Zwykle z przymrużeniem oka traktowaliśmy spotkania pomiędzy Realem z Sevillą, bo przed pierwszym gwizdkiem napinaliśmy się i obiecywaliśmy sobie jazdę bez trzymanki i grad goli, a koniec końców Królewscy bez problemu radzili sobie z ekipą z Andaluzji, która miała swoje momenty, ale z każdej potyczki wychodziła pokonana. Najlepsza obecnie drużyna w Europie podchodzi do dzisiejszej konfrontacji z Sevillą po dwóch porażkach z rzędu, a to samo w sobie jest zapowiedzią znakomitego widowiska.
forBET przygotował kursy na mecz Realu Madryt z Sevillą. 1- 1.75, X – 4.20, 2 – 4.40.
Od marca 2010 roku do lutego 2013 roku obie ekipy mierzyły się ze sobą dziesięciokrotnie, z czego Real wygrał aż dziewięć razy. Królewscy przegrali tylko raz, 0:1 w spotkaniu wyjazdowym, w pozostałych meczach strzelając aż 33 gole. Wtedy wydawało nam się, że zawsze solidna, fajnie grająca dla oka Sevilla nie będzie w stanie przeskoczyć poziomu najlepszych w Hiszpanii i z Realem i Barceloną zawsze będzie musiała przegrać. Dołek Królewskich jednak i znakomita w tym sezonie dyspozycja ekipy z Andaluzji powodują, że to właśnie dzisiejsi goście dzięki lepszemu stosunkowi bramek wyprzedzają w ligowej tabeli bardziej utytułowanego od siebie rywala. Sevilla z 33 punktami zajmuje 3. miejsce, Real jest czwarty.
Doskonale pamiętamy grudzień 2017 roku, gdy również mieliśmy spory apetyt na wyrównany mecz pomiędzy tymi ekipami, a będący wyraźnie pod formą Real przejechał się po Sevilli 5:0. Potem jednak już tak dobrze nie było, a piłkarze z Santiago Bernabeu przeciwko Sevilli na boisko wyszli dwukrotnie. W poprzednim sezonie Banega z kolegami wygrali 3:2, w tym okazali się być wyjątkowo mało gościnni i pewnie zwyciężyli 3:0 nie pozostawiając złudzeń, która drużyna jest lepsza.
Sevilla w tym sezonie pokonała Real 3:0
Gdy weźmiemy pod uwagę dziesięć ostatnich potyczek pomiędzy obiema ekipa, to dojdziemy do wniosku, że fenomenalna dyspozycja przeciwko drużynie z Sanchez Pizjuan jest już dla Królewskich przeszłością. Zgoda – w dalszym ciągu to Real prezentuje się lepiej w liczbach, ale widać gołym okiem, że odpuszczenie rywalizacji na krajowym podwórku przekłada się również na wyniki meczów przeciwko najlepszym w Hiszpanii. Blancos wygrali pięciokrotnie, raz padł remis i czterokrotnie Sevilla wychodziła z tych konfrontacji górą. Pablo Machin ma cel przed dzisiejszym spotkaniem, aby po raz trzeci z rzędu pokonać Real.
Cóż, zwycięstwo oznaczałoby dalsze gonienie ekip z góry. Oznaczałoby kolejne zwycięstwo w lidze po triumfie na wyjeździe z Betisem. Oznaczałoby dla nas wiele, ale by to osiągnąć, musimy rozegrać wielki mecz. Ponad systemami rywala my musimy zrobić swoje. Musimy narzucić nasze ustawienie i nasze zamysły, a te zawsze są takie same i polegają na wyjściu po zwycięstwo od pierwszej minuty. Chcemy dominować w naszym domu.
To słowa Santiago Solariego z konferencji prasowej po tym, jak został zapytany o, czym dla niego będzie zwycięstwo nad Sevillą. Presja wywierana przez dziennikarzy wydaje się być w ostatnich tygodniach coraz większa, bo trapiony kontuzjami Real jest daleko od swojej optymalnej dyspozycji. Wielu obserwatorom hiszpańskiego futbolu wydawało się, że – podobnie jak w ostatnich latach – jesień będzie w wykonaniu Królewskich słabsza, ale wiosną przyjdzie szczyt formy. Po kilku dniach wytchnienia jednak podczas przerwy świątecznej, kibice Blancos dalej oglądają tę samą ekipę, która zawodziła latem oraz we wrześniu i październiku.
Real awansował w środę do ćwierćfinału Pucharu Króla, ale rewanżowe spotkanie przeciwko Leganes przegrał. Wcześniej w lidzie straszliwie męczył sięz Betisem, a kolejno przegrał u siebie z Realem Sociedad i podzielił się punktami z Villarreal. Zwycięstwa 1:0 z Rayo Vallecano i Huescą, które znajdują w strefie spadkowej, humoru kibicom Realu nie poprawiają – najlepsza drużyna w Europie powinna prezentować się lepiej na tle krajowych słabeuszy.
Real może odetchnąć z ulgą, bo dzisiejszy mecz z Sevillą najprawdopodobniej odbędzie się z udziałem Karima Benzemy, który ostatnio doznał kontuzji palca i przedwcześnie musiał opuścić boisko. W dalszym ciągu Solari nie będzie mógł skorzystać z Garetha Bale’a, którego powrót na m murawę szykowany jest dopiero 27 stycznia na mecz z Espanyolem.