Przetasowania na rynku mediów sportowych w Polsce są niezwykle intensywne. Najlepszym dowodem na występowanie takiego stanu rzeczy jest osoba Tomasza Smokowskiego – dziennikarz Polsatu ma być na wylocie z obecnego miejsca pracy. Powód? Rozpoczęcie współpracy z „Kanałem Sportowym”, którego działalność jest źle oceniana przez włodarzy stacji. Smokowskiego postawiono przed koniecznością dokonania wyboru – albo mniejsze zaangażowanie w Youtube, albo wyjście z Polsatu. Czy były dziennikarz Canal+ wybrał słusznie?
O dość sensacyjnym obrocie spraw jako pierwszy poinformował serwis WP Sportowe Fakty – dosłownie wczoraj w przestrzeni internetowej pojawiła się informacja o możliwym odejściu Tomasza Smokowskiego z aktualnie pełnionej funkcji. Dziennikarz w redakcji Polsatu Sport znalazł się we wrześniu 2018 roku: po 22 latach spędzonych w Canal+ 46-latek zdecydował się poszukać nowych wyzwań. Wybór padł właśnie na Polsat, który przygotowywał się do zaistnienia w świadomości kibica piłkarskiego dzięki odzyskaniu praw do piłkarskiej Ligi Mistrzów. Tomasz Smokowski dzięki swojej uniwersalności dobrze sprawdzał się w roli prowadzącego studio, a także bez problemu odnajdywał się w komentatorskiej kabinie. W pewnym momencie jednak Smokowskiego zaczęliśmy zdecydowanie bardziej kojarzyć z mediami internetowymi – wszak to właśnie on był jedną z głównych twarzy „Misji Futbol” czy innych projektów obecnych na polskiej scenie Youtube. Gdy była to aktywność dodatkowa, raczej nikomu to nie przeszkadzało – gorzej, dla szefostwa Polsatu, gdy zaistnienie w sieci stało się dla Smokowskiego głównym celem.
Dziennikarz @TSmokowski odchodzi z Polsatu, stawia na internet.https://t.co/QyUdjze34F
— Wirtualnemedia.pl (@wirtualnemedia) January 30, 2020
To właśnie były pracownik Canal+ ma być odpowiedzialny za powodzenie nowego projektu, który swoją działalność rozpocznie w przeciągu najbliższych tygodni. „Kanał Sportowy” w swojej formule stawia na doskonale rozpoznawalne twarze – wszak oprócz Tomasza Smokowskiego zobaczymy tam także Michała Pola, Mateusza Borka czy Krzysztofa Stanowskiego. Patrząc na mocarstwowe plany, które zakładają uczynienie z tego medium jednego z najchętniej oglądanych kanałów sportowych na polskim Youtube, trudno specjalnie dziwić się zgrzytom na linii szefowie Polsatu – Smokowski. Problem z internetową popularnością dziennikarzy tej stacji nie dotyczy jednak tylko i wyłącznie 46-latka. Podobne uwagi miały paść w stronę mocno aktywnych na tym polu: Mateusza Borka, Romana Kołtonia czy Jerzego Milewskiego – na ten moment nie słychać jednak doniesień o kolejnych odejściach ze stacji. Widać natomiast wyraźnie, że Polsat jest coraz mniej pozytywnie nastawiony do wszelkiej aktywności swoich dziennikarzy poza obszarami w pełni kontrolowanymi przez telewizję. Trudno zresztą dziwić się takiemu stanowi rzeczy – gdy ktoś jest zdecydowanie bardziej znany z internetowej działalności niż pracy stricte dziennikarskiej, to nie jest to zbyt korzystna dla danej stacji sytuacja.
Dostaliśmy. Ale może się coś zmieniło. Nie wiem. Na wakacjach jestem.
— Mateusz Borek (@BorekMati) January 30, 2020
Z jednej strony w pełni rozumiemy decyzję Tomasza Smokowskiego. Zawsze zdecydowanie bardziej komfortowo jest tworzyć projekt na własnych zasadach niż funkcjonować w dość rygorystycznym i hierarchicznym systemie. Na papierze przecież projekt z takim potencjałem medialnym raczej nie powinien rozczarować. Czy jednak jest to na tyle bezpieczna opcja, aby móc całkowicie zrezygnować z pracy w Polsacie? W naszym odczuciu to dosyć odważny wybór. Monetyzacja „Kanału Sportowego” będzie bowiem zadaniem skomplikowanym, szczególnie przy ogromnym natłoku tego typu treści dostępnych na portalu Youtube. W krótszej perspektywie tego rodzaju projekt wydaje się strzałem w dziesiątkę, wszak świeżość i rozpoznawalność głównych twórców zawsze jest wysoko ceniona. Gdy jednak spojrzymy na całą sprawę globalnie, istnieje obawa, że formuła „Kanału Sportowego” z czasem się wyczerpie, a najbardziej rozpoznawalni dziennikarze sportowi w Polsce znajdą się na lodzie. Najrozsądniejsze rozwiązanie? Znaleźć miejsce pracy, w którym ta aktywność Tomasza Smokowskiego nie będzie stanowić żadnej przeszkody. Ciekawe, jaki stosunek do „Kanału Sportowego” mają władze Telewizji Publicznej…
Karol Czyżewski