Nie David Silva, nie Sterling, ani nawet Ederson, tylko Fernandinho w tym sezonie zaliczył najwięcej minut w Manchesterze City. Brazylijczyk ewidentnie jest niezbędnym elementem w układance Pepa Guardioli.
33-latek zagrał wszystkie spotkania w Premier League i w Lidze Mistrzów. Jedynie w rozgrywkach EFL Cup trener dał mu odpocząć. W kadrze City tylko Mahrez rozegrał więcej spotkań (jedno więcej), ale gdy się spojrzy na ilość minut, to Brazylijczyk pozostawia w tyle wszystkich zawodników Obywateli. Biorąc pod uwagę jego pozycję, wiek i intensywność jaką prezentują zespoły Guardioli, można dojść do wniosku, że prędzej czy później padnie. Czy City ma wobec tego jakąś alternatywę na jego pozycję?
Nawet nie chodzi nam o zmianę „1 do 1”. Fernandinho jest jednym z lepszych defensywnych pomocników na Świecie i tak naprawdę ciężko byłoby znaleźć kogokolwiek kto by mógł go zastąpić bez straty na jakości drużyny. Bardziej chcemy zauważyć to, że w Błękitnej części Manchesteru nie ma zawodnika na tej pozycji, który by prezentował solidny poziom Premier League. 33-latek w tym sezonie był zmieniany zaledwie 3 razy. Raz w meczu z Szachtarem, raz w spotkaniu z Cardiff i raz w potyczce z Southampton. Wymowne są wyniki tych wszystkich spotkań (odpowiednio: 6:0, 5:0, 6:1), które świadczą o tym, że dopiero kiedy wynik był niezagrożony, Guardiola decydował się na zdjęcie zawodnika. To samo tyczy się spotkań w EFL Cup, w którym City mierzyło się z Oxfordem United i Fulham, czyli – delikatnie rzecz ujmując – rywalami z niekoniecznie najwyższej półki. Naturalnymi zmiennikami Brazylijczyka byli albo Fabian Delph, albo Phil Foden. Pierwszemu ewidentnie brakuje jakości, żeby z powodzeniem grać w podstawowym składzie Obywateli. A drugi zdaje się być jeszcze za młody (18 lat), żeby udźwignąć ciężar gry w środku pola.
Za ten stan rzeczy można śmiało obwiniać Guardiole, który idąc na drogie zakupy w te wszystkie okna transferowe, jakie przeżył w Manchesterze, zaniedbał pozycję defensywnego pomocnika. Może jeszcze nie teraz, ale wydaje nam się, że już niedługo Katalończyk będzie ponosił konsekwencje tych wyborów, bo nie chce nam się wierzyć, że Brazylijczyk do końca sezonu się nie wykartkuje lub nie złapie jakiejś kontuzji bądź drobnego urazu. A w zimowym okienku transferowym trudno będzie znaleźć klasowego defensywnego pomocnika. Póki co, Guardioli zalecalibyśmy posadzenie na ławce 33-latka w jutrzejszym meczu z Hoffenheim (kursy w forBET: MC – 1.25, x – 7.25, HOF – 11.50), gdyż Obywatele są pewni wyjścia z grupy, a zdrowie Fernandinho jest obecnie na wagę złota.