Nie milkną echa wczorajszego meczu Włochy – Polska: większość poważnych ekspertów jest zadowolona z tego, jaki wynik udało nam się uzyskać, a psioczą głównie ci, którzy nawet narzekaliby po wygranej 3:0, bo przecież czemu nie 5. Najpoważniej oberwał Jakub Błaszczykowski: zaczęło się już na etapie powołań, wielu miało za złe selekcjonerowi, że ten nie był konsekwentny, a więc skoro ominął Kamila Grosickiego, powinien także dać odpocząć swojemu SIOSTRZEŃCOWI. Faktem jest, że najgorzej ocenianym graczem był właśnie piłkarz Wolfsburga, ale chciałbym zwrócić uwagę na parę aspektów, które sprawiają, że na TĘ CHWILĘ nie mamy specjalnego pola manewru i właśnie tę pozycję musimy aktualnie opierać 32 – letnim graczu.
Wielokrotnie było wytykane, ile to razy (nie) wystąpił w barwach Wolfsburga, w tym sezonie, Jakub Błaszczykowski. Człowiek, którego niewpuszczenie na boisko podczas starcia Polska – Japonia zostało uznane za prawdziwy skandal i pokazanie braku szacunku dla jednej z ikon naszej kadry, aktualnie został sprowadzony do roli SIOSTRZEŃCA nowego selekcjonera, a więc Jerzego Brzęczka. Szkoda, że na osobę byłego kapitana kadry patrzymy tak jednotorowo i nie wyliczamy, ile to występów od pierwszej minuty zanotowali w tym sezonie Jan Bednarek, Arkadiusz Reca czy Rafał Kurzawa. Już podajemy – odpowiednio 0, 0 i 0. Jasne, że obronili się oni swoją grą, bo nawet Reca, który był przez wszelkiej maści komentatorów awizowany do zeżarcia, poradził sobie solidnie (nikt nie powie, że to też dzięki przyzwoitej asekuracji Kuby, przez większą część spotkania), natomiast nieco upada w tym momencie argument, że ważne jest, ile kto kiedy zagrał. Jasne, rytm meczowy powinien być kluczowym elementem u zawodowego piłkarza, aczkolwiek do tego dochodzą jeszcze aktualna forma, a oprócz tego taktyka trenera oraz dyspozycja dnia, która ma bardzo duży związek z przygotowanie mentalnym. Najłatwiej ustabilizować te cechy u doświadczonego piłkarza, więc W OBECNEJ RZECZYWISTOŚCI niespecjalnie powinno dziwić, że kadrze jest Kuba.
Niegrający w klubie Kuba Błaszczykowski w Wołgogradzie był legendą, której ponoć uchybiono, każąc długo stać przy linii w oczekiwaniu na zmianę. Teraz niegrający w klubie Kuba w składzie kadry na mecz towarzyski jest oburzającą decyzją selekcjonera. Wiruje świat
— Paweł Wilkowicz (@wilkowicz) September 7, 2018
Nie bez przypadku podkreślam słowo w obecnej rzeczywistości, bo bardziej niż Błaszczykowskiego czepiałbym się w tym momencie zawodników, którzy powinni rywalizować z nim o miejsce w składzie. Czasami czytając opinie ekspertów, którzy najpierw piszą, jakim gównem jest nasza Ekstraklasa, a następnie burzących się właśnie na powołanie Jakuba Błaszczykowskiego, mam ochotę zapytać, to kto za niego? Z tego grona wyłączam Macieja Makuszewskiego, który ma po prostu pecha w przygodach z naszą drużyną narodową, no ale tak poza nim? Przemysław Frankowski? No faktycznie, gra on regularnie w Jagiellonii, ale trzeźwo do tematu jego podszedł nawet Piotr Wołosik, który raczej niespecjalnie kryje sympatię do ekipy z Białegostoku. Bo z gry na boisku przydałby się jakiś efekt, a u piłkarza Jagi takowego brak, więc co z tego, że regularnie występuje on w naszej lidze, skoro nic z tego nie ma. Rozumiałbym wszelkie głosy oburzenia, gdyby Błaszczykowski blokował drogę do kadry naszemu rodakowi, który podbija polską ligę, notując seryjnie asysty oraz maszynowo zdobywając bramki. Nikogo takiego nie widzę jednak na horyzoncie, więc uznaję, że ten gracz wpisuje się w koncepcję nowego rozdziału naszej kadry, a całą odpowiedzialność weźmie za to Jerzy Brzęczek, który już na starcie był oskarżany o nepotyzm, choć nawet nie poprowadził żadnego treningu reprezentacji Polski.
Podsumowując głosy w kwestii skrzydłowych: dawać Frankowskiego, zamiast Błaszczykowskiego!
Popatrzmy…
Kuba Błaszczykowski nie gra w klubie – 0 goli/0 asyst, Przemysław Frankowski gra w klubie – w lidze 0 goli/0 asyst.
?— Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) September 8, 2018
To jeszcze trochę pozwolę sobie temat koncepcji – ta Jerzego Brzęczka zakłada testy jak największej ilości graczy, którzy mogą się przydać naszej kadrze. Możemy kwestionować, czy akurat specjalnie przydadzą się Rafał Pietrzak lub Damian Szymański, ale na etapie swoich początków w pracy selekcjonera chodzi raczej o to, aby szukać nowych rozwiązań, nazwisk, a nie tkwić w tym, co było wcześniej i udawać, że na mundialu to był, po prostu, pech. Być może obecność Jakuba Błaszczykowskiego na zgrupowaniach nieco kłóci się z tym stanowiskiem, lecz mam wrażenie, że to powołanie sprowadzono do zasady jakiejś zbiorczej odpowiedzialności, albo sztucznego wpajania konsekwencji: nie jedzie Grosik, musi zostać też Kuba. Bez zwrócenia uwagi, że obaj mają jednak zupełnie inny profil, co doskonale potwierdził wczorajszy mecz z Włochami, kiedy to Błaszczykowski był desygnowany do mocnej asekuracji Arkadiusza Recy: czy ktoś poważny jest w stanie wyobrazić sobie w tej roli TurboGrosika? Mam nadzieję, że nie, bo jeśli tak, to nie polecam siedzenia w Internecie, tylko pisania kolejnej części „Gry o Tron” – z taką fantazją to mogłoby być lepsze niż dzieła samego Georga R. R. Martina.
> schodzi Klich
> schodzi Zieliński
> tracimy gola, jest 1:1
> na ławce siedzą Milik z Piątkiem
> masz jedną zmianę
> RAFAŁ PIETRZAK ALLEZ ALLEZ— Maciejo Szczęsny (@MaciejoSzczesny) September 7, 2018
Podsumowując tę mini – aferkę z powołaniem Kuby: zgadzam się, że może ona budzić pewne kontrowersje i na pewno nie jest w tym momencie korzystne, że gracza Wolfsburga oraz naszego selekcjonera łączy jakieś pokrewieństwo, bo wydaje mi się, że bez tego żadne spory by się nie pojawiały. Jak najbardziej zgadzam się także, że Kuba nie rozegrał wczoraj najlepszego meczu i mocno przyczynił się tylko do remisu, gdyż spowodował podyktowanie rzutu karnego. Tonowałbym jednak wszelką mowę nienawiści wobec jednego z najbardziej zasłużonych graczy dla naszej kadry, nie tylko ze względu na przeszłość, ale także biorąc pod uwagę rzeczywistość piłkarską, w której obecnie się znajdujemy. Chcemy opierać przyszłość o młodych zawodników, tak? Tych samych, którzy wczoraj zremisowali 1:1 z Wyspami Owczymi? Realia polskiej piłki są aktualnie takie, że największą jakość na lewej stronie pomocy daje 32 – latek, który niespecjalnie regularnie gra w tym sezonie Bundesligi. Wolałbym, żeby dyskusja przeniosła się bardziej na ten obszar, a nie na wyzwiska byłego zawodnika Wisły Kraków, które powoli zaczynają pisać nową powieść pt: „Niebezpieczne związki Jerzego Brzęczka”. Patrząc bowiem na stan młodzieżowej piłki, który został zaprezentowany ostatnimi rezultatami, na Kubę możemy być skazani do jego 40. urodzin. No chyba, że swoją sytuację klubową nieco poprawi Kamil Grosicki. Jeśli nie, perspektywy są naprawdę marne…
Karol Czyżewski