A będąc bardziej precyzyjnym – dziękujemy już od bardzo dawna. Wydawało nam się jednak, że w pewnym momencie mamy już go z głowy, bo zniknął z radarów. Teraz jednak, gdy ponownie daje o sobie znać, nasz koszmar wrócił na dobre. Mieliśmy nadzieję, że ten rozdział w polskim sporcie już dawno odszedł w niepamięć.
Celowo ani razu w tym wpisie nie padnie jego imię. Nie padnie również nazwisko. Napiszemy tylko, że chodzi o KZ, choć każdy doskonale zdaje sobie sprawę po samym tytule, o kim mowa. Nikt inny nie robi przecież publicznego dramatu ze swojej głodówki. Nikt inny nie chodzi na spotkania z tajemniczymi ludźmi, którzy nie przedstawiają się i nie gada z nimi o biznesach. Nikt również nie idzie do telewizyjnego studia i nie mówi, że odgryzie serce największemu polskiemu promotorowi pięściarskiemu i jego najbardziej dochodowemu zawodnikowi. Normalni ludzie się tak nie zachowują. KZ robi jednak inaczej.
Czemu KZ? Bo doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że właśnie o to mu chodzi. O to, żeby znowu gadali. Żeby znowu pisali. Cytowali, wymieniali w nagłówkach, przytaczali wypowiedzi i dzwonili pogadać. By znowu gościł w studiu (już się udało!), by znowu powstawały na jego temat artykuły (już się udało!), by znowu zrobili audycję w radiu (już się udało!) i aby słynny filmik na Youtube (ten od „zrobię ci dziecko”) znowu nabił kilkaset dodatkowych tysięcy wyświetleń (już się udało!). Tej satysfakcji KZ nie damy – sorry, nabraliśmy się, ale tylko trochę.
KZ to ten, którego kariera wygląda tak:
KZ krzyknął sobie za walkę z Arturem Szpilką… 3 miliony złotych. Na tyle się ceni. Co prawda nie wygrał w życiu ani jednej poważnej walki, nie było go w ringu półtora roku, wcześniej obijał starszych panów, z którymi zresztą nie zawsze potrafił się uporać, ale wydaje mu się, że pojedynek „na szczycie” wagi ciężkiej jest wart trzy bańki w polskiej walucie.
Kiedyś KZ zdradził, że od boksu będzie musiał odpocząć, bo… Buduje dom. Jasne – każdy z nas ma swoje życie prywatne, ale… Coś nam tu nie gra. Obowiązki obowiązkami, ale mimo wszystko w pewnym wieku sportowiec musi garściami brać od życia to, co daje mu los, czyli walczyć, zarabiać, wygrywać i piąć się po kolejnych szczeblach swojej kariery. Teraz KZ wrócił do boksu, a chodzą słuchy, że budowla nie została skończona. Jeżeli dobrze dodaliśmy dwa do dwóch, to wychodzi nam, że na wykończenie posesji zabrakło pieniędzy. Wiemy ponadto, że KZ jak już coś to robi, to na bogato, więc całkiem możliwe, że zdecydował się wrócić między liny, bo faktycznie nie wszystko jest jeszcze gotowe na cycuś glancuś.
Mamy propozycję. Nie chcemy oglądać go już w ringu, ale jak każdemu człowiekowi w życiu prywatnym życzymy dobrze. Stąd propozycja, abyśmy zrobili zrzutkę na budowę domu dla KZ. Ludzie mają różne dziwne pomysły, więc nasz – mamy taką nadzieję – nikomu specjalnie nie podpadnie. Dla dobra polskiego sportu, dla dobra boksu i wyraźnie kulejącego zdrówka chcemy pomóc finansowo, dołożyć po piątaku i zakończyć jeden z najbardziej żenujących seriali ostatnich kilku dni, który powrócił z kolejnym sezonem i który – głęboko w to wierzymy – zaraz dobiegnie końca.
Panowie , te ciosy naprawdę ważą. Zwłaszcza jak się przyjmuje na sztywno. pic.twitter.com/jgyGtIC614
— Mateusz Borek (@BorekMati) January 30, 2019
Tu trzeba lekarza. Głodówką załatwi sobie walkę. Właśnie dlatego nie zacząłem budowy domu. Oby to był żart, niech chłop się trzyma. pic.twitter.com/gs2S0C2588
— Leszek Dudek (@LeszekDudek) January 30, 2019
Może jestem naiwny i za bardzo wierzę w ludzi, ale w dobie fakenewsów, dziwnych kont itd. wstrzymuję się z oceną tego, co pojawia się na kontach Krzysztofa Zimnocha w SM. Poczekam aż sam zabierze głos.
Jeśli to nie fake to… to katastrofa.
— Mateusz Fudala (@m_fudala) January 30, 2019
Po dzisiejszej informacji Krzysztofa Zimnocha chcemy mu zaproponować walkę u nas na Gali na przełomie kwietnia.Krzysztof damy ci walkę nawet ze jesteś tzw wolnym strzelcem. Głodówka nie jest potrzebna szkoda zdrowia po drugie to nic nie da.
— tomasz babilonski (@babilon_tomasz) January 30, 2019
Wyrywanie serc, głodówka jako sposób na wymuszenie walki ze Szpilką… Krzysztof Zimnoch momentalnie przypomniał o swoim istnieniu w polskim boksie. Przydałoby się jednak kilka lekcji "trash talku"…
— Dawid Barcikowski (@topboxingPL) January 30, 2019
Za wymienione imię i nazwisko KZ w publikacjach na Twitterze nie odpowiadamy. Niestety.