W Chicago źle się dzieje. Bardzo źle. A najlepiej świadczy o tym przepotężna, zawstydzająca porażka we własnej United Center z Boston Celtics aż 77 do 133. Różnica wyniosła zatem aż 56 (!!) punktów, co po prostu jest uwłaczające dla tak zasłużonego klubu.
Różnica między zespołami, co widać choćby na powyższym filmiku, jest widoczna gołym okiem. Początek pracy nowego trenera Jima Boylena jest zatem koszmarny. Coach niemal od razu po przejęciu zespołu z rąk Freda Hoiberga publicznie zbeształ swoich zawodników. Według niego, koszykarze są po prostu kiepsko przygotowani pod względem fizycznym. „Nie ma dróg na skróty, by zbudować odpowiednią formę. Jedynym sposobem na zbudowanie kondycji jest wyjście na parkiet i praca. Tak właśnie to będzie u nas wyglądać. Poza tym, nauczyłem się od Gregga Popovicha, by pokazywać wideo z meczów zaraz po jego zakończeniu. To wtedy zawodnicy mają świeżą pamięć i najlepiej przyswajają. Chodzi o to, by koszykarze zrozumieli, co staramy się tutaj zbudować, by stali się częścią nowej kultury” – zaznaczył na wejściu (probasket.pl).
Boylen jednak napotkał na ostry sprzeciw swoich zawodników. Wśród „buntowników” prym wiódł Zach LaVine, który u poprzednika miał „fory” i wcale nie musiał wylewać potów na treningach. Sytuacja była napięta, że koszykarze Bulls gremialnie wystąpili przeciwko szkoleniowcowi. Sytuację – według nieoficjalnych źródeł – opanowała mediacja Robina Lopeza i Lauriego Markkanena.
Did the #Bulls players decide not to practice or Jim Boylen? pic.twitter.com/3gkTYkepgf
— Rick Tarsitano (@RickTarsitano) December 9, 2018
Czy to doprowadzi do polepszenia wyników sportowych? Kolejna okazja już z poniedziałku na wtorek. Chicago podejmie dziewiątą ekipę na Zachodzie, Sacramento Kings. Kursy w forBET przedstawiają się następująco: Chicago 2.25, Sacramento 1.75, remis 11.75.
We wtorek w nocy dojdzie do innych, chyba ciekawszych pojedynków. W końcu Bulls – to już wiadomo – niczego w tym sezonie nie osiągną. Na drugim biegunie są chociażby gracze Milwaukee Bucks, którzy po rozprawieniu z liderami na Wschodzie, a więc Toronto Raptors 104:99, staną przed szansą polepszenia swojego bilansu. We wtorek ich przeciwnikami będą „Kawalerzyści” z Cleveland. I trudno pomyśleć chociażby, że Giannis Antetokounmpo i spółka mogą mieć jakiekolwiek problemy z Cavs (forBET: Bucks 1.06, Cavs 9.00, remis 18.50).
Giannis jest liderem Bucks – wiadomo. Ale i np. Dallas Mavericks także mają swojego „kozaka”. Kto nim jest? Oczywiście 19-letni Luka Doncić, który niemal w pojedynkę ośmieszył ostatnio największe gwiazdy z Houston Rockets. Młody Słoweniec na trzy minuty przed końcem dokonał niemożliwego – rzucił 11 punktów z rzędu, czym zasłużył sobie na owację w hali American Airlines Center:
Do najbardziej emocjonującego pojedynku we wtorek na parkietach NBA dojdzie zapewne w Denver, gdzie miejscowe „Bryłki” podejmą szóstą obecnie siłę na Zachodzie, a więc Memphis Grizzlies. To będzie wielki test dla graczy Nuggets, którzy świetnie zaczęli sezon, ale w ostatnim czasie przegrali dwa mecze, w tym ze słabą Atlantą. Porażki aż tak nie martwią, jak to, że w zespole Michaela Malone panuje „szpital”. Kontuzjowani są Paul Millsap, Will Barton oraz Gary Harris, a to ważni zawodnicy Denver. Czy mimo problemów gospodarze tego pojedynku odprawią ekipę, której liderami są Mike Conley oraz Marc Gasol? Ostatnio m.in. na nich znaleźli sposób Lakersi, wygrywając 111 do 88. LeBron rzucił 20 punktów, miał osiem zbiórek i dziewięć asyst. I ponoć namawia kierownictwo klubu do ściągnięcia swojego dobrego kolegi Carmelo Anthony’ego. Hmm, czy to na pewno dobry ruch? Lakersi we wtorek zmierzą się z Miami Heat. Kursy w forBET wyglądają tak: Lakers 1.40, Miami 3.25, remis 12.50. Pełna oferta TUTAJ.
You won't want to miss tomorrow night's game. ?#Lakers pic.twitter.com/2HkFFSNMwJ
— LakeShow (@LA__LakeShow) December 9, 2018