Ta historia daje nam nadzieję – że to nie tylko my jesteśmy futbolową patologią. Benfica Lizbona postanowiła bowien dokonać niezwykle dziwnego ruchu. Po rozegraniu zaledwie 8 spotkań na przestrzeni 4 lat włodarze portugalskiego klubu uznali, że zasadnym jest zaoferowanie nowej umowy ich rozgrywającemu, Adelowi Taarabtowi. Wiara Benfiki w swojego gracza może powalić na łopatki – były gracz Queens Park Rangers podpisał bowiem nowy, trzyletni kontrakt ze swoją ekipą…
Tego zawodnika może pamiętać pewna grupa fanów Premier League. Gdy jeszcze na szczeblu angielskiej elity występowało QPR, to właśnie marokański zawodnik był jedną z głównych twarzy tego zespołu. Dynamiczny w rozegraniu, potrafiący uderzyć z dystansu – sprowadzony z Tottenhamu dla wielu mógł stanowić materiał na solidnego gracza. Coś jednak w jego karierze poszło nie tak. Najpierw tułanie się na wypożyczenia do Fulham oraz Milanu. Potem transfer do wspominanej Benfiki, gdzie zamiast pierwszego składu były rezerwy, a następnie wypożyczenie do Genoi. W Lizbonie udało się rozegrać do tej pory łącznie osiem spotkań, lecz ktoś najwidoczniej uznał, że czas na nowo odkryć Taarabta. Byłego gracza Spurs mogliśmy oglądać przez zatrważające SIEDEM MINUT podczas finałowego starcia o Superpuchar Portugalii (Benfica pokonała Sporting 5:0). Czy ktokolwiek dostał trzyletnie wynagrodzenie za siedem minut pracy? No właśnie…
Ex-QPR star Adel Taarabt takes a 30% pay-cut to sign a new three-year deal at Benfica… despite making just eight appearances in four years https://t.co/TGdxlHM90s pic.twitter.com/N2caaXyAPw
— MailOnline Sport (@MailSport) August 15, 2019
W całej sprawie jest mały haczyk – Taarabt zgodził się na 30 procentową obniżkę swojego wynagrodzenia. Mimo wszystko naprawdę zastanawiamy się, na jakiej podstawie Benfica doszła do wniosku, że 30-letni obecnie piłkarz z Maroka ma jeszcze coś do zaoferowania w przyszłości. Takie zaniedbania w rytmie meczowym nie wróżą niczego dobrego. W futbolu cztery lata to szmat czasu, a łącznie osiem występów to zdecydowanie za mało, aby jakkolwiek pozytywnie móc poprowadzić swoją karierę. Chyba nawet w naszych warunkach nikt nie pokusiłby się o tak ryzykowny ruch. Żywcem zostaliby zjedzeni działacze oraz trenerzy, którzy jako integralną część swojej kadry uznawaliby zawodnika z takimi brakami. Jasne, można mówić o pewnej możliwości odbudowy czy zanotowania dalszego progresu na przestrzeni kolejnych lat. Natomiast u zmierzchu zbliżającej się kampanii ligowej, Taarabt na swoim liczniku będzie miał już 31 lat. Ciężko w takiej sytuacji nazwać go zawodnikiem dobrze prosperującym – w tym wieku takie miano mógł piastować jedynie Paweł Brożek…
Czy w tym szaleństwie jest metoda? Mamy mieszane uczucia. Z jednej strony to sztab szkoleniowy codziennie obserwuje Adela Taarabta. Być może marokański piłkarz to jakościowe uzupełnienie na ławkę rezerwowych czy cenny zmiennik do starć pucharowych. Trudno natomiast uwierzyć, aby w jednej z czołowych lig europejskich, z tak ogromnymi brakami i bez ogrania meczowego zawodnik mógł wpłynąć pozytywnie na dyspozycję całego zespołu. Coś tutaj kompletnie nie gra i na pewno niezwykle ciekawym będzie obserwowanie poczynań tego piłkarza w tym sezonie. Będzie nam wszystkim bardzo głupio, gdy Taarabt odpali i zostanie jednym z najważniejszych punktów swojej drużyny. Czujemy jednak, że wystąpienie takiego stanu rzeczy jest naprawdę mało prawdopodobne i podziwiamy ogromną odwagę klubu z Lizbony. Ogromną odwagę, która w trakcie bieżącej kampanii ligowej może zostać boleśnie zweryfikowana i zakwalifikowana do miana jeszcze większej głupoty. Trudno znaleźć chociaż pół powodu, dla którego Taarabt miałby nagle odpalić – choć z drugiej strony nie takie rzeczy widzieliśmy już w świecie futbolu…
Karol Czyżewski