Raz za razem narzekamy na sędziów w ekstraklasie. Zbyt często popełniają błędy, zarzucamy im brak konsekwencji podczas podejmowania decyzji. W porównaniu do tego jednak, co wczoraj wieczorem odstawił Viktor Kassai…. naprawdę mamy luksus.
Najpierw pokażemy wszystkim to, co wydarzyło się w środowy wieczór w Manchesterze. Na Etihad Stadium City podejmował Szachtar Donieck.
Klasyczna piłkarska jaskółka? Nic z tych rzeczy. Węgierski arbiter zdecydował się wskazać na jedenasty metr, który kilka chwil później na gola zamienił Gabriel Jesus.
My naprawdę nie żartujemy. SĘDZIA W TEJ SYTUACJI WSKAZAŁ NA RZUT KARNY.
Z jednej strony jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić. Arbiter był w biegu, wszystko działo się bardzo szybko. Raheem Sterling też do najwolniejszych piłkarzy nie należy, a przecież podczas meczów Ligi Mistrzów nie mamy możliwości korzystania z systemu VAR, który takie sytuacje jednoznacznie rozstrzyga. Nie możemy jednak wyobrazić sobie, jak to się stało, że dwóch sędziów bocznych plus zabramkowy nie widzieli, że Anglik dobiegał do piłki, kopnął w kreta, wyłożył się jak długi bez kontaktu z przeciwnikiem, a to wszystko zostało rozpatrzone jako przewinienie.
Nie rozumiemy, jak można popełnić aż tak duży błąd i dziwimy się… dlaczego tej klasy piłkarz, jakim jest Sterling, nie przyznał się do tego, że przewrócił się sam, bez niczyjej pomocy.
Po pierwsze – jego zespół już wtedy wygrywał 1:0
Po drugie – to był mecz do jednej bramki – Szachtar był tłem dla dobrze naoliwionej maszyny Guardioli
Po trzecie – na przyznaniu się do popełnionego błędu mógłby tylko zyskać – w oczach rywali, kibiców, zwykłych śmiertelników, którym ta sytuacja wpadła w oko.
Sterling jednak poszedł w zaparte, gol po tej sytuacji dla Manchesteru padł, ale niesmak pozostał. Raheemowi łatwo w Anglii nie będzie, ale to akurat w jego przypadku nie pierwszyzna.