Trochę jeszcze musimy poczekać na wznowienia rozgrywek Ekstraklasy – nie oznacza to jednak, że w naszej lidze absolutnie nic się nie dzieje. Zmiany trenerów, nowi piłkarze – to wszystko ma dodać na wiosnę jakości naszym rozgrywkom. Wszystko wydaje się jednak przebijać wczorajsza konferencja prasowa Cracovii – profesor Janusz Filipiak oraz Michał Probierz, przy okazji zakontraktowania dwójki nowych graczy, postanowili podzielić się informacją na temat nowej roli obecnego szkoleniowca Pasów – były sternik Jagiellonii został mianowany wiceprezesem ds. sportowych. Co to w praktyce zmienia? Chyba naprawdę niewiele…
Co było główną motywacją 66 – letniego Prezesa klubu? Zwiększenie odpowiedzialności sportowej, a także gamy posiadanych narzędzi przez obecnego szkoleniowca klubu. Z tego powodu raczej nie będzie nadużyciem, gdy z całą świadomością nazwiemy Probierza „menedżerem” i to nie w znaczeniu agenta piłkarskiego, ale trenera na wzór angielski, który w niemal stu procentach decyduje o sprawach kadrowych, zajmuje się negocjacjami transferowymi, a także niekiedy ma za zadanie odpowiednio zbilansować dostępny budżet. Janusz Filipiak dość jasno zaznaczył, że wszystkie kwestie prawno – organizacyjno – administracyjne zostaną w gestii drugiego wiceprezesa, Jakuba Tabisza, który w stu procentach będzie odpowiedzialny za zarządzanie finansami, dostarczanymi oczywiście przez obecnego właściciela Cracovii. Czy taki model ma szansę na powodzenie w naszych warunkach?
Janusz Filipiak w roku 2016: „W tej chwili nie trzeba mieć siatki skautów, by wiedzieć niemal wszystko”.
W 2017 przychodzi Michał Probierz.
Styczeń 2019: Cracovia ma sieć 15 skautów regionalnych
Nie pamiętam trenera w Cracovii umiejącego tak wpływać na Profesora.
— Kamil Jagodyński (@KJagodynski) January 15, 2019
Patrząc na trendy w angielskiej piłce, jest to krok w zupełnie innym kierunku. W Chelsea wcześniej Antonio Conte, a następnie Maurizio Sarri dość jasno przyznawali, że kupowanie piłkarzy do klubu stoi poza ich kompetencją, a za tę kwestii w pełni odpowiada Marina Granovskaia, która od 2014 piastuje funkcję dyrektora The Blues i uważana jest za prawą rękę Romana Abramowicza. Arsenal, po latach funkcjonowania w modelu menedżerskim z czasów Arsene’a Wengera, który decydował niekiedy także o klubowych finansach, zatrudniając Unai’a Emery’ego mianował go „jedynie” pierwszym trenerem, rozmywając odpowiedzialność za skauting, kwestię transferów oraz finanse na Svena Mislintanta (szefa skautów), Raula Sanllehiego (dyrektora sportowego) oraz Vinai’a Venkateshama (dyrektora zarządzającego). Pep Guardiola, który od 2016 roku pracuje u sterów Manchesteru City, musi liczyć się z Txiki Begiristainem, który odpowiada za kwestie sportowe Obywateli. Do tego w Tottenhamie czy Manchesterze United lwią część kwestii transferowych mają za zadanie piastować odpowiednio Daniel Levy oraz Ed Woodward. Rozumiemy intencje profesora Janusza Filipiaka, który w ten sam sposób chciał wykluczyć konieczność zatrudniania dyrektora sportowego (z powodu, jak sam wspomniał, złych wspomnień z nimi związanych), niemniej trzeba przyznać, że znaczenie i kształt tego modelu w Anglii zdecydowanie ewoluował, a nawet się osłabił i pytanie, na ile przyjmie się w Polsce. Jest to, bez wątpienia, pewnego rodzaju innowacja, która ma pozwolić na ustabilizowanie pracy szkoleniowca – niesie to za sobą pozytywne, jak i negatywne strony.
Probierz wreszcie chyba odnalazł miejsce dla siebie. Dostał czas na budowanie drużyny. Nikt go nie wywalił po kilku nieudanych spotkaniach. Brawo Filipiak za przełamanie schematu, który od lat panuje w polskich klubach jeśli chodzi o rotacje trenerami.
— Łukasz Waliłko (@lwalilko) January 15, 2019
Wśród zalet należy wskazać ogromną kontrolę Michała Probierza nad sprawami związanymi z jego klubem – dziś praktycznie żadna decyzja nie zapadnie już bez jego udziału, a po skali zaufania, jaką właściciel Pasów darzy swojego menedżera można spodziewać się, że to nie koniec pewnych zmian przy ul. Kałuży. Gwarantuje mu to ogromny komfort pracy i możliwość realizowania szerszej wizji, która ma sięgać kilku sezonów, a nie jedynie uzyskania korzystnego wyniku w jednym z nich. I tutaj chyba może pojawić się najbardziej niebezpieczna kwestia. Co bowiem, jeżeli cały misterny plan nie wypali? W polskich realiach, gdzie 169 dni trwa kadencja przeciętnego trenera klubu z Ekstraklasy (dane z końcówki 2017 roku) wydaje się to co najmniej nieroztropne – obecnie obaj panowie są w bardzo dobrych relacjach, profesora Filipiaka nie złamała nawet fatalna dyspozycja Cracovii i przebywanie klubu w strefie spadkowej – każda cierpliwość dobiegnie jednak końca, a jeżeli za nową rolą i wdrażaniem kolejnych wizji nie pójdą wyniki sportowe, w klubie pozostanie jedynie dość dziwny system i jego skutki, które ciężko będzie zniwelować. Z drugiej jednak strony to samo ma miejsce przy zatrudnianiu szkoleniowców z zagranicy – przez pół roku zostaną przez niego sprowadzani jego rodacy, następuje zwolnienie trenera, a nowy sternik niekoniecznie widzi upodobanie w pozostałych graczach z zagranicy i szuka sposobu, aby się ich pozbyć. Obie strony muszą być naprawdę głęboko przekonane, że warto jest wdrożyć ten plan i odmieni on oblicze krakowskiego klubu. Jest jednak także druga teoria.
Wisła będzie miała grającego inwestora, Cracovia odpowiada trenującym wiceprezesem.
— Michał Trela (@MichalTrelaBlog) January 15, 2019
Ten ruch to nic innego, jak czysty marketing, a nie pociągnie on za sobą nic nowego. Probierz już teraz ma dosyć silną pozycję w swoim klubie, mimo dość miernych wyników, co skutkuje ogromnym zaufaniem ze strony Janusza Filipiaka – oczywistym było zatem, że właściciel Cracovii w większości zgadza się z jego wizjami. Podarowanie funkcji wiceprezesa ds. sportowych ma zapewnić jedynie pewien mandat ochronny przed kibicami, w przypadku krytyki osiąganych przez zespół rezultatów – o wiele trudniej jest przecież zwolnić trenera, który w dodatku ma miejsce w zarządzie, a przeciąganie ewentualnej decyzji można odnosić właśnie do aspektów szerszej budowy krakowskiego klubu. Czy Pasom wyjdzie to wszystko na zdrowie? Po czynach ich poznamy, lecz mimo różnych czynników dobrze powinniśmy oceniać próbę ustabilizowania pracy trenera klubu Ekstraklasy – niekiedy odnosiliśmy wrażenie, że karuzela szkoleniowców kręci się ze zbyt dużą mocą.
Karol Czyżewski