Wszystko wskazuje na to, że Bartłomiej Bonk będzie mógł się pochwalić nie brązowym, a srebrnym medalem olimpijskim, który zdobył w konkursie podnoszenia ciężarów w Londynie. Latem 2012 roku urodzony w Więcborku Polak sięgnął po największy w karierze sukces, czyli został trzecim sztangistą na świecie. Dziś wyszło na jaw, że wynik tamtego konkursu zostanie zmieniony, na czym skorzysta właśnie nasz reprezentant.
Wszystko przez – a jakże – kontrolę antydopingową. Powtórne przebadanie próbek od zawodników biorących udział w igrzyskach olimpijskich w Londynie wykazało nieprawidłowości u pięciu bohaterów brytyjskich zawodów, a wśród tych, którzy dopuścili się przestępstwa, jest złoty medalista olimpijski, Ukrainiec Ołeksij Torochtij. Zabranie złota właśnie jemu prawdopodobnie spowoduje, że w ręce Polaka trafi srebrny krążek.
W historii polskich ciężarów trzykrotnie zdarzyło się, że dyskalifikacje poprawiały miejsce naszych reprezentantów w końcowym rozrachunku. W 2008 roku w Pekinie Szymon Kołecki zajął drugie miejsce w konkursie olimpijskim w kategorii do 94 kilogramów. Niespełna osiem lat później okazało się, że Ilji Iljin z Kazachstanu dopuścił się zastosowania stanozolu, który również jest zabronioną substancją. Efektem tego było przyznanie obecnemu zawodnikowi mieszanych sztuk walki krążka z najcenniejszego kruszcu.
O podobnym szczęściu może mówić Marcin Dołęga, który co prawda zajął w stolicy Chin trzecie miejsce, ale wpadka dopingowa Rosjanina Dmitrija Łapikowa spowodowała, że automatycznie to własnie Polak awansował na trzecie miejsce i odebrał brązowy medal olimpijski. Dołęga o swojej zdobyczy dowiedział się kilka dni po tym, jak Kołecki został mistrzem olimpijskim.
Szymon Kołecki złoty medal olimpijski otrzymał dopiero osiem lat po igrzyskach w Pekinie
Igrzyska w Londynie nie po raz pierwszy pokazują, że podnoszenie ciężarów to dyscyplina mocno skażona dopingiem. Tomasz Zieliński wskoczył na podium w rywalizacji do 94 kilogramów. Pierwotnie Polak był dopiero dziewiąty, ale sześciu zawodników znajdujących się przed nim nielegalnie się wspomagało, na czym nasz reprezentant skorzystał. Niestety – podczas rywalizacji olimpijskiej cztery lata później w Rio Zieliński sam wpadł na dopingu, przez co medal wywalczony w Wielkiej Brytanii został mu zabrany.
Nie tylko ciężarowcy biorą
Dwukrotnie w ostatnich latach Polacy „zyskiwali” na wpadkach dopingowych swoich rywali. Pierwszym takim przypadkiem jest polska sztafeta 4×400 metrów, która podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Sevilli w 1999 roku zajęła drugie miejsce, ustępując tylko Amerykanom. Po dziewięciu latach okazało się, że Antonio Pettiegew, jeden z uczestników finałowej potyczki, stosował doping, do czego przyznał się publicznie. W efekcie wszystkie jego indywidualne i drużynowe wyniki zostały usunięte, a zawodnikom USA zabrano medale. Sztafeta biało-czerwonych w składzie Tomasz Czubak, Robert Maćkowiak, Jacek Bocian i Piotr Haczek w 2008 roku odebrała złote krążki.
Złoto olimpijskie w rzucie młotem w Londynie w 2012 roku zdobyła również Anita Włodarczyk. Rekordzistka świata pierwotnie była druga, ale cztery lata po konkursie na Wyspach Brytyjskich zdyskwalifikowano Rosjankę Tatianę Łysenko, co przesunęło Polkę na najwyższy stopień podium. Cztery lata później podczas igrzysk w Rio de Janeiro Włodarczyk obroniła tytuł mistrzowski deklasując rywalki.
Smucimy się, że tak „brudnym” sportem jest podnoszenie ciężarów, ale jednocześnie cieszymy się, że Bartłomiej Bonk sięgnął po olimpijskie srebro, które jest największym sukcesem w jego karierze. Gratulujemy!