Sobota to dzień, w którym rywalizacja w Nitto ATP Finals, czyli imprezie nazywanej potocznie także Mistrzostwami ATP, wkracza w decydujący moment. Gdy już byliśmy przyzwyczajeni do tego, że o najwyższe cele najczęściej walczyli Roger Federer, Novak Djokovic, Rafael Nadal, a często także Andy Murray, tym razem sytuacja przybrała nieoczekiwany rozwój. W najlepszej czwórce londyńskich zmagań znalazło się miejsce wyłącznie dla jednego zawodnika z powyższego grona – Federera. Pozostali to młodzi gniewni, którzy poza Alexandrem Zverevem, zwycięzcy tych zawodów sprzed roku, debiutują w tak zaawansowanej fazie.
Warto zacząć od Dominica Thiema, który od zawsze był wymieniany w gronie potencjalnych kandydatów do przejęcia pałeczki po tym, jak kariery zakończy „Wielka Trójka”. Wielu jednak podchodziło do tych przewidywań ze sporym dystansem, bo mimo jego ogromnego talentu i tego, że zawsze był gdzieś od razu za ciągle wspominanymi hegemonami tej dyscypliny, to na dobrą sprawę nigdy nie był w stanie zbliżyć się do nich na tyle, aby sprawić im jakieś problemy w najważniejszych imprezach. Mimo, że jedna jaskółka wiosny nie czyni (a może w tym przypadku powinniśmy pisać o dwóch?), to Thiem potwierdził swoje aspiracje w Londynie. Austriak w grupie z Novakiem Djokoviciem, Rogerem Federerem i Matteo Berrettinim był raczej skreślany – dawano mu co najwyżej szanse na bicie się o trzecie miejsce z debiutującym Włochem. Chichot losu, co? Obecnie piąty zawodnik rankingu ATP w WIELKIM stylu pokonał zarówno Federera, jak i Djokovicia, aby w meczu o pietruszkę uznać wyższość Berrettiniego. Tym samym podopieczny Nicolasa Massu zapewnił sobie wyjście z grupy z pierwszego miejsca, a Federer i Djokovic w bezpośrednim starciu walczyli o zajęcie drugiej pozycji. Lepiej z tego pojedynku wyszedł doświadczony Federer, który w Nitto ATP Finals odgrywa kogoś w rodzaju „ostatniego Mohikanina”.
Thiem, który po raz pierwszy w karierze zakończy Mistrzostwa ATP dalej, niż na etapie fazy grupowej, o miejsce w finale powalczy ze Zverevem. Niemiec w Londynie powoduje ambiwalentne uczucia. Z jednej strony błyszczał w meczu z Nadalem, któremu nie dał jakichkolwiek szans, aby następnie przejść obok meczu ze Stefanosem Tsitsipasem, a w jednej z przerw między gemami zaglądać do torby i korzystać z telefonu. Niemiec ostatecznie jednak postawił przysłowiową „kropkę nad i” – w starciu decydującym o miejscu w półfinale pewnie uporał się z Daniilem Medvedevem.
Entirely possible that Zverev is indeed using some phonelike-but-not-a-phone electronic device. But if it’s a legal, approved thing, weird to keep it low and hidden and deny any knowledge of the device when asked. https://t.co/1tfW99rcGX
— Ben Rothenberg (@BenRothenberg) November 13, 2019
Lepszy bilans starć w meczach tej dwójki ma Austriak, który wygrał pięć z siedmiu ich meczów. Thiem okazał się również lepszy w ich jedynym meczu na kortach halowych (Rotterdam 2017). Także bukmacherzy kierują się w stronę austriackiego tenisisty, który jest ich faworytem.
W drugim półfinale o miejsce w finale powalczą Tsitsipas i Federer. Grek już teraz może być zadowolony, że w debiucie w Mistrzostwach ATP doszedł tak daleko, ale to wciąż nie jest wszystko na co go stać. Teraz czeka go jednak trudne zadanie. Z Federerem w tym roku przegrał cztery mecze, w żadnym z nich nie wygrał seta. Jeśli 21-latek miałby szukać pozytywów czy swojej szansy, to byłby to tegoroczny mecz w Australian Open, gdzie reprezentant Grecji sprawił ogromną niespodziankę i w czwartej rundzie okazał się lepszy od popularnego „Maestro”. Jak będzie tym razem? Na pewno stworzą się dwa obozy: jeden, który będzie chciał, aby „ostatni Mohikanin” pozostał w grze i pokazał młodej gwardii, że jeszcze długo nie powie ostatniego słowa. Natomiast druga strona będzie chciała wygranej Tsitsipasa, aby jak najszybciej ogłosić, że nadchodzi nowe! Jak będzie? Dowiemy się już za kilka godzin w londyńskiej O2 Arenie.
Who's making the final? 🔥#NittoATPFinals
— ATP Tour (@atptour) November 15, 2019