Karol Czyżewski: Dzisiaj odcinek nietypowy, specjalny, wyjątkowy – w ten weekend nie gra bowiem ukochana Premier League… Mamy jednak sporo tematów do przedyskutowania, bo za nami kolejna seria gier, która przyniosła sporo ciekawych rozstrzygnięć. Skoro jesteśmy przy tematach reprezentacyjnych, to ja bym zaczął od Łukasza Fabiańskiego. Czwarty mecz w lidze = czwarta porażka. Teraz przydałby się ten mem ze spidermanem i wskazanie: kiedy odchodzisz ze Swansea i trafiasz do West Hamu. O co tam chodzi? Czemu oni nie mogą odpalić? Może Ty mi to wytłumaczysz? Ja rozumiem, że liga angielska należy do najbardziej wyrównanych na świecie: ale nie możesz mieć 0 (słownie zero) punktów, gdy u siebie grasz z Bournemouth czy Wolves…
Dominik Bożek: Myślę, że nawet najwięksi eksperci od Ligi Angielskiej (pozdro, Gary) nie są w stanie tego wytłumaczyć. To całe londyńskie gówno, które obecnie reprezentuje West Ham, roztacza wyjątkowo nieprzyjemny zapach. Aczkolwiek osoby z wrażliwszym powonieniem mogą poczuć lawendę w postaci gry Łukasza Fabiańskiego. Jednak na końcu niestety liczą się cyferki i w tym przypadku nie bronią one Fabiana. Myślę natomiast, że Młoty w końcu odpalą i nadrobią te straty. Tak samo sądzę, że Watford w końcu zacznie przegrywać…
K.C.: Ale że pokonali Koguty to całkiem mi zrobili dzień – tego to się nie spodziewałem! Myślałem, że na Tottenhamie ich przygoda się skończy, natomiast taki comeback, no chapeau bas! Przed Szerszeniami teraz pojedynek z Manchesterem United i bardzo możliwe, że ta seria nie zakończy się na kolejnej kolejce, choć ostatnio Czerwone Diabły wygrały, aczkolwiek z Burnley to nie sztuka, bo złoty sen podopiecznych Seana Dyche na dobre wydaje się zakończony. Radę dał za to Liverpool, choć to, co zobaczyłem w wykonaniu Alissona świadczy, że to może jest bardziej problem konkretnej pozycji niż osoby: takiego zagrania nie powstydziłby się Loris Karius. Ale trzy punkty są i zobaczymy, jak teraz będzie w hicie z Tottenhamem: wreszcie jakiś poważny rywal!
Loris Karius and Alisson…
كاريوس واليسون#Karius #Alisson #LFC #Liverpool #OmarMomani pic.twitter.com/Ye1OpNn9oF
— Omar Momani (@omomani) September 2, 2018
D.B.: Pełna zgoda. Ostatnio chwaliłem Ci się, że czytam książkę o historii Premier League i tam jeden z rozdziałów był poświęcony temu, jak bardzo zrewolucjonizowała się pozycja bramkarza, kiedy wprowadzono przepis zabraniający łapania piłki po podaniu swojego kolegi z drużyny. Peter Schmeichel był protoplastą niektórych rozwiązań, które obecnie są normą. Duńczyk pewnie nie pozwoliłby sobie na to, co zrobił Brazylijczyk, aczkolwiek Jurgen Klopp przekonuje, że cieszy się z tego błędu, gdyż oczekuje, że w przy następnej takiej okazji zapali się czerwona lampka w głowie Allisona i już nie skorzysta z takiego rozwiązania. A jeżeli chodzi o Tottenham, to w ubiegły weekend dokonali największego wzmocnienia tego okienka transferowego – koreańska armia nie zabierze im Sona, po tym jak jego reprezentacja wygrała w Asian Games. Piękne są te obrazki cieszącego się piłkarza Tottenhamu.
K.C.: Super historia, aż sam musiałem ją wczoraj podsumować, bo parafrazując słowa pewnej piosenki disco – polo: „tak dzieje się tylko w filmach”. Liczę, że Son swoim powrotem da dużo jakości całej lidze, a samo wydarzenie da mu kopa do jeszcze lepszej gry w barwach swojego klubu, co powinno zmartwić dość mocno jego rywali. Wyraziłbym jeszcze uznanie dla Chelsea, choć terminarz nie był zbyt wymagający, to wciąż jest wygrywanie meczów i to bez jakichś spektakularnych wzmocnień. Jestem ciekaw jakiegoś pojedynku z najmocniejszymi, a do tego jeszcze trochę czasu, bo następny rywal to Cardiff, z którym wygrał nawet Arsenal. Tym samym sprytnie przeszliśmy do Kanonierów – Emery już ich poukładał?
Taka anegdotka od Marcina Bułki. W budynku klubowym Chelsea włączył się alarm pożarowy. Wszyscy w szoku, gdzie się pali? Pożaru nie było. Po prostu Maurizio Sarri odpalił papierosa??
— Mateusz Skwierawski (@MSkwierawski) September 4, 2018
D.B.: Odpowiem krótko: nie. Tego nie da się poukładać, ot tak. Zobacz, że United jeszcze do tej pory się nie otrząsnął po stracie Sir Alexa. Droga Arsenalu nie musi być tak wyboista jak Czerwonych Diabłów, aczkolwiek ja bym wstrzymał się z hura optymizmem, szczególnie po meczu w Walii… A propos Chelsea: wiesz, że Sarri jest szóstym trenerem w historii Premier League, który wygrał swoje pierwsze cztery mecze w tej lidze? Niezłe osiągnięcie, biorąc pod uwagę, to o czym wspomniałeś, iż The Blues jakoś spektakularnie się nie wzmocnili. Cieszy na pewno fakt, że Hazard nie strzela fochów tylko gra tak jak tylko może on grać.
K.C.: Nie porównałbym drogi United do Arsenalu, ale może pogadamy o tym kiedy indziej. Fakt – nie ma się czym podniecać, ale dobrze, że jest chociaż te sześć punktów. Zobaczymy, co dalej. Odnośnie Sarriego ciągle nie mogę wyrzucić z głowy tych tekstów, które głosiły, że nie odnajdzie się on w Premier League, bo zostanie zjedzony przez środowisko, a na tę chwilę to on zjada całą ligę i pokazuje, że wystarczy być sobą niezależnie od miejsca, a jeżeli jesteś dobry, to pójdą za tobą sukcesów. A skoro przy sukcesach jesteśmy – wciąż mamy w głowie 4. miejsce na mundialu Anglików, którzy teraz startują w rozgrywkach Ligi Narodów. Jak widzisz dalszy rozwój drużyny narodowej?
BREAKING: @England call up Luke Shaw, James Tarkowski, Adam Lallana, Alex McCarthy and Joe Gomez for matches against @SeFutbol and @SFV_ASF. pic.twitter.com/AplK0qSrWw
— Sky Sports News (@SkySportsNews) August 30, 2018
D.B.: Przyznam, że nie podzielam zachwytów Anglików nad ich ostatnim turniejem. Co oczywiste, w każdym z poprzednich mistrzostw im kibicowałem, ale tegoroczny mundial to była dla mnie porażka, mimo 4. miejsca. Harry Kane robi Króla Strzelców na Panamie, Tunezji i karnym z Kolumbią. Dodatkowo Synowie Albionu męczyli się w meczu z Tunezją oraz odwalili kabaret w ostatnim grupowym spotkaniu z Belgią, żeby mieć łatwiejszą drabinkę. A i tak ledwo, ledwo doczłapali się do półfinału. Ten ich narodowy orgazm wg. mnie jest wynikiem posuchy jaka panuje tam od tylu lat w seniorskiej kadrze. Dlatego nie daję im większych szans w spotkaniu z Hiszpanią (kursy w forBET: ENG – 2.85, X – 3.15, ESP – 2.70).
K.C.: Trochę się z Tobą zgodzę, ale z drugiej strony coś ruszyło. Przez wiele lat było tak, że przed turniejem liczono na dostanie się do strefy medalowej, a kończyło się maksymalnie na jakimś ćwierćfinale, a nawet niekiedy już na etapie fazy grupowej. Teraz oczekiwania wynosiły zero, a udało się wykręcić przyzwoity wynik. Wydaje mi się, że do zespołu wprowadzono całkiem fajny zestaw, przyzwoity jest także team spirit oraz nastrój wokół reprezentacji. Z Hiszpanią będzie im naprawdę ciężko, ale osobiście będę śledzić ten pojedynek z zaciekawieniem. Biorąc pod uwagę, że jest tam jeszcze Chorwacja ogólnie zestawienie zapowiada się fascynująco – chyba ta Liga Narodów to nie był taki głupi pomysł…
Two days until our #NationsLeague opener against Spain, and @trippier2 is feeling ready: pic.twitter.com/RMp4bJqNH2
— England (@England) September 6, 2018
D.B.: Żeby obronić moją tezę, przytoczę trochę ciekawostek przed tym meczem. Hiszpania rozgrywa mecz z nowym selekcjonerem na ławce, więc wiadomo, że chłopaki będą się spinać. W ostatnich pięciu meczach pomiędzy tymi reprezentacjami zawodnicy z Półwyspu Iberysjkiego wygrywali 4 razy i raz podzielili się punktami. Poza tym Gareth Southgate nie będzie mógł liczyć na Adama Lallane i przede wszystkim na Rahema Sterlinga, ponieważ nabawili się urazów. W sobotę Synów Albionu czeka naprawdę ciężkie zadanie…