Karol Czyżewski: No i zaczęli – zgodnie z moimi przewidywaniami wygrali wszyscy oprócz Arsenalu: cała czołówka zdołała zgarnąć komplet punktów. Chyba najbardziej zaskoczyła mnie jednak siła ofensywna Livepoolu – dawno nie widziałeś tak imponującego rozpoczęcia ligi przez ten zespół i cóż, zgadzam się, że mogą namieszać w walce o mistrzostwo. Co najbardziej zapamiętałeś z pierwszej kolejki Premier League?
Dominik Bożek: Zacznę złośliwie, bo najbardziej zapamiętam grę nogami Petra Ceha. Już pomijając tę śmieszną sytuację, można zauważyć, że zmiana warty na The Emirates jeszcze trochę potrwa. Wspomniałeś o Liverpoolu: szkoda Łukasza Fabiańskiego, który zaliczył parę efektownych interwencji, co go nie uchroniło przed przyjęciem 4 goli… Zupełnie jak w Swansea. W żadnym z tych goli nie miał udziału, a jeden z nich został strzelony ze spalonego. To nieprawdopodobne, że w rozgrywkach naszej 4. ligi jest VAR, a w bogatej Anglii nie ma…
Petr Cech nearly scores an own goal ! pic.twitter.com/w5Z4eWfVuI
— ArsenalUpdates (@ArsenalEdits___) August 12, 2018
VAR na meczu IV ligi.
Podczas spotkania Hutnik Warszawa – KS Łomianki arbiter podyktował rzut karny dla gospodarzy. Po konsultacji z "wozem" zmienił jednak swą decyzję 😛 pic.twitter.com/9JUDeoztzu
— Kartofliska.pl (@kartofliska) August 11, 2018
K.C.: Jak patrzę na Petra Cecha w Arsenalu, to wydaje mi się, że uszyli mu zbyt ciasną czapkę, która uciska zwoje mózgowe. Ale mniejsza o to. Jeżeli chodzi o VAR na Wyspach, całkowicie się z Tobą zgadzam, nawet tragiczna La Liga zdecydowała się na wideoweryfikację, więc pod tym względem Premier League pozostaje zaściankiem. A z drugiej strony to może właśnie dlatego ta liga nabiera kolorytu.. Dobra, przechodzimy do meczów kolejnej kolejki: zdecydowanym hitem będzie spotkanie z Kanonierami (po raz kolejny), którzy zagrają z Chelsea – jak typujesz przebieg tego meczu?
D.B.: Kurdę, nie chcę, żebyś pomyślał, że hejtuję Ciebie, bądź Arsenal, ale jak dla mnie Chelsea pewnie wygra ten mecz. Już się otrząsnąłem po ich spotkaniu z City w ramach Tarczy Wspólnoty, bowiem dobrze rozpoczęli rozgrywki Premier League. Co prawda, Huddersfield to nie ten rozmiar kapelusza, co AFC, ale wygrana na wyjeździe 0:3 wciąż robi wrażenie. I nawet Kante strzelił bramkę, co – umówmy się – zdarza się równie często, jak spełnienie obietnicy przez polityka. Na usprawiedliwienie swojego typu dodam, że forBET ma takie samo zdanie i faworyta upatruje w gospodarzu tego spotkania (kursy: 1 – 1.80, x – 3.95, 2 – 4.40). Ciekawi mnie jeszcze niedzielne starcie Manchesteru United z … Brighton. Zanim zrobisz facepalm’a pozwól, że się wytłumaczę: w ostatnim meczu Paul Pogba niespodziewanie wybiegł jako kapitan Czerwonych Diabłów i zagrał bardzo dobre spotkanie. Jednak po meczu pomiędzy Mourinho a Mistrzem Świata znów zaczęło iskrzyć. Ponoć Francuz naciska na transfer i za bardzo nie chce o tym mówić, bo – jak to oznajmił w wywiadzie pomeczowym – boi się, że zostanie ukarany. Nie jest tajemnicą, że przy stylu gry, jaki proponuje Mourinho, potencjał Pogby jest najzwyczajniej w świecie marnowany. Zawodnikowi nie jest z tym dobrze i Mou o tym wie. Czyżby Portugalczyk znowu pozbył się lekką ręką kolejnego wybitnego piłkarza? Ciekaw jestem czy nowy kapitan wyjdzie w niedzielę na boisko, a jeśli tak, to czy będzie miał nadal opaskę na ramieniu?
K.C.: Rozumiem Twoje podejście, ujmuje szczególnie kurs 4,40 na Arsenal, ja jednak odczuwam, że będzie to zupełnie inny mecz, gdyż obie drużyny rozpoczynają nowe rozdziały, Kanonierzy na zdecydowanie większą skalę, ale tym razem nie będzie to pojedynek z absolutnymi dominatorami ligi – niezależnie od wyniku liczę, że sam pojedynek nie zawiedzie. A z Manchesterem United to poleciałeś teraz grubo, na inaugurację nie chciałeś go nawet oglądać! To prawda, u Czerwonych Diabłów bardziej ciekawa jest jednak sytuacja zakulisowa, aniżeli boiskowa, lecz wydaje mi się, że nie tym razem. Paul Pogba musi zostać na Old Trafford i musi wyjść z opaską kapitana – jeżeli ją straci po jednym meczu, to cóż, cała atmosfera w czerwonej części Manchesteru legnie w gruzach. Mam wrażenie, że nawet Mourinho nie ukręci takiego bata na swoją szyję. Ale pogadajmy o jeszcze jednym meczu: Tottenham – Fulham. Derby Londynu, oba zespoły niespecjalnie zachwyciły: The Cottagers przegrali, mimo szumnych zapowiedzi i poszukają rehabilitacji, a Spurs mimo wygranej, nie zachwycili, bo remis wisiał na włosku. Jak przeczuwasz – łatwa jedynka w tym starciu?
D.B.: Na pewno nie strzeli Kane. Wiesz, że sierpień to jedyny miesiąc, w którym kapitan Kogutów nie strzela goli? Obciąłem się na tym w sobotę. Myślisz, że to głupia statystyka, czy coś w tym jest? A może teraz się przełamie? Sam upatruję w tym meczu niespodzianki i na dowód tego zostawiam tutaj postawiony kupon na to, że Fulham nie przegra tego meczu. O tej samej porze do Łukasza Fabiańskiego przyjedzie Artur Boruc. Ten drugi to raczej w roli turysty, ale zawsze, dlatego nie mam wątpliwości za kogo będę trzymać kciuki. West Ham z taką kadrą musi wygrywać takie mecze (kurs w forBET na to spotkanie: 1- 2.15, x – 3.60, 2 – 3.45).
K.C.: Tottenhamowi będzie ciężko, bo oprócz samej gry muszą się oni martwić zawirowaniami związanymi z własnym stadionem, a to nigdy nie pomaga osiągnięciu dobrych rezultatów na boisku. Klątwy potrafią być naprawdę dotkliwe i z tego, co wiem, wielu graczy Fantasy Premier League omijało szerokim łukiem Kane’a właśnie ze względu na specyfikę tego miesiąca: myślę, że ta seria zostanie podtrzymana. A co do starcia polskich golkiperów – po kiepskiej inauguracji przeciwko walcowi z Liverpoolu trzeba nieco poprawić humory, bo od tego cienka granica, aby zostać tym, czym West Ham był w ostatnich latach – nijakim zespołem środka tabeli, który niekiedy zapędza się nawet do walki o utrzymanie.
D.B: Fulham swój pierwszy mecz przegrało z Crystal Palace, co mnie trochę zaskoczyło. Teraz Orły będą miały o wiele trudniejszego przeciwnika, bo Liverpool zdaje się nie brać jeńców i niezwykle żywiołowi fani zespołu z Londynu raczej nie przestraszą podopiecznych Jurgena Kloppa. Fajnie, że ten mecz nie pokrywa się z innymi pojedynkami. Lubię takie poniedziałki: na początku o 18. Ekstraklasa na zdołowanie, a później Premier League na poprawienie nastrojów.
K.C.: No to w sumie też mecz – zagadka, bo obie drużyny wygrały swoje mecze i kto wie, może maszyna Liverpoolu błyskawicznie wyhamuje. Liczę, że pokażą się oni z lepszej strony niż Kamil Grabara, który ostatnio lizał stopy Poli Lis… Ale to fakt, dzięki takim pojedynkom poniedziałki są jakoś lepsze do zniesienia – ktoś kiedyś nawet podawał, że gdy w ten dzień gra Premier League, to spotkania obfitują w mnóstwo goli. Miejmy nadzieję, że tak będzie i tym razem!