Real Madryt po nieprawdopodobnym boju poległ na Santiago Bernabeu z Realem Sociedad 3:4. Królewscy o remis walczyli do ostatnich minut, odrabiając część strat na finiszu – ich walki nie widział jednak Gareth Bale, który opuścił stadion przed końcem meczu…
Walijski skrzydłowy po raz kolejny zachowuje się tak, jak zawodnik chcący wymusić u władz klubu zgodę na transfer. Ostentacyjne epatowanie brakiem szacunku bezpośrednio do drużyny to właśnie jedno z takich działań. Szkopuł w tym, że Bale przecież nie chce opuszczać Madrytu – jak wiemy jest wręcz przeciwnie! Jak zatem rozumieć zachowanie człowieka, który z jednej strony upiera się by zostać w klubie, a z drugiej – na każdym kroku wbija pracodawcy szpilę?
W czwartek Walijczyk mecz obserwował z trybun, bo nie znalazł się wśród powołanych na pucharowe starcie. Dziennikarze dostrzegli tymczasem, że piłkarz Realu opuścił swoje miejsce w 82. minucie gry. Coś takiego dzieje się w przypadku byłego piłkarza Tottenhamu nie pierwszy raz, już wcześniej zdarzało mu się opuszczać stadion w trakcie meczu.
Teraz jednak okoliczności były wyjątkowe, bo „koledzy” Bale’a toczyli na murawie bój na śmierć i życie z użyciem ostrej amunicji. Pojedynek z drużyną z San Sebastian miał niezwykły przebieg: jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie gościom dał, po błędzie stojącego w bramce Areoli, nie kto inny jak Martin Odegaard – czyli wypożyczony do Sociedad piłkarz Los Blancos.
⚽️ Real Madrid vs Real Sociedad | Odegaard (GOAL!!!) 22' pic.twitter.com/ujEIUlgtC1
— D9INE (@D9INE_NEXUS_F1) February 6, 2020
Druga połowa to już prawdziwe szaleństwo. Najpierw dwa gole na przestrzeni dwóch minut kompletuje niesamowity tego dnia Szwed Alexander Isak, dając gościom trzybramkowe prowadzenie. Pod respirator Królewskich podpina chwilę później Marcelo, ale po kolejnych 10 minutach znów goście są 3 bramki z przodu – tym razem Isak asystuje przy golu Merino. W 82. minucie Real odzyskuje ponownie nadzieje: z dogrania Viniciusa korzysta Rodrygo. Podopieczni Zidane’a po chwili rzucają się podmęczonym rywalom do gardeł, tymczasem na trybunach – Bale opuszcza swoje miejsce i walczących kolegów…
Można mieć taki czy inny charakter, być introwertykiem, flegmatykiem, kimkolwiek, ale… Bale wyjechał sobie ze stadionu w 82. minucie. Chwilę po tym, jak Rodrygo strzelił na 2:4 i Real zebrał się do ataku. W takiej sytuacji nic już nie broni tego gościa.
— Mateusz Wojtylak (@Klatus) February 6, 2020
Kibice Los Blancos dowiadując się z mediów o zachowaniu Walijczyka nie mogą uwierzyć własnym oczom i uszom. Oczywiście, to nie pierwszy przejaw ignorancji w wykonaniu tego pana, trudno jednak uwierzyć, że piłkarz może porzucić drużynę w tak trudnym i arcyważnym momencie zarówno meczu, jak i całego sezonu, kiedy to jeszcze zespół akurat rzuca się do walki na noże. Przecież Copa del Rey to jedna z trzech w sezonie i w teorii najprostsza droga do trofeum dla Realu, a przecież właśnie z pucharów w gablocie rozlicza się w Madrycie trenera i piłkarzy. Puchar Króla to jednocześnie rozgrywki, z którymi w ostatnich latach Ramos i spółka mają najwięcej problemów, oddając trofeum niemalże walkowerem Barcelonie (ostatnio wyjatkowo Valencii). W tym roku miało być inaczej – już w wiemy, że nie będzie.
Jak informują media, Bale prawdopodobnie nie zostanie ukarany finansowo za swoje zachowanie. 30-latek dopilnował, by nie przekroczyć granic klubowego regulaminu, w którym zapisano, że niepowołany zawodnik ma prawo opuścić trybuny po 80 minucie gry. Otwarte pozostaje pytanie, jak do poczynań swojego asa podejdzie Zidane – odpowiedź możemy poznać już w weekend, przy okazji meczu ligowego z Osasuną.
Kursy na wszystkie mecze La Liga znajdziesz na stronie forBET
MM