Wiele słów krytyki na klatę musiał przyjąć Gerard Pique i jego współpracownicy, którzy wpadli na pomysł, aby zreformować świetnie przyjmowany przez kibiców na całym świecie format Pucharu Davisa. Nastawienie społeczności nijak zmieniło się już podczas samego turnieju, który mimo tego, iż o poziom sportowy nie musi się martwić, to jednak organizatorzy zapewne chcieliby większego zainteresowania kibiców. Pique i spółka wiele może uczyć się od innych, w tym między innymi od organizatorów meczów pokazowych pomiędzy Rogerem Federerem i Alexandrem Zverevem, które na trybuny przyciągają tłumy. I nikt nie musi rozdawać biletów!
Puchar Davisa od wielu lat był rozgrywkami, w których to, co na co dzień widzieliśmy w rozgrywkach ATP, schodziło na dalszy plan. Tutaj najważniejsze było nie dobro jednostki, a ogółu. Na dobrą sprawę były to jedyne drużynowe rozgrywki, które budziły w społeczeństwie tak ogromne emocje. Chyba każdy z nas w pamięci ma jakieś ze starć, podczas którego panowała wyśmienita atmosfera. To właśnie o utratę wspomnianej atmosfery i swego rodzaju klimatu tych rozgrywek obawiano się po reformie przeprowadzonej przez piłkarza FC Barcelona, Gerarda Pique, który stwierdził, że ma odpowiednią wiedzę, aby wprowadzać zmiany w tenisowym światku.
Już pierwsze dni madryckiego turnieju finałowego Pucharu Davisa pokazały, że to na pewno nie będzie w stu procentach udana impreza. Trudno, aby tak było, skoro zainteresowanie wieloma meczami fazy grupowej było porównywalne do zainteresowania turniejami rangi ITF w Szarm el-Szejk czy Kairze. Pewnie nie było to zamierzone, ale reprezentanci Wielkiej Brytanii swoiście „zaorali” promocję tej imprezy, gdy na swoich profilach w mediach społecznościowych seryjnie zaczęli się ogłaszać, że mają do rozdania bilety na swoje mecze. Można się tylko domyślić, że to nie była jedyna taka akcja.
Will the new Davis Cup be considered a success? If @RafaelNadal and Spain win, probably. But Russia vs Canada in a stadium two-thirds empty is not exactly a dream tennis semifinals atmosphere. pic.twitter.com/b8a0TQ1tMu
— Raphael Minder (@RaphaelMinder) November 23, 2019
Pique bez wątpienia powinien wybrać się do Rafaela Nadala i postawić mu butelkę dobrego whiskey, bo to jego postać jest magnesem, który powoduje, że ktokolwiek postanowił się wybrać do Caja Magica. Samo zaangażowanie Rafy zasługuje na ogromną laurkę, bowiem w tym tygodniu na każdym kroku pokazuje, iż jest wielkim sportowcem. Począwszy od tego, że po trudnym i wymagającym sezonie, zdecydował się na wzięcie udziału w tej imprezie, a kończąc na tym, iż nie przebiera w środkach, aby pomóc reprezentacji Hiszpanii w triumfie.
Za ogromne niedociągnięcie organizatorów uważa się również rozplanowanie meczów. Nie jest normalne to, że tenisiści wychodzą na kort po północy, spotkanie kończą kilka godzin później, a tego samego dnia czekają ich kolejne pojedynki. Nie trzeba chyba dodatkowo nadmieniać, że takie mecze rozgrywane są przy pustych trybunach, co tylko dolewa oliwy do ognia.
Jednym z tych, który sprzeciwił się reformie Pique i nie zdecydował się na wzięcie udziału w finałowym turnieju Pucharu Davisa, jest Alexander Zverev. Niemiec jednak nie może narzekać na nudę, bowiem razem z Rogerem Federerem wybrał się na tournee po Ameryce Łacińskiej. Santiago, Buenos Aires, Bogota, Mexico City, Quito – to miasta, które tenisiści już odwiedzili, albo jeszcze odwiedzą. W każdym z tych miejsc stadiony, na których rozgrywano – zaznaczmy to – pokazowe pojedynki, pękały w szwach. Oczekiwania wszystkich przerosło jednak to, co miało miejsce w Meksyku. Tam na trybunach zgromadziło się 42517 kibiców, co jest rekordem, jeśli chodzi o frekwencję na meczu tenisowym! Wcześniej najwyższym wynikiem mogły się szczycić Serena Williams i Kim Clijsters, których mecz w 2010 roku oglądało ponad 35000 osób.
I will never forget this magical evening in Mexico City with @AlexZverev
42’517 people came,
We broke this record together!
Viva Mexico
❤️❤️❤️❤️ pic.twitter.com/z6GJ6Yfq7P— Roger Federer (@rogerfederer) November 24, 2019
Co ciekawe – wszystko wskazuje, że ten rekord ustanowiony w Meksyku, wkrótce zostanie pobity! Zamiar jego pobicia ogłosił sam Federer. Szwajcar zdradził, że jego przyszłoroczny pokazowy mecz przeciwko Rafaelowi Nadalowi, który odbędzie się w Republice Południowej Afryce, może cieszyć się większym zainteresowaniem. Odbędzie się on na Cape Town Stadium, który pomieści 55000 osób!
Jest ktoś, kto jeszcze się dziwi, że Federer zarabia poza oficjalnymi rozgrywkami więcej, niż jakikolwiek sportowiec na świecie?