Choć dzisiaj środa i przed nami kolejne mecze piłkarskiej Ligi Mistrzów, na Wyspach większy szum wokół starcia Ligi Europy, w którym Karabach Agdam zmierzy się z Arsenalem. Powód? Sytuacja Henricha Mchitarjana: Ormianin nie pojedzie na spotkanie z powodów politycznych. Azerbejdżan, z powodu napiętych stosunków dyplomatycznych, wydał bowiem zakaz przebywania Ormianom na ich terytorium. Były gracz Manchesteru United mógł aplikować o umożliwienie chwilowego pobytu w Baku, lecz Kanonierzy zdecydowali się zgodzić na takie rozwiązanie. Jakie powody kierowały włodarzami drużyny z północnego Londynu?
Aby zrozumieć przyczyny tak ciężkiej sytuacji musimy cofnąć się do czasów rozpadu ZSRR. W 1988 roku wybuchł konflikt pomiędzy Armenią, a Azerbejdżanem, który nosi miano Wojny o Górski Karabach. Działania zbrojne toczyły się przez ponad 6 lat i zakończyły się w sumie 17. tysiącami ofiar śmiertelnych oraz 50. tysiącami rannych po obydwu stronach. Według historyków jest to jeden z najpoważniejszych konfliktów o charakterze etniczno – terytorialnym w tym regionie. Mimo, iż rozejm trwa już formalnie 24 lata (podpisano go w roku 1994) wielokrotnie jest on naruszany, stąd działania polityczne. Każdy obywatel Armenii, który chce znaleźć się na terytorium Azerbejdżanu, musi ubiegać się o tymczasowe pozwolenie: patrząc jednak na stopień napięcia, jakie występuje pomiędzy obywatelami obydwu krajów, trudno dziwić się Arsenalowi, że ten postanowił zostawić jednego z najważniejszych zawodników w Londynie. Problem natomiast nie dotyczy samego meczu fazy grupowej Ligi Europy, lecz także rozegrania ewentualnego finału rozgrywek w Baku: wówczas także trudno będzie spodziewać się obecności Mchitarjana, gdyż jego obecność podczas tak ważnego wydarzenia sportowego dla Azerbejdżanu może jedynie zwiększyć natężenie potencjalnych zamieszek, a więc zagrażać zdrowiu, a nawet życiu zawodnika. Po raz kolejny ciężkie stosunki dyplomatyczne stanowią przeszkodę dla normalnego rozgrywania spotkań piłki nożnej na poziomie międzynarodowym, tym razem jeżeli chodzi o piłkarskie kluby.
Alijew i Paszynjan podczas pierwszych rozmów uzgodnili środki mające na celu zmniejszenie napięć w #GórskiKarabach. Strony zdecydowały o powołaniu roboczego kanału komunikacji oraz kontynuowaniu negocjacji ws. rozwiązania konfliktu. #Armenia #Azerbejdżan https://t.co/KM3yqU4hVV pic.twitter.com/n3paCU6peJ
— Szymon Wiśniewski (@Sz_Wisniewski) October 3, 2018
UEFA nieco stara się zabezpieczyć taką ewentualność, gdyż chociażby w przypadku Rosji oraz Ukrainy nie pozwala zespołom z wymienionych krajów trafić do jednej grupy Ligi Europy bądź Ligi Mistrzów: ma to zabezpieczyć prowokowanie niebezpiecznych zdarzeń dla obywateli obydwu państw na terenie Rosji bądź Ukrainie, pytanie pojawia się natomiast, co byłoby gdyby obydwa kraje spotkały się w finale wspomnianych rozgrywek: neutralny teren mógłby nieco załagodzić potencjalne napięcie, lecz i tak występowałby ogromne ryzyko zamieszek pomiędzy fanami obydwu ekip, którzy z pewnością dążyliby do konfrontacji. Nie ma idealnego narzędzia, które mogłoby zabezpieczyć piłkarskie widowisko przed zderzeniami natury politycznej – z drugiej strony ciężko oczekiwać wykluczania poszczególnych zespołów z niezbyt wygodnych krajów, gdyż właśnie tam powinna być pielęgnowana piłkarska tradycja, która nieco odciągnie umysły od niezwykle trudnej sytuacji geo – politycznej. W przypadku starcia Karabach – Arsenal ciężko mówić o jakimś wyjątkowym ciężarze gatunkowym, lecz powstaje w tym momencie pytanie, co w sytuacji gdyby chodziło nie o mecz fazy grupowej Ligi Europy, a 1/8 finału Ligi Mistrzów: wiem, że jest to sytuacja dość obecnie abstrakcyjna, lecz w teorii może się zdarzyć, że grając tak istotny mecz jedna z drużyn nie będzie mogła skorzystać z kluczowego zawodnika, tylko i wyłącznie z powodów politycznych: czy wówczas powinna mieć ono prawo do walkowera?
Według @VivaroNewsINT Mchitarjan nie będzie mógł zagrać w LE z Qarabachem, bo rząd Azerbejdżanu zakazał Ormianom wjazdu do kraju. Ciekawe, co na to UEFA. https://t.co/WykIjIMxMY
— Maciej Łuczak (@maciejluczak) August 31, 2018
Jest to strasznie ciężkie pytanie, na które nie da się odpowiedzieć w pełni obiektywnie: są bowiem zwolennicy teorii, że zespoły typu Azerbejdżan, Armenia czy Kazachstan nie powinny grać w europejskich rozgrywkach, czy to na poziomie reprezentacji, a także samych klubów. W moim odczuciu jednak takie rozwiązanie nie rozwiąże problemów, gdyż w różnych konfiguracjach mogą znaleźć się dwa zespoły, których kraje niespecjalnie żyją ze sobą w zgodzie. Jestem naprawdę ciekaw, czy sprawa Mchitarjana pociągnie za sobą szerszą debatę na temat tego problemu, a przede wszystkim czy UEFA wyciągnie poważniejsze konsekwencje wobec…
No właśnie – czy jest ktoś, kogo w sposób sportowy można winić za taki obrót sytuacji?
Karol Czyżewski