Sezon zasadniczy PGE Ekstraligi (prawie) dobiegł końca. Mistrz Polski Fogo Unia Leszno przystąpi do fazy play-off z pierwszej lokaty. Wciąż nie wiadomo, kto zajmie ostatnie, czwarte premiowane awansem do strefy medalowej miejsce. Z ligą na pewno pożegnała się Grupa Azoty Unia Tarnów.
Tabela po XIV rundzie #PGEE pic.twitter.com/AQw2LrPw7i
— PGE Ekstraliga (@EkstraligaTV) August 26, 2018
Poniżej przedstawiamy podsumowanie ekstraligowego sezonu zasadniczego w wykonaniu każdej z drużyn.
1. Fogo Unia Leszno
Aktualny mistrz kraju – jak zresztą każda ekipa – miała gorsze momenty. W przypadku zawodników Piotra Barona kryzys należy pisać małą literą. 29 punktów dało bezapelacyjne pierwsze miejsce w tabeli. Forma leszczynian uprawnia ich do nazywania samych siebie faworytami ligi. Oczywiście, nie takie „numery” zdarzały się w play-offach, niemniej Unia potwierdziła, że równie mocna, jak na papierze, jest także w rzeczywistości. To drużyna kompletna. Ze znakomitymi krajowymi zawodnikami, mocnym obcokrajowcem i zdolną młodzieżą polsko-australijską. Co ciekawe, najlepszy – biorąc pod uwagę średnią – Emil Sajfutdinow jest dopiero siódmym zawodnikiem ligi, co tylko pokazuje, że to w drużynie tkwi siła leszczynian. A na play-offy wróci jeszcze poważnie kontuzjowany (po amputacji jednego z palców u nogi) junior Dominik Kubera.
2. Cash Broker Stal Gorzów
Drużyna z Lubuskiego to przede wszystkim Bartosz Zmarzlik. 23-latek przez cały sezon jest trudny do złapania przez rywali. Dość powiedzieć, że w żadnym z 14 spotkań nie zszedł poniżej 10 punktów. Przypomina – choć może jeszcze ciut za wcześnie na to porównanie – Tomasza Golloba, który przez lata w lidze zwyciężał gdzie i jak chciał. W ostatniej kolejce w Toruniu Zmarzlik zdobył 16 punktów w sześciu startach, za każdym razem prezentując agresywny styl wyjątkowo szybkiej jazdy. Gorzowianie mają zatem lidera z absolutnego topu. Poza tym, ich moc pochodzi ze specyficznej geometrii oraz nawierzchni domowego toru. Ten im wybitnie sprzyja, przeszkadza zaś przyjezdnym. Choć Leszno potrafiło zdobyć „na Jancarzu” 45 punktów. „Oczko” mniej wykręciła na nim wrocławska Sparta. A więc da się postraszyć Stal na jej terenie…
3. Betard Sparta Wrocław
Wicemistrzowie Polski są w sprzętowo-mentalnym dołku. Oczywiście nie dotyczy to lidera cyklu Grand Prix Taia Woffindena oraz raczej Macieja Janowskiego. Trzeba przyznać jednak, że Brytyjczyk nie jest tak sprawnym „mechanizmem” jak Zmarzlik, a i Janowskiemu zdarzają się gorsze mecze. Ostatnio „Magic” zasłynął awanturą z Nickim Pedersenem, choć przecież nie miał racji. To jednak obrazuje poziom frustracji Polaka. Dżokerem w talii Rafała Dobruckiego jest z pewnością junior Maksym Drabik, czego nie można powiedzieć o Australijczyku Maksie Fricke i Czechu Vaclavie Miliku. Dwaj ostatni zawodzą, choć Milik miewa lepsze momenty. Na chwilę obecną wrocławianie mają mniejsze szanse ze Stalą Gorzów w półfinale ligi.
4./5. Get Well Toruń
Problemy osobiste Chrisa Holdera (i jego fatalna forma na wyjazdach), kłopoty ze zdrowiem Nielsa K. Iversena, kiepski sprzęt Pawła Przedpełskiego oraz kontuzja Rune Holty – wszystko to uniemożliwiło torunianom wejście do fazy play-off. Kibice Get Well mogą żałować, bo ich żużlowcy złapali wysoką formę. Tyle, że jest już najprawdopodobniej za późno. Ambitny pościg za Spartą we Wrocławiu, czy niedzielny pogrom u siebie z Gorzowem nie dał zawodnikom Jacka Frątczaka jakichś ekstra punktów, straconych na początku sezonu, zwłaszcza z niżej notowanymi zespołami, by wymienić tu przegrany wyjazd do Zielonej Góry, czy brak bonusa z Tarnowem. Maleńka szansa na play-offy jeszcze się tli, ale tu już robotę muszą wykonać grudziądzanie.
4./5. forBET Włókniarz Częstochowa
Żużlowcy Marka Cieślaka są już jedną nogą w play-offach. Brakuje jeszcze kropki na końcu zdania, a więc zwycięstwa z pewnym utrzymania GKM-em Grudziądz. Niedzielne spotkanie pod Jasną Górą nie doszło do skutku – tor po opadach nie nadawał się do jazdy. Nie wydaje się możliwe, żeby forBET Włókniarz pokpił sprawę i wypuścił półfinały PGE Ekstraligi z rąk. W sporcie jednak wszystko jest możliwe, pewne typy nie zawsze się sprawdzają – w końcu przed meczem Torunia z Gorzowem obstawialiśmy wygraną gości…
6. MrGarden GKM Grudziądz
Zdaje się, że początkiem kłopotów zespołu Roberta Kempińskiego była przedsezonowa decyzja o zmianie sposobu przygotowywania nawierzchni grudziądzkiego toru. Miało być przyczepniej, a nie jak w poprzednich latach „betonowo”. Zmiana nikomu – poza fantastycznym Artiomem Łagutą – nie wyszła na dobre. Kulminacją problemów była domowa, niewyobrażalna porażka 28:62 z Lesznem. GKM zdołał się, po kilku publicznie wypowiedzianych szorstkich słowach, ogarnąć. Utrzymanie nie było łatwe, także biorąc pod uwagę słabą dyspozycję tamtejszych juniorów. Cel został osiągnięty, ale co dalej? Odejście z Grudziądza Łaguty w 2019 roku (na co poważnie się zanosi) uczyni z uniknięcia spadku zadanie niemal niewykonalne. Chyba, że zamiast Rosjanina grudziądzanie capną kogoś ze zdegradowanego Tarnowa. Takiego Kennetha Bjerre na przykład…
7. Falubaz Zielona Góra
W Zielonej Górze było baaardzo gorąco. Oszczędnościowy wariant składu nie sprawdził się. O ile do sprowadzonego z Torunia Michaela Jepsena Jensena nie można mieć większych pretensji, o tyle do nierównej formy liderów: Piotra Protasiewicza i Patryka Dudka już tak. Nie wyszedł także powrót do macierzy Grzegorzowi Zengocie. Juniorzy Falubazu, choć niewątpliwie zrobili postęp, to swój progres znaczyli kontuzjami. Na szczęście, w „meczu o wszystko” wszystko zagrało tak, jak miało w trakcie całego sezonu. Kapitalnie z Tarnowem pojechał Dudek, „swoje” zrobił Protasiewicz, a w idealnym momencie z szybkościowego letargu ocknął się Jensen. Wygrana z „Jaskółkami” znacznie oddaliła spadek. Ale zielonogórzanie nadal muszą być czujni – czekają ich jeszcze baraże, a to niekoniecznie jest tylko formalność, o czym rok temu przekonał się Get Well.
8. Grupa Azoty Unia Tarnów
Beniaminek ligi skazywany przed sezonem na pożarcie istotnie został zjedzony. Kilku drużynom zdołał poważnie stanąć w gardle. Wielka w tym zasługa mistrzowskiej dyspozycji Nickiego Pedersena, wspieranego głównie przez Kennetha Bjerre. Zaskakująco dobrze na torach Ekstraligi radził sobie także Jakub Jamróg. W Tarnowie brakowało jednak tego trzeciego, pewnie punktującego zawodnika. Miał nim być Peter Kildemand, ale Duńczyk obecnym sezonem pokazał, że dla odbudowy formy najlepiej, by pościgał się w 1. lidze. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Unię po spadku. Sytuacja nie jest kolorowa. Z drużyny odejdą najlepsi jeźdźcy, przeciąga się sprawa modernizacji przestarzałego stadionu na Mościcach, a i niepewne jest dalsze wsparcie od tytularnego sponsora – spółki Skarbu Państwa.
Baran: Robiliśmy, co mogliśmy, ale dzisiaj niestety żegnany się z @EkstraligaTV. Dziękuję Falubazowi za walkę fair, bo straszono mnie, że niektórzy będą próbowali spreparować tor. #ZIETAR#PGEE pic.twitter.com/mEJPzKYa6s
— Kamil Babiarczuk (@sosoDrag) August 26, 2018