W koszykarskim Włocławku potężnie odetchnęli:Anwil, który na pewno nie zaliczy startu rozgrywek w Energa Basket Lidze do udanych, zdecydował się na doskonale znany sobie krok: zatrudnienie wielkiej gwiazdy ligi ostatnich lat, Ivana Almeidy. To już trzeci raz-sezon, gdy Kabowerdeńczyk założył koszulkę Rottweilerów.
– Masakra: tak mogę określić to, jak zagraliśmy w końcówce tego meczu. I na to nie może być pozwolenia – grzmiał po spotkaniu z Treflem w Hali Mistrzów, trener Anwilu Dejan Mihevc. Jego zawodnicy pozwolili sobie jednak na potężny przestój i bardzo słabą defensywę, która co rusz zapraszała sopocian do kolejnych, skutecznych akcji. Efektem była porażka w ostatniej kwarcie różnicą aż 16 punktów, a w całym meczu 74-89. – Spuściliśmy głowy, nie wierzyliśmy w zwycięstwo, nie może tak być – przyznał bez owijania w bawełnę Krzysztof Sulima. Zdaje się, że Anwil już znalazł receptę na swoje problemy u progu sezonu. Pytanie tylko, jak Almeida wpasuje się w system gry Mihevca?
Samolot. Rzutówka. Rozgrzewka. 21 punktów do przerwy. Dzień dobry, nazywam się Ivan Almeida. Wróciłem do @Anwil_official #plkpl
— Krzysiek Kaczmarczyk (@k_kaczmarczyk_) September 16, 2020
Właśnie takiego gościa brakowało do tej pory u włocławian. Już nawet nie chodzi o to, że facet ledwo wysiadł z samolotu, rozprostował tylko swoje skrzydła „Kondora”, po czym przeszedł test na obecność koronawirusa i z marszu podszedł (podleciał właściwie) do meczu z GTK Gliwicami, w którym był liderem drużyny. Oczywiście, należy się tu wielki szacunek i podziw, tym występem zresztą tylko potwierdził skalę swoich ogromnych możliwości. I wielką boiskową charyzmę, umiejętność poderwania partnerów do wytężonej pracy i kibiców do jeszcze głośniejszego dopingu, co akurat we Włocławku ma szczególną moc. Czy powrót Almeidy, a więc najlepszego gracza ligi w sezonach, w których Anwil sięgał po mistrza kraju, jest zapowiedzią kolejnego udanego roku?
No, nie będzie tak łatwo. A precyzyjniej: nie musi być tylko tak, jak pokazał to mecz z GTK. Owszem, zarówno samemu zawodnikowi, jak i jego kompanom od razu udzielił się ogromny entuzjazm, wigor, który swoim powrotem wszczepił w otoczenie Almeida. Ale, na dłuższą metę, kluczowe jest pytanie, w jaki sposób takiego gwiazdora okiełzna swoim pomysłem na grę trener Mihevc. Słoweniec, co można usłyszeć w kuluarach, został tym transferem „uszczęśliwiony” na siłę. W jego pomyśle na Anwil nie było miejsca dla takiej indywidualności, liczy(ł) się zespół jako całość, pytanie więc, czy szkoleniowiec szybko zaadaptuje się do nowej sytuacji. Zresztą to problem także innych zagranicznych graczy, spośród których, w obliczu przyjścia „Kondora”, jeden będzie musiał wkrótce pożegnać się z drużyną. Czy to zbuduje konieczną do odnoszenia sukcesów chemię w zespole?
Pozycja Almeidy jest niepodważalna. 31-latek podpisał bowiem dwuletni kontrakt i jest traktowany we Włocławku na absolutnie specjalnych prawach. Taka sytuacja jest zatem prawdziwym testem dla trenera Mihevca. Jeśli bowiem Anwil w kolejnych spotkaniach wróci do swojego ociężałego stylu gry, niekiedy tylko przerywanego błyskotliwymi akcjami Almeidy, wówczas następnym ogniwem do wymiany będzie właśnie szkoleniowiec. Nie mamy tu wątpliwości, choć przecież obaj mają w Polsce konkretną markę. Tyle, że Kabowerdeńczyk to Rolls-Royce, a Mihevc „tylko” Mercedes.
JH
forBET ma w swojej ofercie kursy na spotkania w Energa Basket Lidze – sprawdź ofertę!