W NBA od nadmiaru nieprawdopodobnych wrażeń zaczyna boleć głowa. To, co wyczarowują tam koszykarscy magowie przekracza nasze, zwykłych zjadaczy chleba, wyobrażenie. Nie tylko zresztą o rekordy chodzi. Wróbelki ćwierkają, że kryzys dopadł „Wojowników” z Golden State.
Steve Kerr says the Warriors are experiencing a dose of reality. pic.twitter.com/ol4ZkKR8X0
— ESPN (@espn) November 19, 2018
O co tu chodzi? O kłótnię, wiadomo. O co? O brak podania. Kilka dni temu media zza oceanem żyły sprzeczką między Kevinem Durantem a Draymondem Greenem. Ten pierwszy chciał dostać piłkę w kluczowej części meczu z Clippersami. Ten drugi, mówiąc brzydko, go olał i sam pobiegł do kosza:
Chciał być bohaterem ostatniej akcji, ale nim nie został… A opinie-ciosy jaki dostał przy tym od Duranta były powalające, wśród nich „suka” to określenie najłagodniejsze. Warriors mecz przegrało w dogrywce, więc tym bardziej strach pomyśleć, co działo się później w szatni. Na to wszystko zareagował klub, odsuwając Greena od gry na jeden mecz. Co więcej, skrzydłowy dostał mocno po kieszeni – kara 120 tys. dol. – czego się najwyraźniej nie spodziewał, bo… skierował sprawę do związku zawodowego zawodników NBPA, więc ta jeszcze przez chwilę będzie się ciągnęła. Spór między samymi koszykarzami został niby zażegnany, ale ostatniej nocy GSW w rewanżu za zeszłoroczny finał na Zachodzie z Houston Rockets przegrali z kretesem 86 do 107, a Green przez 24 minuty nie zdobył choćby punktu…
Problemów z trafianiem do kosza nie miał absolutnie rozgrywający Charlotte Hornets Kemba Walker. 28-latek z Bronksu trafiał niemal wszystko, zdobywając ponad połowę – 60 ze 119 – punktów swojej drużyny. Mimo tak niewiarygodnego wyczynu, Hornets przegrali trzema punktami z Sixers, a kluczową akcję przeprowadził Jimmy Butler, wytransferowany po wielkich bojach z Minnesoty:
Butler w Filadelfii najwyraźniej zaczyna świetnie się czuć. Podobnie zresztą jak LeBron w Los Angeles, a właściwie w Miami. Proszę sobie wyobrazić, że po odejściu z Heat LBJ nie potrafił zwyciężyć na jednym ze swoich ulubionych parkietów. Aż tu nagle, przyjechał na Florydę z Lakersami i zrobił konkretne, porównywalne z popisem Walkera, show:
LAL wygrali kolejne spotkanie, nieco poprawiając swój początkowo kiepskawy bilans. Teraz wynosi on dziewięć zwycięstw, siedem porażek. Jak radzą sobie sąsiedzi Lakersów? Zespół Marcina Gortata także nie miał dobrego początku sezonu. Teraz Clippersi grają znacznie lepiej, o czym świadczy czwarty z rzędu i dziesiąty w ogóle triumf, tym razem nad Brooklyn Nets. Co cieszy rodaków, Gortat od jakiegoś czasu znowu zaczął grać i zdobywać cenne punkty. Już w trakcie wygranego 121 do 116 meczu z GSW zaliczył niezłe 12 pkt, a chodzą słuchy, że pomógł mu napis #niepodlegla zaobserwowany na butach. Później też nie było źle (7 pkt przeciwko Spurs), zaś w ostatnim spotkaniu z Nets Polak był bliski double-double: 10 pkt (5/6 z gry), osiem zbiórek. Może jeszcze ciut lepiej zagra z poniedziałku na wtorek. Rywalem LAC będzie Atlanta Hawks. Pełna oferta forBET na mecze NBA TUTAJ.
@MGortat Brawo, kolejne zwycięstwo!
Cieszy mnie Twoje 10 pkt zdobytych w niecałe 15 min i 8 zbiórek.
Oby tylko tych minut na boisku było trochę więcej.#PolishMachine #ClipperNation— Mikołaj (@MJarominiak) November 18, 2018