Atmosfera wokół klubu ze stolicy Bawarii gęstnieje. Bayern wpadł w dołek, a jego trener Niko Kovac jest zewsząd krytykowany. Nawet ze strony swoich piłkarzy. Słaba forma drużyny nie jest winą tylko chorwackiego szkoleniowca, ale i działaczy z Monachium, a przewidział to.. Robert Lewandowski.
Kovac objął zespół przed tym sezonem. Była to nagroda za wyniki, jakie wykręcił we Frankfurcie. Ryzyko było jednak spore, bo w skali światowej – a do takiej należy Bayern – wciąż jest to trener na dorobku. I to się potwierdza. Chorwat ma coraz większe problemy z utrzymaniem stanowiska w Monachium.
W przerwie na reprezentację Kovac pojawił się na meczu lokalnej drużyny koszykarskiej razem z Hasanem Salihamidžiciem i Javim Martinezem. Gdy spiker zapowiedział, kto jest na trybunach, kibice wygwizdali byłego trenera kadry chorwackiej. Hejt w stosunku do niego jest już w Bawarii niemalże wszechobecny. Jeszcze jedna-dwie porażki i działacze będą zmuszeni go zwolnić.
Wielkie kluby – wielkie problemy
Domagają się tego nie tylko fani, ale także piłkarze. Jedni po cichu narzekają na słynne wycieczki rowerowe, które Kovac zarządza po i przed każdym pierwszym treningiem zespołu. James Rodriguez z kolei otwarcia zapowiada, że z powodu Chorwata może odejść z Monachium. Nie jest w stanie się z nim dogadać i kpi sobie mówiąc w wywiadzie, że „Bayern to nie Eintracht”. Coraz ciekawiej w tej Bawarii…
Zdaniem Bilda, który jest najlepiej poinformowanym niemieckim medium w sprawach Bayernu Monachium, w klubie jest już lista pięciu potencjalnych następców obecnego trenera. Na pierwszym miejscu jest oczywiście Zinedine Zidane. A dalej: Arsene Wenger, Laurent Blanc, Antonio Conte i Ralph Hasenhuettl. Jak widać włodarze z Monachium zaczynają uważać, że błędem było postawienie na szkoleniowca bez odpowiedniej już renomy I dlatego myślą o głośnym nazwisku trenerskim. Sami nie są jednak bez winy, bo żeby być obiektywnym – winnym obecnej formy Bayernu nie jest jedynie Niko Kovac.
Czy Bayern stracił swój bajer?
Gdy jesienią poprzedniego roku Robert Lewandowski grzmiał w mediach, że klub potrzebuje dużych wzmocnień i musi zacząć walczyć z innymi tuzami o największe gwiazdy, to został za to w Niemczech skrytykowany. Dziś okazuje się, ile miał racji. Bayern w letnim okienku transferowym praktycznie nie został wzmocniony. Gdy mu nie idzie, to znów mają go ratować Ribery i Robben. Tak dalej nie da się jechać. Kovac popełnia błędy, ale ma też coraz słabszy materiał ludzki do dyspozycji. Bez wielkich transferów Monachium może zapomnieć o sukcesach w Europie, bo Bundesligę to i tak pewnie ostatecznie wygra.