więc, droga do pierwszego składu robi się dla Grosickiego jeszcze bardziej skomplikowana, a cieszyć należałoby się z każdego wejścia z ławki. W sobotę Polak zagrał, bo goście gonili wynik i musieli rzucić dodatkowe siły do ataku.
Kamil #Grosicki doczekał się w końcu pierwszego występu w tym sezonie #PremierLeague.
Niestety był zamieszany w stratę bramki, która przesądziła o porażce jego zespołu. pic.twitter.com/LHpDejc5NC
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) December 12, 2020
Mimo wszystko, sytuacja naszego reprezentanta w WBA dawno nie była tak dobra. Przeciwko Newcastle wszedł on na murawę jako pierwszy z ofensywnie usposobionych pomocników, podczas gdy na ławce został do końca meczu choćby Grady Diangana, który do niedawna grał w pierwszym składzie – a zatem w hierarchii Bilicia był zdecydowanie wyżej. Dziś sytuacja jest inna i istnieje spora szansa, że nawet po powrocie do gry Pereiry, „Grosik” nadal będzie dostawał szansę. Choćby jako dżoker na końcówki spotkań.
Niewykluczone, że na pozycję Grosickiego w oczach szkoleniowca WBA wpływ miała jego postawa w drużynie młodzieżowej na oczach menadżera pierwszej drużyny. Przypomnijmy: skrzydłowy wystąpił w meczu młodzieżówki West Bromu z rezerwami trzecioligowego Sunderlandu – strzelił w nim dwa gole, prowadząc młodszych kolegów do zwycięstwa 3:1. Bilić, który obserwował to spotkanie na żywo, wreszcie mógł zobaczyć podopiecznego w meczu o stawkę. Zaimponować mogła mu dodatkowo determinacja Grosickiego, który nie unosząc się honorem, sam postanowił zgłosić się do trenera zespołu U-23 z prośbą o szansę na występ.
Jeśli Polak faktycznie utrzyma się w kadrze meczowej WBA, to do wykonania kolejnego kroku będzie potrzebował zapewne choćby jednego udanego wejścia z ławki. Z Newcastle się to nie udało, Grosicki przez kilkanaście minut gry nie zdążył błysnąć umiejętnościami. Łatwiej niestety nie będzie, bo piłkarze z West Middlands należą przecież do outsiderów, dla których w Premier League nie ma lekkich spotkań.
Kursy na mecze Premier League znajdziesz na stronie forBET. Sprawdź ofertę!