Trochę to wszystko przerażające – i nie mówimy już tylko i wyłącznie o pandemii koronawirusa na świecie, a poziomie decyzyjności na własnym szczeblu. Doskonale rozumiemy poziom finansowych strat, które spowodowało pojawienie się globalnego zagrożenia. Wierzymy jednak, że nawet w dobie niesamowitej pogoni za pieniądzem od kolejnych milionów na koncie wciąż większą wartością jest ludzkie bezpieczeństwo. Szkoda, że większość uznało ten czynnik za decydujący dopiero po zmasowanym nacisku…
W pewnym momencie wydawało się, że władze naszej ligi oszalały i naprawdę zamierzają zorganizować daną kolejkę Ekstraklasy, I Ligi oraz II Ligi mimo wyraźnego sprzeciwu większości klubów. Trudno będzie nam dochodzić, czy któraś ze stron negocjacji zwyczajnie zmieniła swoje stanowisko, czy powstał problem natury komunikacyjnej i niekoniecznie wszyscy mogli wyrazić swój głos. Niespecjalnie także powinniśmy aktualnie martwić się rozstrzygnięciem bieżącej kampanii ligowej. Są sprawy ważne i ważniejsze, a do tych najważniejszych należy ochrona zdrowia. Lista zawieszonych lig jest naprawdę długa i bardzo ciężko, z uwagi na dynamiczną sytuację, wymienić wszystkie bezbłędnie. Niemniej w niektórych przykładach dobitnie było widać, że lobby finansowe starało się do końca zaklinać rzeczywistość i przekazać, że akurat ich ta sytuacja nie dotyczy. Na całe szczęście przykłady z innych miejsc dały do myślenia, choć i tak niektórzy złamali się dopiero po dostrzeżeniu problemu na własnym podwórku.
Kuba masz racje, uzgodnicie z klubami zasady( sytuacja wyjątkowa) „we don’t play”, np. bezpłatne urlopy do końca zawieszenia rozgrywek.Jestem za👍🏻👍🏻Ps. Kluby na razie chcą grać….dla mnie osobiście każda wersja do przyjęcia. pic.twitter.com/PQ9CSRWwdc
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) March 12, 2020
Prym w stopniu odrealnienia zdecydowanie wiodły władze Premier League oraz F1. Pierwsi jeszcze wczoraj wieczorem zapewniali, że wszystkie mecze ligi odbędą się bez kłopotów z udziałem kibiców. Niespecjalnie przejmowano się dochodzącymi głosami o konieczności izolacji osób z tamtejszych rozgrywek powtarzając słowa Borisa Johnsona, premiera Wielkiej Brytanii, o tym, że nie ma medycznych przesłanek do zakazania masowych imprez sportowych na Wyspach Brytyjskich w kontekście rozszerzania się koronawirusa. Dopiero potwierdzone przypadki Mikela Artety, trenera Arsenalu oraz Calluma Hudsona – Odoi, gracza Chelsea, sprokurowały prawdziwą burzą i wymusiły przerwanie wszystkich zawodowych rozgrywek piłkarskich w Anglii. Na pocieszenie dla włodarzy Premier League można powiedzieć, że cały proces zmiany decyzji przebiegł sprawniej niż w Ekstraklasie. Toku rozumowania kompletnie nie rozumiemy zaś u władz Formuły 1. Debata o odwołaniu GP w Australii toczyła się praktycznie do ostatnich chwil przed pierwszym treningiem, swój sprzeciw otwarcie wyrażali niemal wszyscy zawodnicy oraz zespoły, a decyzja zapadła wręcz rzutem na taśmę, dosłownie parę godzin przed pierwszymi wyjazdami na tor. Na pocieszenie dla fanów tej dyscypliny: większych zawirowań organizacyjnych raczej nie będzie, bo najwcześniej powrót do bolidów prognozowany jest na początek maja w Holandii.
The Premier League, FA, EFL and WSL have collectively agreed to postpone the professional game in England
Full statement: https://t.co/XcDyzBp4Ol pic.twitter.com/cmYjoY3LRR
— Premier League (@premierleague) March 13, 2020
Problem dostrzegła także UEFA, która przełożyła wszystkie zaplanowane na przyszły tydzień starcia Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy. Niektóre kraje próbują zaklinać panującą rzeczywistość, choć tutaj sytuacja jest niezwykle rozwojowa i wymienianie kolejnych państw może minąć się z celem, bo odmienna decyzja może zapaść w ciągu raptem kilku godzin. Musimy zgodzić się, co do jednego – środowisko sportowe zostało narażone na niezwykle wymagającą próbę i tylko podjęcie racjonalnych decyzji może uchronić masę ludzi przed niebezpieczeństwem. Nikt nie obrazi się przecież, jeżeli w tym roku nie zostanie przyznanych parę tytułów czy trzeba będzie nieco pogłówkować nad ostatecznym rozstrzygnięciem danych rozgrywek. To chyba i tak niezbyt wysoka cena za normalność, którą przy podjęciu odpowiednich działań możemy się cieszyć za kilka tygodni lub parę miesięcy. Dla wszystkich ludzi powinien być to być to aktualnie najistotniejszy z priorytetów.