„Jeśli nie potrafisz znieść mnie, kiedy jestem najgorsza, to nie zasługujesz na mnie, gdy jestem najlepsza.” Znacie to, prawda? Kiedyś śmialiśmy się z tego powiedzenia, bo bohaterka pewnego filmu tłumaczyła swojemu facetowi każdą kłótnię właśnie w ten sposób. Gdy jednak tak na chwilę się nad tym wszystkim zapomnimy… faktycznie tak jest. Odchodzimy w tym momencie od relacji w związku obojga ludzi – jeżeli dana osoba nie jest w stanie chwilę pocierpieć i wesprzeć, to czemu miałaby być z drugim człowiekiem w momencie, gdy wszystko idzie zgodnie z planem?
Odchodzimy od filozoficznych rozkminek i przechodzimy do sportu, konkretnie do siatkówki. Dawid Konarski to jeden z najlepszych przedstawicieli tej dyscypliny w naszym kraju. W poprzednim sezonie jego drużyna, Jastrzębski Węgiel, zdobyła brązowy medal na koniec sezonu, co trzeba obiektywnie przyznać jest sporym sukcesem. Konarski był jeszcze niedawno blisko podpisania nowej umowy z ekipą ze Śląska, ale wtedy przyszła pandemia. Co w związku z tym? Konarski najpierw wstrzymał decyzję o swojej najbliższej przyszłości, a teraz już wiadomo, że na pewno dotychczasowy klub opuści.
View this post on InstagramA post shared by Dawid Konarski (@dawid_konarski.official) on
I oczywiście widzimy wyraźną różnicę pomiędzy „umowa podpisana”, a „umowa prawie podpisana”, gdyż wiele razy w sporcie prawie oficjalna informacja nie ma żadnego znaczenie i dopiero parafowanie dokumentów jest brane pod uwagę, ale tak myślimy nad oświadczeniem naszego reprezentanta i… Konarski serio zostawił swój klub w takim momencie?
a) rozumiemy przedwczesny koniec sezonu
b) rozumiemy mniejsze pieniądze
c) rozumiemy, że obie strony mogły coś poróżnić
d) rozumiemy, że trafiła się lepsza oferta
e) rozumiemy, że każdy ma swoje marzenia
f) rozumiemy, że przez te kilka tygodni dużo się wydarzyło na świecie
My to wszystko rozumiemy. I oczywiście Konarski tak naprawdę może mieć sto logicznych argumentów, które w jasny sposób wszystkim kibicom będą w stanie wytłumaczyć, że podjął słuszną decyzję i naprawdę miał rację opuszczając Jastrzębie. Na pierwszy rzut oka jednak kibic może wydać tylko jeden osąd: zaczęło się sypać, więc od razu opuścił drużynę. Nie był w stanie wytrzymać w klubie, w którym wczoraj wiązał przyszłość, nawet do końca kryzysu.
Bardzo często w ostatnich tygodniach mówimy o lojalności i o tym, że pandemia pokaże tak naprawdę, kto jest jakim człowiekiem i jak potrafi zachować się w danej sytuacji. Piłkarze schodzą ze swoich wynagrodzeń, Jan Błachowicz rozwozi jedzenie starszym osobom, a inni sportowcy robią treningi online swoim kibicom, żeby wesprzeć ich w trudnych chwilac. Nie mówimy już o zbiórkach pieniędzy i gestach Roberta i Ani Lewandowskich, bo tego od nikogo nie wymagamy, a to zasługuje na wielkie brawa. I wymieniliśmy przed chwilą wszystkie fajne zachowania, które nas budują i zderzamy je z tym Konarskiego – „jeszcze 4 tygodnie temu byliśmy praktycznie przy podpisach nowej umowy, a dzisiaj się żegnamy.”
Okej, to się żegnamy, do widzenia. Kiedyś wrócą lepsze czasy, na pewno również dla Jastrzębia.