Przy piłkarzach Legii wyglądał jak profesor. Dla kolegów jest nauczycielem, który potrafi zaprowadzić porządek w drużynie mającej obecnie najlepszą formę od wielu lat. Janusz Gol jest dzisiaj mózgiem Cracovii, w niedzielę po raz piąty swój zespół wyprowadził na boisko w roli kapitana. Dyrygowana przez niego ekipa pasów z tygodnia na tydzień pnie się w ligowej tabeli.
I to wszystko brzmi naprawdę genialnie. Wyróżniająca się ekipa w naszej lidze, która kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa ma w środku pomocy gościa, który stanowi o jej sile. Wie, kiedy przyspieszyć, ma wyczucie, kiedy zwolnić, potrafi balansem ciała zmienić tempo akcji, a długim podaniem otworzyć drogę do bramki koledze z zespołu. Do tego zawsze wróci, zawsze pomoże w defensywie, potrafi podłączyć się do akcji w ataku, zastawić się i przepchnąć rywala – to wszystko wygląda na krajowym podwórku jak since fiction. Potem wchodzimy na Transfermarkt i patrzymy, że Gol w tym roku skończy 34 lata. Prawdopodobnie w piłkę długo już nie pogra.
Nie mamy nic do Janusza Gola rzecz jasne – patrzyliśmy sceptycznie na jego wyjazd do Rosji kilka lat temu, ale jego postawa na wschodzie Europy pokazała, że ten w piłkę grać potrafi. Były gracz Legii był jednym z kapitanów zespołu, rozegrał 139 meczów, w których zdobył 11 bramek i zanotował 11 asyst – naprawdę nie ma się czego wstydzić.
34 lata jednak. Zgrana płyta, bo tego pana już oglądaliśmy na naszych boiskach. Do tego ta jego naprawdę znakomita dyspozycja, która wiele daje ekipie Pasów, która ma obecnie sześć zwycięstw z rzędu w lidze i pewnie pokonuje kolejne przeszkody na swojej drodze. Zastanawiamy się, dlaczego tak się dzieje, że tak łatwo jest się wbić do naszej ligi i chwilę później być na tle innych piłkarzy wyróżniającą się postacią. Jak to jest, że mający spore problemy w Rosji Gol, któremu rozwiązano klub, ot tak przyszedł do ekstraklasy i chwilę później zaczął stanowić o sile zespołu. Dopiero 2 września debiutował z barwach Cracovii, nieco ponad dwa miesiące później po raz pierwszy założył opaskę kapitańską, by w połowie lutego pokazywać piłkarzom Legii, jak się gra w piłkę pokonując swój były zespół 2:0 na jej terenie.
Gol to w tym sezonie filar środka pola Cracovii
To jest naprawdę romantyczna historia. Z tym że nas już te historie nie bawią. Nie bawi nas powrót do naszej ligi podstarzałych zawodników, którzy chwilę później rozdają karty w ekstraklasie. Nie bawią nas odrzutkowie, którzy nigdzie nie potrafili prosto kopnąć w piłkę, a u nas strzelają, asystują i są ulubieńcami kibiców. Wiemy, że na dziś jest to fajne i przynajmniej mamy kogo oglądać w akcji, ale za dużo razy już to widzieliśmy by wierzyć, że w dłuższej pespektywie to coś da. Że to podniesie poziom polskiej piłki i pomoże rozwinąć się młodym zawodnikom. Na coś takiego nie damy się już nabrać.
Gol wczoraj rządził i dzielił, jeszcze pewnie nie raz tak będzie na naszych boiskach. Za chwilę skończy karierę, a po nim zostanie dziura. Nie będzie z niego pożytku na boisku, nie będzie z niego pieniędzy, nie będzie następcy, który wskoczy w jego buty.
Obyśmy się mylili.
foBET przygotował ofertę na jedyny poniedziałkowy mecz w ekstraklasie. Wisła Kraków – Śląsk Wrocław: 1- 2.90, X – 3.40, 2 – 2.40