Dość niespodziewana wiadomość spotkała wczoraj piłkarską społeczność Premier League – po raz pierwszy od 13 maja 2017 roku Artur Boruc został wystawiony w wyjściowej jedenastce Borunemouth, podczas starcia angielskiej elity. 65 – krotny reprezentant Polski rozegrał poprawne spotkanie i zachował czyste konto w starciu przeciwko Młotom: czy taki stan rzeczy może oznaczać, ze wychowanek Pogoni Siedlce na stałe zadomowi się w pierwszym składzie Wisienek?
Od dłuższego czasu spekulowano, że aktualny nr 1 w bramce ekipy z Vitality Stadium nie daje odpowiedniej jakości w tym sezonie i coraz mocniej zastanawiano się, kiedy Eddie Howe straci cierpliwość i postawi właśnie na Artura Boruca. Asmir Begović, bo o nim mowa, w tym sezonie doprowadził bezpośrednio do utraty trzech goli przez błędy w defensywie – taką samą liczbą mogą „pochwalić się” Jordan Pickford oraz Bernd Leno. W przypadku reprezentanta Bośni i Hercegowiny jest jednak dalsza część tej historii – od początku zeszłego sezonu przytrafiło mu się bowiem osiem tego rodzaju wpadek, co nie jest wynikiem zbyt chwalebnym. Stąd szansa dla niezwykle doświadczonego Polaka, który w Bournemouth występuje nieprzerwanie 2015 roku: choć spekulowano, że latem może on zmienić pracodawcę i wybrać nieco bardziej egzotyczny kierunek, postanowił on pozostać na Wyspach i powoli zaczyna mu się ta decyzja opłacać…
Miłego weekendu, mój jest fantastyczny?
Have a nice weekend!?❤️#premierleauge #afcb #boruc w: Poole, Dorset https://t.co/BqoXDnzoHv— Artur Boruc (@ArturBoruc) January 19, 2019
Nie będziemy czarować wszystkich, że Artur Boruc przeciwko Młotom sięgnął po tytuł MOTM, nawiązał do najlepszych występów z czasów Euro 2008 i to głównie jemu fani Bournemouth powinni zawdzięczać taki rezultat. Polski golkiper nie miał specjalnie dużo pracy, bo musiał zmierzyć się jedynie z jednym, celnym uderzeniem – jego vis a vis, a więc Łukasz Fabiański, minionego popołudnia musiał się zdecydowanie bardziej uwijać. Ocena meczowa 6 to potwierdzenie poprawnego występu, uwarunkowanego przez bardzo słabą grę ofensywy rywala, osłabioną przez niejasną przyszłość Marko Arnautovicia, pozostawionego wczoraj poza meczową kadrą. Niemniej warto obserwować, jakie będą dalsze decyzje kadrowe Eddiego Howe’a i czy Boruc utrzyma miejsce w pierwszym składzie swojego klubu. Dla wielu nie byłoby to jednak specjalne zaskoczenie – pamiętając występ 65 – krotnego reprezentanta Polski podczas EFL Cup przeciwko Chelsea, kwestię czasu stanowił powrót Boruca do wyjściowej jedenastki Bournemouth w Premier League.
Boruc wraca do żywych. A skoro nakręcają go wielkie mecze, to najbliżsi rywale mogą mu pomóc utrzymać skład. Bournemouth po West Hamie gra z: Chelsea, Cardiff, Liverpoolem, Wolves, Arsenalem i Man City. Tylko bez babola panie Arturze prosimy!
— Mateusz Skwierawski (@MSkwierawski) January 19, 2019
Doświadczeni bramkarze mieli wczoraj, zresztą, swój dzień. Julian Speroni, który wystąpił podczas pojedynku Liverpool – Crystal Palace, został najstarszym zawodnikiem na boisku tego sezonu Premier League: w dniu rozegrania spotkania miał on bowiem 39 lat i 246 dni. Uwarunkowania jego występu były jednak nieco inne niż u Artura Boruca, gdyż wynikały głównie z kontuzji lepiej dysponowanych od niego bramkarzy: Guaita oraz Wayne Hennesey zmagają się z urazami. Przypadek Polaka jest zupełnie różny, bo teoretyczny numer 1 był zdolny do gry, lecz menedżer uznał, że czas na innego zawodnika: i chyba timing tej decyzji nie mógł być lepszy. Gdzieś z tyłu głowy sądzimy, że taki mecz mógłby wpłynąć równie pozytywnie na notowania Asmira Begovica – o ile on sam czegoś nie postanowiłby zepsuć. Cała chwała idzie, natomiast, na konto Polaka i nie będziemy udawać, że specjalnie nas to wszystkich nie martwi: wiek to jedynie liczba i patrząc na fakt, iż najstarszy golkiper, który wystąpił w starciu Premier League, a więc Shay Given, miał tamtego dnia 40 lat i 151 dni, przed „Królem Arturem” jeszcze nawet dwa sezony gry na najwyższym poziomie: tego zresztą wszyscy mu życzymy!
Karol Czyżewski