O ile nie największej…
Rywalizacja Messiego z Ronaldo zachwycała cały Świat i będzie nadal zachwycać, bo żaden z panów nie wybiera się jeszcze na emeryturę i jakoś jestem dziwnie przekonany, że obaj jeszcze zameldują się na boisku po przeciwnych stronach barykady w oficjalnym meczu. Nie będzie to jednak mecz Barcelony i Realu Madryt. Od 9 lat mecze obu drużyn były reklamowane nie tylko jako spotkania dwóch najlepszych drużyn na świecie, ale też jako pojedynek dwóch najlepszych piłkarzy na globie. W wakacje z imprezy pt. „El Clasico” wypisał się CR7, w weekend kontuzję odniósł Messi i zdałem sobie sprawę, że w najbliższą niedzielę zasiądę przed telewizorem, oglądając spektakl bez dwóch najważniejszych aktorów, którzy zabawiali publiczność od prawie 11 lat. 23. grudnia 2017 r. odbył się ostatni mecz bez Messiego i Ronaldo. Tak więc wypadałoby podsumować rywalizację tych geniuszy w El Clasico.
Tak wyglądały składy #Realu i #Barcelony, gdy po raz ostatni w "El Clásico" nie mogli wystąpić zarówno Leo #Messi, jak i #Cristiano #Ronaldo. pic.twitter.com/An5cEsNGe2
— Nasz Futbol (@NaszFutbol) October 21, 2018
Ronaldo na pewno nie spodziewał się takiego początku.
Pierwszy mecz Barcelony i Realu, w którym zagrali obaj, odbył się 29. listopada 2009 roku. To było pierwsze El Clasico Ronaldo. Były zawodnik Manchesteru United przeniósł się właśnie do Królewskich, jako laureat Złotej Piłki. Dwa lata młodszy Argentyńczyk wtedy jeszcze nie mógł się pochwalić takim wyczynem, ale już było wiadomo, że mamy do czynienia z dwoma najlepszymi piłkarzami na świecie. Nikt nie spodziewał się wówczas, że obaj zdominują wspomniany plebiscyt przez najbliższą dekadę. Szczególnie po takim meczu, w którym Barcelona wyszła zwycięsko po bramce Zlatana Ibrahimovicia. Szwed zdobył bramkę po asyście Daniego Alvesa, więc można stwierdzić, iż Argenyńczyk nie miał bezpośredniego wpływu na zwycięstwo Blaugrany. Portugalczyk za to został zmieniony w 65. minucie. Ta zmiana miała dla niego gorzki smak, gdyż chwilę wcześniej czerwoną kartkę dostał Sergio Busquets i szansa na wpisanie się do protokołu meczowego była większa niż na początku. Do końca meczu nic się jednak nie zmieniło i fani Barcelony mogli świętować domowe zwycięstwo. Na pewno nie tak Ronaldo wyobrażał sobie swoje pierwsze El Clasico…
Drugie było jeszcze bardziej bolesne, bo Cristiano co prawda zagrał cały mecz, ale nie zdołał pomóc swoim kolegom w zdobyciu bramki. Na Santiago Bernabeu błyszczała za to gwiazda Messiego, który niespełna pół roku wcześniej zgarnął swoją pierwszą Złotą Piłkę. Argentyńczyk cudownie przyjął piłkę po nieszablonowym zagraniu Xaviego z środka pola i pewnie wykończył akcję, otwierając wynik spotkania na 0:1 w 32. minucie. Mecz zakończył się wynikiem 0:2 i już coraz więcej osób zaczęło stawiać wyżej Messiego, wypominając Ronaldo jego niemoc w kluczowych momentach.
Najgorsze dla Ronaldo miało jednak dopiero nadejść. 29. listopada 2010 r. jest datą szczególną dla każdego fana Blaugrany. Słynna manita, którą Barcelona zaserwowała przybyszom z Madrytu odbiła się szerokim echem i jest wspominana do dziś. Ronaldo co prawda wpisał się w protokół meczowy, ale tylko dlatego, że uzyskał żółtą kartkę. Zresztą tak samo jak Messi. Z tym wyjątkiem, że Argentyńczyk zaliczył dodatkowo 2 asysty i znacznie wpłynął na przebieg tego spotkania, w którym grała tylko jedna drużyna. Los Blancos dwoili się i troili, ale nie mogli przepisowo zatrzymać Argentyńczyka. Chociaż Sergio Ramos pokazał w tamtym dniu, że można zatrzymać Messiego…
Parę dni później Ronaldo dostał kolejny cios. Messi wygrał Złotą Piłkę i już nikt nie dyskutował z tym kto jest najlepszy. Ba, CR7 nie znalazł się nawet w top 5 najlepszych piłkarzy. Piłkarz Barcelony znacznie przewyższył swojego rywala, ale Ronaldo w swoim stylu nie złożył jeszcze broni.
Cztery mecze w siedemnaście dni.
Pamiętacie okres od 16.04. – 03.05.2011 r.? Ja pamiętam doskonale. Cztery klasyki w tak krótkim odstępie czasu to było coś jak przedwczesna gwiazdka. Ten czas Ronaldo na pewno potraktował jako idealną okazję na zaznaczenie swojej obecności w El Clasico. Na początku w 32. kolejce La Ligi obie ekipy wyszły na Santiago Bernabeu i w rolach głównych zobaczyliśmy nie tylko Messiego, ale i w końcu Ronaldo. Obaj strzelili w tym spotkaniu po golu z rzutu karnego i spotkanie zakończyło się remisem 1:1. Ale to był dopiero początek…
Cztery dni później po raz pierwszy zdarzyło im się mierzyć ze sobą w finale Copa de la Rey. Mecz na Mestalla nie był tylko tryumfem Realu, ale był też zwycięstwem samego Ronaldo. Portugalczyk w dogrywce przesądził o tym do kogo finalnie trafi puchar. Ronaldo wyskoczył w górę po dośrodkowaniu Angela Di Marii i skierował piłkę do siatki. W końcu wyszedł z cienia Messiego i mógł się rozkoszować swoim pierwszym wielkim tryumfem w rywalizacji z Argentyńczykiem.
Nie było jednak zbyt dużo czasu na świętowanie, gdyż tydzień później Królewskich czekał mecz na Bernabeu w ramach półfinału Ligi Mistrzów. Ta potyczka obfitowała w dużą ilość chamskich i nieprzepisowych zagrań, czego dowodem mogły być czerwone kartki dla Jose Manuela Pinto (dostał ją będąc na ławce rezerwowych) i Pepe. Po zejściu rodaka Ronaldo do głosu doszedł Lionel Messi, który w 11 minut dwukrotnie pokonał Ikera Casillasa. Ten mecz można śmiało nazwać spektaklem jednego aktora. Zresztą zobaczcie sami.
W rewanżu Barcelona dopełniła formalności i nie wypuściła z rąk awansu do finału, remisując u siebie 1:1. Żaden z bohaterów tego tekstu nie dokonał w tym meczu niczego wielkiego.
Messi, Messi, Messi! I spokój Ronaldo.
Następne pięć meczów to był popis drużyny Messiego. Barcelona zdobyła Superpuchar, wygrywając w dwumeczu 5:4. W La Liga Blaugrana znów wygrała na Santiago Bernabeu, strzelając trzy gole i tracąc zaledwie jednego. Po tym jeszcze wyeliminowali Królewskich z rozgrywek Copa de la Rey, zwyciężając w ćwierćfinale 4:3 w dwumeczu. O dziwo, coraz częściej w tych meczach do głosu dochodził Ronaldo, ale jego dorobek w tych spotkaniach (3 gole) wypadał blado przy osiągnięciach Argenyńczyka (2 gole i 5 asyst). Dodatkowo Messi do swojej kolekcji dorzucił kolejną Złotą Piłkę i w tej rywalizacji prowadził z Portugalczykiem już 3:1.
Real Madryt wygrał w końcu pierwszy mecz od starcia w finale Copa de la Rey. Jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko regulaminowe 90 minut to była pierwsza wygrana Ronaldo nad Barceloną. Dopiero w 13. spotkaniu! Wygrana w stolicy Katalonii 21. kwietnia 2012 r. była dla Portugalczyka tym bardziej wyjątkowa, że przyczynił się do niej, strzelając decydującego gola. Te trafienie było odpowiedzią na gola Alexisa Sancheza na 1:1, którego strzelił 3 minuty wcześniej. W tym meczu po raz pierwszy Ronaldo zaprezentował swoją cieszynkę pt. „calma”, którą później wielokrotnie prezentował publiczności zgromadzonej na Camp Nou.
To był dopiero drugi indywidualny tryumf Ronaldo nad Messim w klasykach. Następne 3 El Clasico to była rywalizacja tych dwóch zawodników z prawdziwego zdarzenia. Real Madryt wygrał w dwumeczu Superpuchar Hiszpanii tylko ze względu na większą liczbą bramek strzelonych na wyjeździe. Do tego sukcesu znacznie przyczynił się CR7, który strzelił w tych meczach 2 bramki – tyle samo ile Argentyńczyk. Jednak prawdziwym popisem obu geniuszy był mecz na Camp Nou 7. października 2012 r. Spotkanie zakończyło się remisem 2:2 i na listę strzelców wpisywali się tylko Messi i Ronaldo. Ten drugi zaczął nawiązywać rywalizację z tym pierwszym, ale to było za mało na zdobycie Złotej Piłki, którą po raz czwarty z rzędu zgarnął zawodnik Blaugrany.
Pierwsza Złota Piłka Ronaldo w barwach Realu.
Rok 2013 był wyjątkowy dla Portugalczyka, tak więc musiał go rozpocząć godnie również w klasykach. 30. stycznia 2013 r. Real grał pierwszy mecz półfinału Pucharu Króla z Barceloną u siebie. Ronaldo wyprowadzał Królewskich jako kapitan, ale nic to za bardzo nie dało. Gospodarze zremisowali to spotkanie 1:1, a asystę dla gości zaliczył Lionel Messi. Rewanż to jednak dublet Ronaldo i wygrana 1:3 na Camp Nou. Niektórzy w tym meczu upatrują przyszłego zwycięstwa Portugalczyka w plebiscycie na najlepszego piłkarza globu.
W kolejnej potyczce, tym razem w ramach La Ligi, Ronaldo zaczął mecz na ławce. Do momentu jego wejścia na tablicy wyników widniał remis 1:1. Messi miał wtedy na koncie gola. CR7 swoim wejściem nie powiększył swojego dorobku, ale jego Real wygrał finalnie to spotkanie 2:1. W ostatnim meczu w tym roku kalendarzowym pomiędzy tymi ekipami Barcelona wygrała u siebie w takich samych rozmiarach, a Ronaldo zaliczył w tym spotkaniu swoją pierwszą (i jedyną!) asystę w El Clasico. Messi do tego momentu – odkąd do Madrytu przeprowadził się Portugalczyk – zaliczył ich 8, ale to nie powinno nikogo dziwić, jeśli się zna styl gry Argentyńczyka.
Ronaldo w tym roku zdobył swoją pierwszą Złotą Piłkę w barwach Królewskich i nie krył emocji związanych z tym wyróżnieniem. Trzeba przyznać, że Portugalczykowi o wiele bardziej zależało na indywidualnych osiągnięciach, niż Messiemu (co widać m.in. po asystach). Stąd te łzy i łamiący się głos przy odbiorze tego prestiżowego wyróżnienia.
Szaleńcza pogoń Ronaldo.
Następne dwa lata rywalizacji pomiędzy tymi panami przyniosły nam niesamowite emocje. W 2014 r. Ronaldo znowu zdobył Złotą Piłkę i do Messiego brakowało mu zaledwie jednego trofeum. Jednak rok później Argentyńczyk znów stanął na najwyższym stopniu podium i stan ich rywalizacji zatrzymał się na wyniku 5:3 dla Argentyńczyka. W 2016 r. CR7 poprowadził swoją reprezentację narodową do tryumfu, czego w swojej karierze nie mógł dokonać Messi. Dlatego też postanowiono docenić Ronaldo i znów brakowało mu tylko jednej Złotej Piłki do swojego największego rywala. Portugalczyk poczuł krew, niczym rekin, i obrał kurs na swoje piąte wyróżnienie w tym plebiscycie.
Jak w tym czasie wyglądała ich rywalizacja w klasykach? Zawodnicy spotykali się tylko w ramach rozgrywek ligi hiszpańskiej, a więc rozegrali 6 meczów pomiędzy sobą. Barcelona wygrała 3 spotkania, 2 przegrała i 1 zremisowała. Ronaldo w tych meczach strzelił 4 bramki, kiedy Messi zdobył ich 3 przy 1 asyście. Spośród tych sześciu meczów warto wyróżnić dwie wygrane Barcelony. Jedna to wyjazdowe zwycięstwo 0:4, w którym CR7 był tylko statystą, mimo tego, że Messi rozpoczął mecz na ławce. Argentyńczyk wszedł dopiero 56. minucie przy stanie 0:3 dla gości. To co zrobiła wtedy Blaugrana to był gwałt na zawodnikach w białych koszulkach. Innym meczem wartym wyróżniania było również zwycięstwo Barcelony na Bernabeu. Wynik 3:4 idealnie odzwierciedla przebieg tego spotkania, gdzie żadna z drużyn nie pozostawała dłużna drugiej. Messi strzelił wówczas 3 gole i zaliczył 1 asystę przy 1 trafieniu Portugalczyka. To był prawdziwy popis Argentyńczyka.
Prezentacje koszulek na terenie wroga.
Ostatnie cztery El Clasico też nie obyły się bez znaczącego wkładu obu zawodników. Kolejny doskonały występ na Bernabeu zaliczył Messi, który w ostatniej minucie meczu strzelił decydującą bramkę na 2:3. To był jego drugi gol w tym spotkaniu, po którym zaprezentował swoje nazwisko na koszulce kibicom Królewskich. A wszystkiemu z boku przyglądał się Ronaldo. Okazja na rewanż nadarzyła się w kolejnym meczu, tym razem o Superpuchar. Real przyjechał na pierwszy finałowy mecz na Camp Nou, a Ronaldo zaczął to spotkanie na ławce. Wszedł jednak w 58. minucie przy stanie 0:1 dla Los Blancos. 19 minut później na listę strzelców wpisał się Messi, wykorzystując rzut karny, i zrobił się remis. Później Portugalczyk wziął sprawy w swoje ręce i przepięknym uderzeniem w okienko wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Nadarzyła się więc okazja, żeby zrobić na Camp Nou to samo co na Bernabeu zrobił Messi parę miesięcy wcześniej.
Trzeba również wspomnieć to, że przez tą „cieszynkę” Ronaldo załapał swoją pierwszą żółtą kartkę, a minutę później złapał kolejną za symulkę i został zmuszony do zejścia z boiska. Mimo wszystko myślę, że nie żałuje swojej celebracji. Nie zagrał przez to w rewanżu, ale Real i tak zdobył Superpuchar.
Później doszło do starcia pomiędzy tymi zawodnikami w El Clasico, kiedy Blaugrana wygrała na Bernabeu 0:3 (gol Messiego). To nie przeszkodziło jednak sięgnąć Ronaldo po swoją 5. Złotą Piłkę, tym samym wyrównując stan rywalizacji z wielkim Argentyńczykiem. Ostatni rozdział tej rywalizacji to remisowy mecz 2:2 na Camp Nou, w którym obaj panowie zaliczyli po trafieniu.
Koniec epoki klasyków Ronaldo vs. Messi.
Ta przygoda trwała niemal dekadę i jak zapewne spostrzegliście raz górą był Ronaldo, raz Messi. Jednak częściej zwycięsko z pojedynków wychodził Messi, który strzelił więcej bramek i zaliczył więcej asyst. Aczkolwiek upór Ronaldo był godny podziwu. Kto wie, może gdyby nie obecność Argentyńczyka obecny zawodnik Juventusu nie osiągnąłby takich liczb? I na odwrót: może Messi nie byłby tak genialnym piłkarzem gdyby nie te potyczki z Ronaldo? Szkoda tylko, że już nie dopiszę kolejnych rozdziałów do tej jakże długiej i fascynującej historii rywalizacji dwóch wielkich zawodników w El Clasico.
Dominik Bożek