W poprzedniej części przybliżyliśmy historię awansu Indios de Ciudad Juarez do najwyższej klasy rozgrywkowej w Meksyku. Jak wyglądały dalsze losy futbolu w tym mieście?
Życie niemal każdego w Juarez było dotknięte śmiercią, wliczając to wspomnianą drużynę. W grudniu 2009 roku, trener drużyny U-17 Indios został zabity podczas strzelaniny w sklepie z telefonami komórkowymi. Była ona związana z gangsterskimi porachunkami. Bramkarz zespołu uciekł w niewyjaśnionych okolicznościach, otrzymując pogróżki utraty życia. Innemu zawodnikowi skradziono z kolei samochód, a lufę pistoletu wymierzono prosto w niego. Jedną z ofiar przestępczego mechanizmu Juarez był także brat przyrodni Friasa…
„Został postrzelony i zabity. To były gangsterskie porachunki. Wychowaliśmy się w tym samym sąsiedztwie, razem należeliśmy do gangów jako dzieci, ale ja uciekłem stamtąd, aby zająć się futbolem. On zaś ciągle do niego należał. Dla naszej rodziny był to potworny cios – spędzaliśmy razem dużo czasu. Ale taka jest tutejsza kolej rzeczy. W pewnym sensie przyzwyczajasz się do takiego życia. Musisz nauczyć się, jak sobie z tym radzić i iść dalej” – powiedział Frias
Na przekór wszystkim prognozom, Indios utrzymali się w pierwszym sezonie meksykańskiej elity i dotarli do półfinałów Play – Offów po sezonie. W kolejnym roku ich forma uległa jednak dramatycznemu załamaniu. 27 meczów bez wygranej było równoznaczne ze spadkiem. Właściciel klubu, Francisco Ibarra, mówił, że jego piłkarze spotykali się ze zastraszaniem w wykonaniu „złych ludzi”
„Kilku z naszych graczy wciąż czuje się zastraszanymi. Wszyscy piłkarze to odczuwają. Zbrodnia porwała moje miasto” – powiedział Ibarra
Amerykański pisarz, Robert Andrew Powell żył w tym czasie w Juarez. Zajmował się historią Los Indios, zawierając przy tym silną przyjaźń z Marco Vidalem – to właśnie temu piłkarzowi skradziono samochód z wymierzonym w niego pistoletem.
„To, co przeszła ta drużyna, nie spotkało żadnej innej ekipy z tej planety. Przed meczami ustalali formację czy skład, mierząc się także z codzienną dawką przemocy.
„Żyjąc tutaj widzisz, jaki wpływ wywarło to na miejscowej społeczności. Był czas, w którym dziennie zabijano dziesięć osób, więc śmierć była na porządku dziennym. Ogólnie w mieście panowało odczucie: dajcie nam zwycięzcę wojny pomiędzy kartelami i zakończmy to”
„Vidal, piłkarz, który jest główną postacią mojej książki, opuścił Juarez po spadku. Został mu skradziony samochód. Blisko niego był policjant – Vidal podszedł do niego, lecz ten nie był zainteresowany. Wiedział, że gdy rozpocznie pościg, może zostać bardzo łatwo zamordowany” – powiedział Robert Andrew Powell, autor książki This Love is Not For Cowards: Salvation and Soccer in Ciudad Juarez.
Gol del camerunés Alain N'Kong jugando en "Indios" de Ciudad Juárez al Querétaro en el año 2009.#MemoriaFutbolera pic.twitter.com/U2UbIWgFGe
— Memoria Futbolera (@MemoriaFutbol_) January 26, 2019
Tak jak Vidal, miasto opuścił również Frias. Chciał on kontynuować swoją przygodę na najwyższym poziomie i dołączył do Jaguares de Chiapas, większego klubu meksykańskiej elity: udało mu się nawet zagrać w Copa Libertadores. Prawdopodobnie było to najbardziej prestiżowe i prawdopodobnie najbardziej cenione jego osiągnięcie. Powrócił do Indios w sezonie 2011 – 12: jak się później okazało, ten był ich ostatnim, gdyż drużyna przegrała z finansowymi problemami. Karierę zakończył w El Paso Coyotes: futsalowej drużynie niedaleko granicy. Jego celem jest obecnie założenie swojej szkółki piłkarskiej.
„Nie bałem się wcześniej, nie boję się teraz. Kocham Juarez, to moje miasto. Nie bałem się, mimo, że przemoc narastała. Niektóre gangi były silniejsze od policji: lepiej uzbrojone, co pozwoliło im zabić mnóstwo funkcjonariuszy. Gangi miały więcej kontroli niż policja: było też bardzo dużo korupcji. Wielu ludzi, którzy nie mieli z tym nic wspólnego, ginęło. Tak jak nasz trener: był w niewłaściwym miejsce, w niewłaściwym czasie” – powiedział Frias
Te słowa dość często słyszy się w Juarez. Tak mówił też Tomas Aguero. 23 – latek, który pracuje przy budowach w El Paso został fanatykiem FC Juarez, nowej drużyny założonej w 2015 roku. Poświęca temu klubowi każdą wolną chwilę oraz resztę pozostałych pieniędzy. Aguero jedździł za FC Juarez po całym Meksyku, będąc niekiedy jedynym kibicem na stadionie. W drugiej lidze meksykańskiej niewielu decyduje się na podróżowanie 2500 km na 90 minut do miejsc, które nie zawsze mają sektory dla kibiców przyjezdnych. Tomas postanowił jednak inaczej – kocha swój klub, a także miasto. Jest to jednak pasja związana z trudnościami. Pewnego razu musiał on spędzić nawet noc na pustyni, gdyż autokar, który wracał z meczu do domu uległ awarii. Aguero jest członkiem El Kartel – stowarzyszenia fanów Indios.
„Mimo, że nasza nazwa może kojarzyć się z propagowaniem przemocy, jest zupełnie inaczej. Promujemy futbol oraz pokój. Nazwa to nasz sposób na zawładnięcie złymi skojarzeniami w lokalnej i znalezienie pozytywnej strony. Organizujemy różne wydarzenia, chodzimy na marsze, żeby pokazać, o co w tym wszystkim chodzi. Zdarzają się morderstwa, lecz cokolwiek się dzieje, dzień meczowy to czas, w którym o wszystkim zapominasz i uciekasz. Twoja rzeczywistość to 90 minut. Futbol i dopingowanie mojej drużyny daje mi szczęście, nadaje sens mojemu życiu. To jego motyw przewodni” – stwierdził Aguero.
Średnia frekwencja FC Juarez to około 9000 osób – wzrost w porównaniu z zeszłym rokiem wyniósł aż 50 procent. W tym sezonie drużyna na pewno wystąpi w Play – Offach o awans. Wygrali otwierające sezon mistrzostwa ligowe – dokładnie jak Indios podczas kampanii 2007/08. Jednego z ich głównych rywali – Dorados de Sinaloa – trenuje doskonale znany Diego Maradona.
Właściciele Juarez mają ogromne ambicje. Planują zbudować nowy stadion, a także mają nadzieje zapewnić stałe finansowe klubu, które może pomóc działać mu w dalszej perspektywie.
„Klub ma zamiar zmienić życie miasta i jego wizerunek w kraju oraz zagranicą. Robimy ogromne inwestycje, z którymi związanych jest kilka rodzin z tego regionu – zarówno z Juarez, jak i El Paso. Wszyscy nasi zawodnicy są tam bardzo szczęśliwi. Gdy żyjesz w mieście przygranicznym, to niezwykle interesujące. To zupełnie inny styl życia, są tam różne problemy, ale także możliwości. Mamy, to co najlepsze z obydwu światów. Kilka lat temu było źle, ale tearz jest lepiej – wiele rzeczy uległo poprawie.” – powiedział wiceprezydent klubu, Alvaro Navarro.
Ten optymizm podziela Mark Lowry, 33 letni trener z Anglii bliźniaczego klubu El Paso Locomotive. Drużyna stoi u progu rozpoczęcia sezonu USL – zaplecza najwyższej klasy rozgrywkowej w USA, a więc MLS.
„El Paso ma podobne aspekty kulturowe, co Juarez, a za kulisami robi się naprawdę wiele, aby zbliżyć obydwa miasta i udoskonalać region. El Paso jest pięknym miejscem do życia, a będąc w Juarez zawsze czułem się tam bezpiecznie. Życie niejako toczy się pomiędzy tymi miejscami – jedni pojadą do Juarez po zakupy, inni do El Paso pracować. To część codzienności” – powiedział.
Chyba są powody do optymizmu. Nowy prezydent Meksyku, Andres Manuel Lopez Obrador, który został zaprzysiężony w grudniu, wybrał na miejsce rozpoczęcie swojej kampanii wyborczej właśnie Ciudad Juarez. W styczniu powrócił on do tego miasta, aby nakreślić plany rządu na rozwinięcie tutejszej ekonomii. Juarez jest jednak strategicznym miejscem dla dilerów, co w połączeniu z rynkiem narkotyków w Stanach, zostawia je podatnym na ogromne represje. Represje, które męczą miasto i jego ludzi od kilku lat.
A BMX rider performs a trick at a skate park in Ciudad Juarez, Mexico, July 21, 2015. (Jose Luis Gonzalez/Reuters) pic.twitter.com/py3jbWdY3t
— SIBOMANA Jean Bosco (@sibomanaxyz999) January 30, 2019
Zdaniem oficjalnych danych meksykańskich władz, pomiędzy rokiem 1985, a 2010, wskaźnik morderstw wzrósł aż o 5,7%. Populacja miasta zwiększyła się zaś o 60% z powodu podejmowania pracy w fabrykach produkujących rzeczy na amerykański rynek. Wiele młodych kobiet, które znalazły się w Juarez, zostało zamordowane. Często na ich ciałach widoczne były ślady okaleczeń i seksualnej przemocy. Aktywistka na rzecz rzetelnego śledztwa wobec niewyjaśnionych morderstw kobiet, Susana Chavez, została uduszona i znaleziona z obciętą ręką w styczniu 2011 roku. W najgorszych latach przemocy aż 94% (2010 rok) zabójstw zostało niewyjaśnionych. W ówczesnym roku odnotowano ich aż 3042. Średnia wynosiła 229,06 morderstw na 100 tysięcy mieszkańców, więcej niż kiedykolwiek indziej na świecie. Juarez było na pierwszym miejscu najbardziej krwawych miast trzeci rok z rzędu.
W 2015 roku miastu udało się wypaść z pierwszej 50, po pięciu latach spadającego wskaźnika. Stabilizacja i porządek pomiędzy gangami zdawał się być osiągnięty. Lecz już rok później Juarez ponownie trafiło do top 50, z 43,63 morderstwami na 100 tysięcy mieszkańców. W 2017 roku liczba wzrosła do 56,16, a Juarez pięło się jeszcze wyżej w niechlubnym rankingu, tym razem na 20 miejsce. W 2018 roku było to już 96 morderstw na 100 mieszkańców Juarez, zgodnie z danymi prokuratora stanu Chihuahua. To najwięcej od 2011 roku. Ludzie w Juarez mówią o nowym rozdziale wojny pomiędzy lokalnymi gangami. Pewnego sobotniego wieczoru stycznia cztery nagłówki prasowe brzmiały:
„Dwa ciała znalezione na południowym zachodzie miasta”
„Strzały słyszane niedaleko „Baru Rewolucji”
„Śledztwo w sprawie kobiety porwanej w supermarkecie”
„Sicarios (zabójcy na zlecenie) zabili trzy osoby podczas strzelaniny w motelu”
„Przez ostatnie trzy miesiące policja walczyła przeciwko grupie, która zaatakowała kwatery federalnej policji w Juarez. Ostrzelali je, a policja nie chciała nawet wyjść i im odpowiedzieć. Boję się, jak każdy z nas, ale czuję, że to walka pomiędzy nimi, ludźmi którzy to stworzyli. Zawsze zachowuję środki ostrożności. Gdy widzę coś niebezpiecznego, uciekam. Ostatniego miesiąca członek naszego stowarzyszenia kibiców został zabity podczas wizyty u fryzjera. Gang ostrzelał salon. On nie był w nic zamieszany, ani nie był niczyim celem – po prostu poszedł obciąć włosy” – opowiadał Aguero
„Był w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie…”
Karol Czyżewski (na podstawie BBC Sport)