Panie i Panowie, Ladies and Gentelman, Damy i Gospoda, Damen und Herren i mógłbym tak w nieskończoność dzięki wujkowi Goggle! Zawsze miałem ambicje nauczyć się kilku języków ale jak to z czasem na realizacje wszystkiego bywa… wyszło jak z nauką gry na gitarze. Coś tam brzdąknę ale Slash’em to ja nigdy nie będę. Może i lepiej bo ciężko było by zapuścić taką czuprynę. Z pogiętym „kiepem” w zębach jeszcze jakoś bym sobie poradził! No nic, wciąż żyje choć czas płynie zdecydowanie za szybko, nie stwierdzono żadnych chorób, a sezon motocyklowy się kończy, nie planuje złotego strzału z heroiny, a marihuanen to wiadomo… komu to potrzebne?! Mam nadzieje nauczyć się grać na gitarze w stopniu akceptowalnym dla TRZEŹWYCH kompanów przy ognisku. No i zabrać się za hiszpański czy portugalski.
No to tyle o mnie ludki kolorowe. W zasadzie nie wiem po co napisałem to wszystko ale jakoś tak lekkość klawiatury poniosła. Dobrze, że nie poszedłem w inne osobiste tematy! Już moja koleżanka Blanka Lipińska pozamiatała system tymi pisanymi seksami i w ogóle.
Dziś szybki blog przed finałem Mistrzostw Świata w Siatkówce! Nie dlatego, że jestem zagorzałym kibicem tego sportu i obejrzałem każdy mecz naszych Orłów, albo wykorzystuje koniunkturę popularności dla podbicia zainteresowania. No dobra może trochę ale nie to jest moją intencją
Panowie… jesteście kozakami. Zdawać by się mogło, że to takie proste-oczywiste i słyszeliście to już tak wiele razy, że przestało do Was docierać. Jednak jak spojrzycie sobie w lustro, nie tylko po wczorajszym zwycięskim półfinale to powinniście zobaczyć człowieka, który sukces determinuje charakterem wojownika. Oglądałem Wasze mecze, z racji tego co robię potrafię czytać zachowania sportowców i nie trzeba mieć do tego doktoratu z psychologii sportu. Wiele razy w chwilach gdy nie szło widać było w Was to filmowe „Oko Tygrysa”, które przez pewien czas zatracił nawet Rocky. Sportowa złość, że nie możecie zabić kolejnego gwoździa, zdzielić asem czy skutecznie postawić mur z rąk. Rywal odskoczył na kilka punktów? Widać to wkurwienie. Emocje która determinuje ciąg następnych zdarzeń. Mocniej, Szybciej, Wyżej i co najważniejsze do końca! Trzymając się mojej branży jest takie powiedzenie, że nie ważne ile jesteś w stanie przyjąć, ważne ile razy jesteś w stanie oddać. Wy za każdym razem oddajecie. To czyni z Was mentalnych zwycięzców jeszcze przed pierwszym zagraniem.
Tradycyjnie przy okazji sukcesów polskich sportów drużynowych rozpoczyna się dyskusja o wyższości danej dyscypliny nad drugą. Mowa oczywiście o korespondencyjnym pojedynku siatkówki z piłką nożną. To zrozumiałe. Piłka Nożna jest i będzie najpopularniejszym sportem na świecie, więc w tej kwestii nie ma w ogóle co porównywać. Tak samo jak nie ma co się rzucać na konta bankowe „tych przepłacanych grajków” porównując zarobki z siatkarzami. Wychodzę z założenia, że każdy ma predyspozycje do danej dyscypliny i niech każdy robi swoje najlepiej jak potrafi. Nie sądzę aby Panowie Siatkarze codziennie rano wstawali z myślą, że taki Lewandowski to już by sobie kupił trzy domy na Seszelach za awans do finału Mistrzostw Świata. Ja niespecjalnie płaczę w koncie, że rzuciłem lukratywną pozycję drugiego bramkarza w juniorach Legionovii na rzecz mordobicia. Choć to oczywiste, że zostałbym drugim Borucem!
Mam wrażenie, że w tym „pojedynku” na atencje kibiców chłopaki z parkietu zrobili wystarczająco wiele aby dziś nawet najbardziej wybredny kibic sportu obejrzał ich finałowe wyczyny. Tak po prostu z szacunku dla ich ciężkiej pracy. Przypomnijcie mi proszę w ilu sportach drużynowych to MY tworzymy grupy śmierci, a rywale odprawiają szamańskie rytuały aby nie trafić na biało-czerwonych?
Nie ma co gadać, pisać analizować. Dziś wszyscy jesteśmy kibicami naszych siatkarzy, ekspertami od taktyki, profesorami z „kurwa dawaj”, a do wieczora wszystkie czynności robimy na 1 2 3!
Ogniem piekielnym Panowie! Trzymam mocno kciuki, finał obejrzę i zamierzam być największym Januszem w województwie. Dalej trzymając się mojej branży… WAR POLACY!
„Nie jesteśmy tutaj aby wygrać tylko półfinał…” – Jakub Kochanowski, Polska.