Krytyka ostatnich poczynań Ricardo Sa Pinto coraz mocniej nasiliła się po niedzielnej porażce Legii przeciwko Cracovii. Narracja jest dość prosta: przyczyną całego zła w stolicy jest właśnie portugalski trener i oby władze mistrza Polski poszły po rozum do głowy i zwolniły swojego szkoleniowca. Jak natomiast wygląda podobne postrzeganie sytuacji w Poznaniu? Winę całkowicie odsunięto od osoby Adama Nawałki: mówi się o złym zarządzaniu klubem przez rodzinę Rutkowskich, a do tego dodaje się, że skoro były selekcjoner otarł się o 1/2 finału Euro 2016, nie może być przecież słabym trenerem…
Trudno nie zauważyć, że na Sa Pinto od dłuższego czasu trwa nagonka ze strony pewnej redakcji – widać to dosadnie na poniższym przykładzie przytoczenia wypowiedzi Prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka oraz jego ostrej reakcji.
Nie przypominam sobie abym autoryzował taki wywiad.
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) February 20, 2019
O tym już jednak wspominaliśmy i nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Jesteśmy także w stanie przychylić się do zdania, że brakiem klasy było niepodanie po meczu ręki Michałowi Probierzowi. Nie znajdujemy się również w grupie specjalnych zwolenników pracy Sa Pinto przy Łazienkowskiej. Z wszelkimi, daleko idącymi wnioskami na temat pracy oraz charakteru Portugalczyka, wstrzymamy się jednak do końca sezonu. Jeżeli bowiem Legia zdobędzie czwarte mistrzostwo Polski z rzędu, raczej nikt nie będzie przypominał zamykania sparingów, uciszania dziennikarki „Przeglądu Sportowego” czy całej masy specyficznych zachowań. Dziwić może natomiast, że tak mocnym zainteresowaniem ze strony tzw. mediów mainstreamowych nie cieszy się Adam Nawałka. Szkoleniowiec Lecha Poznań nie jest pokazywany na okładce wszelkich artykułów krytykujących postawę Kolejorza – ciężko także znaleźć bezpośrednie zarzuty w kierunku byłego selekcjonera naszej kadry. „Nawałka ma nad czym pracować” – tak określa się obecną sytuację w klubie z Wielkopolski. O dziwnych naradach do 3-4 w nocy też cisza, a wszyscy zachowują się jakby Adam Nawałka wciąż był selekcjonerem naszej reprezentacji. Nie twierdzimy, że nie należy się mu szacunek, lecz skoro przyjmuje sposób komentowania pracy jednego trenera według danych standardów, dlaczego nie jesteśmy w tym konsekwentni?
Nawałka xD pic.twitter.com/uhyco1xHLY
— Pajkiel (@pajkiel) February 15, 2019
Zawsze to niezdrowa sytuacja, gdy patrzy się na kogoś nie przez pryzmat obecnej pracy, ale zasług z przeszłości. Nie da się ukryć, że Adam Nawałka dał nam wiele, bardzo wiele, lecz obecnie jego drużyna jest jedną z najgorszych drużyn w Ekstraklasie. Brak kompletnego pomysłu na zestawienie formacji defensywnej, słabość pozostałych formacji, a wreszcie opieszałość na rynku transferowym. To wszystko musimy zrzucić na barki Adama Nawałki: wszak bardzo długo negocjował on z rodziną Rutkowskich warunki pracy przy Bułgarskiej i zgodził się jedynie pod warunkiem bardzo dużej kontroli działań Lecha. Podobnie jak Ricardo Sa Pinto: obaj trenerzy dostali pełnię mocy w obydwu drużynach, a rozliczany jest z tego tylko jeden. To prawda, że Portugalczyk pracuje w klubie zdecydowanie dłużej, miał więcej czasu na poprawę gry swojej drużyny, lecz efekt jego pracy jest zdecydowanie bardziej widoczny. Dość powiedzieć, że od sierpnia zanotował on zaledwie trzy porażki – tyle samo, co jego vis a vis, od 25 listopada zeszłego roku….
Czyli Nawałka wie dlaczego przegrywa i znaczy to, że jest lepszy od Stokowca, Runjaica, Lettieriego, Sa Pinto, Fornalika, Smółki, Mamrota, Brosza czy Probierza?
— Popolupo (@_totoototo_) February 16, 2019
Przed obydwoma szkoleniowcami możliwość weryfikacji w bezpośrednim pojedynku: już w najbliższą sobotę mecz Lecha z Legią. Trudno powiedzieć o takiej konfrontacji „starcie gigantów”, bo obydwie drużyny nie zachwyciły w ostatnich spotkaniach. Sam rezultat może mieć jednak kolosalne znaczenie dla dalszych losów wspomnianych drużyn. Gdyby bowiem Legia zdołała pokonać przecież Adama Nawałkę, gdy u jej sterów jest kompletny szaleniec, furiat, który nie szanuje ludzi w klubie, nieco zaburzyłoby to pogląd na misję odbudowy Kolejorza. Możemy zgadzać się, że obydwaj Panowie dają Wojskowym oraz Kolejrzowi zdecydowanie mniej niż wszyscy oczekują: szkoda jednak, że krytykuje się tylko jedną ze stron. Jesteśmy ostatnimi, którzy chcieliby przesadnie bronić pozostania Ricardo Sa Pinto, lecz jeżeli atakujemy dziwne zachowania i zwyczaje Ricardo Sa Pinto, poświęćmy też nieco uwagi innym, którzy również wykazują się dość specyficznymi nawykami. Jeżeli bowiem będziemy w tym wszystkim zbyt subiektywni, zniżymy się do poziomu przeciętnego spotkania naszej ligi…
Karol Czyżewski