Dzień Dobry, uszanowanie!
Praga przywitała nas słoneczkiem, aczkolwiek temperatura jeszcze bardziej lutowa niż wiosenna. Jeżeli ktoś narzeka, że wciąż zimno to niech sprawdzi raporty pogodowe z przed dziesięciu lat i więcej. Kurłaaaaa kiedyś to było cytując popularnego memowego Nosacza. Szczypiące przez zimową czapkę uszy, chrupiący śnieg nawet w południe, a numer z lizaniem zamarźniętej poręczy wspominam do dziś. Kto nigdy nie lizał zamarźniętej poręczy życia nie zna! Nie trzeba było być z tych głupszych w ekipie, wypuszczonych na ambicję. To taki rytuał przejścia jak oblizanie dżdżownicy jak pierwszy raz jesteś na rybach! No dobra… na to się nie nabrałem ale znam takich co lizali jak…yyyyy starczy tych porównań bo zaraz przegnę w jedną lub drugą stronę. Tak czy inaczej ekipa wsparcia Janka Błachowicza melduje się w kraju Krecika i zmierzamy do hotelu, gdzie czeka na nas bohater sobotniej gali UFC w Pradze. Z ciekawostek w samolocie to leciał z Nami Herb Dean, czyli jeden z najlepszych sędziów MMA na świecie. Tydzień wcześniej pracował na ACA 92 w Warszawie, więc pewno nie opłacało się wszystkim zainteresowanym aby wracał ponownie do USA. Tydzień w Warszawie musiał go mocno zmęczyć, bo coś niewyraźny. Jak znam życie to Pablo Kowalik zafundował jemu zwiedzanie stolicy z tym, że pewno nie wyszli poza obręb osiedla na Żoliborzu. Świetna lokalizacja. Sklepy pod ręka, całkiem dobry chinol…żyć nie umierać! Wbrew pozorom Dean nie jest jakimś wytwornym koneserem kuchni europejskiej i nie potrzebuje salonów do dobrej zabawy. Poprawcie mnie ziomki jeśli się mylę ale nie zdradzę za dużo faktów z degustacji wędzonego Halibuta z kiosku na Monciaku i 17 piwerek w puszcze po jednej z nadmorskich gal! Ja to szanuje! Jestem taki sam. Do dobrej zabawy potrzebuje tylko dobrego towarzystwa.
Team @JanBlachowicz nadciąga do Pragi! ????? #UFCPrague pic.twitter.com/u8XwUCbUKl
— Łukasz Jurkowski (@Jurasmma) February 21, 2019
Dobra koniec tych dygresji bo mocno wyjechałem poza margines tematu. Miało być więcej o UFC w Pradze i walce Janka Błachowicza. Zatem wracam na właściwe tory.
Debiutancka gala amerykańskiego giganta w Pradze z walką wieczoru najlepszego polskiego zawodnika MMA, cieszyńskiego księcia, legendarnej polskiej siły, Janka Błachowicza. Nie jest to pierwszy main event z udziałem Polaka, gdyż już wcześniej Marcin Tybura krzyżował rękawice z Fabricio Werdumem ale bezwzględnie najważniejsza walka polskiego MMA w wykonaniu Panów. Janek jest o krok od walki o mistrzowski pas, choć subiektywnie rzecz biorąc to powinien już teraz stawać do walki z Jonem Jonesem o mistrzowski pas półciężkiej. Cztery zwycięstwa z rzędu w tej dywizji to wynik, który predysponuje Polaka do title shoota. Prawda jest taka, że jakby Jano poszedł w stronę trash marketingu to już po trzeciej zwycięskiej walce Dana White stawiał by go w klatce naprzeciwko mistrza. Pisałem już o tym, że UFC to biznes jak każdy inny i ostatnie ruchy dobitnie to pokazują. Wyzwyj kogoś od „matkojebców”, powiedz, że może Ci robić „lachę dupą” a zyskasz internetową popularność predysponującą Cię do najwyższych laurów. Lekko podkoloryzowane ale tak wygląda rzeczywistość ostatnich czasów w światowym MMA. Janek taki nie jest. Chłopak z Cieszyna, który przechodząc przez most na czeską stronę może dalej czuć się jak u siebie w domu z dala od zgiełku internetowych przepychanek, najprościej mówiąc robi swoje. Nie narzeka, nie lamentuje. Swoją postawą w klatce i poza nią pokazuje dawno zapomniany etos sportowej rywalizacji. Chcesz być najlepszy to pokonaj wszystkich. Tak właśnie robi. Kiedy już wszyscy spisywali Jego na straty po porażkach w fatalnym stylu (Ci sami którzy jechali z Nim bez opamiętania teraz śmigają w koszulkach Team Jano) On wrócił do gry. Zmiana trenera, powrót do swoich sprawdzonych metod treningów, swoje żywienie, spokój ducha. Jako ciekawostkę mogę zdradzić, tak a propos metod treningowych, że Jano jest kolejnym zawodnikiem z alergią na bieganie. Tlen woli robić w sparingach i jak pokazują wyniki ma to sens.
Nie ma co rozpisywać się na temat Janka bo historię chłopaka znacie doskonale. Mnie cieszy ogromnie fakt, że wynikami sportowymi, a nie gadaniem zyskał należne uznanie i popularność nie tylko w Polsce. Zwykły fajny chłopak, który na treningi dojeżdżał rozklekotanym Maluchem kilkadziesiąt kilometrów do Rybnika. Jak się auto popsuło na powrocie to z treningową torbą wracał 20km pieszo. Ten sam chłopak z Cieszyna stoi u progu walki mistrzowskiej największej organizacji MMA na świecie. Marzenia się spełniają tylko trzeba w nie mocno wierzyć! Trzymajcie mocno kciuki w sobotę. WAR Jano!
Aaaaaaa no i jeszcze dosyć ciekawą kwestie poruszył wczoraj ktoś na twitterze: w przypadku zwycięstwa Jano mógłby polecieć do Vegas na walkę Jones-Smith tak po prostu.
Na koniec bloga szybkie strzały, które mam nadzieje już niebawem zrobimy w wersji telewizyjnej *OlRajtsReserwed!
1. Jajecznica czy Omlet?
Omlet
2. Wódka czy piwo?
W zależności od sytuacji. Jak jest gorąco to jedno piwko na ochłode, a jak biesiada to oczywiście po polsku wódka
3. Zwycięstwo z Santosem czy 500k dolarów w loterii?
Zwycięstwo w sobotę!
4. Janosik polski czy słowacki?
Słowacki ale my mieliśmy cieszyńskiego Ondraszka!
5. Na apokalipse zombii kusza czy maczeta?
Kusza
6. Tron księcia Cieszyna czy Prezydent Warszawy?
Księstwo cieszyńskie!
7. Superman czy Batman?
Superman
8. Porażki w Magię i Miecz przyjmujesz z godnością czy obwiniasz o oszustwa?
Nie pamietam porazki
9. Praga czy warszawska Praga?
Warszawska
10. Gwoździe młotkiem…czy gwoździa w młotka? (Marreta czyli Młot)
Gwoździa w Młotka!