Muszę przyznać, że oglądanie owoców pracy Jose Mourinho od paru lat jest wątpliwą przyjemnością. Trener, który był jeszcze nie tak dawno synonimem sukcesu, zamienia się w karykaturę samego siebie. Zastanawiam się: kiedy to się stało? I jak to możliwe, że jego narzekactwo postępuje?
The special one na ostatniej konferencji prasowej wylał swoje żale na wszystko co się napatoczyło. Narzekał na swoich pracodawców, że nie udzielają mu odpowiedniego wsparcia w postaci nowych piłkarzy. Żalił się na piłkarzy, których miał do dyspozycji, przekonując, że nie należą do jego drużyny. Podważał sens uczestniczenia jego drużyny w amerykańskim tourne. Sugerował kibicom, żeby nie przychodzili na mecze towarzyskie, mówiąc, że na ich miejscu nie chciałoby mu się oglądać jego zespołu w takim składzie. A na samym końcu skrytykował decyzję Anthony’ego Martiala, który ostatnie dni spędził w Paryżu w celu wspierania rodzącej partnerki.
Czytam z niedowierzaniem te wypowiedzi i się zastanawiam – jak większość Świata – o co mu chodzi? W porównaniu do swoich kolegów po fachu robił wielomilionowe transfery, które nic nie przyniosły. Zamiast poważnie podejść do piłkarzy z głębokich rezerw, on ich skreślił na samy początku. A może gdyby publicznie wyraził, że w nich wierzy, to oni zagraliby o wiele lepiej i może któryś z nich mógłby zagrzać miejsce w podstawowej „jedenastce”? On jednak wolał z nich zrezygnować na starcie tak jak kiedyś zrezygnował z Kevina De Bruyne, Leonardo Bonucciego, Davida Luiza, Mohameda Salaha i wielu innych wartościowych piłkarzy. Do tej listy powinien dołączyć zaraz Anthony Martial. Ex-piłkarz Monaco nie dostał prawdziwej szansy od Portugalczyka i wydaje się, że decyzja o rezygnacji z tourne na rzecz wyjazdu do Paryża może przekreślić szanse Francuza na grę w następnym sezonie pod wodzą Mourinho. A Martial może obwiniać swojego trenera o to, że… nie jest mistrzem Świata. Kto wie, czy gdyby młodzian nie dostawał więcej minut w ubiegłym seoznie, to Didier Deschamps nie zdecydował się na wysłanie mu powołania.
Jose Mourinho mówi, że jako kibic nie oglądałby swojej drużyny na tourne po Stanach Zjednoczonych. Mogę dodać, że nawet w trakcie sezonu nie da się jej oglądać. Oglądając mecze MU w zeszłym sezonie czułem się jakbym oglądał nasze ekstraklasowe drużyny w europejskich pucharach. Zastanawiam się jak można grać tak defensywnie, mając w składzie Lukaku, Pogbę czy Sancheza? 55-latek kojarzy się obecnie z marnowaniem ofensywnego potencjału drużyny na rzecz żelaznej defensywy i to nie koniecznie z tymi największymi rywalami.
Kiedy zapytano go, że jak to jest, iż Pogba na Mistrzostwach Świata gra o wiele lepiej niż w klubie, odpowiedział, że jest to związane z odcięciem Francuza od Świata zewnętrznego na czas mundialu. Czy aby na pewno? Mi się wydaje, że Didier Deschamps ma lepszy pomysł na pomocnika, ale tego Mourinho w życiu nie przyzna, tak samo jak nie przyznał się do błędów po katastrofalnym dwumeczu z Sevillą w Lidzie Mistrzów. „To normalne dla tego klubu” – wypalił na konferencji prasowej po meczu, czym doprowadził do wściekłości kibiców „Czerwonych Diabłów”. Oczywiście, na następnej konferencji przez 15 minut mówił czym jest dziedzictwo jakie dostał, obejmując zespół z Old Traford. Takich problemów nie miał, kiedy obejmował Real Madryt i przerwał klątwę 1/8 finału Ligi Mistrzów. Po zdobyciu potrójnej korony w Interem Mediolan Mourinho zdjął medal z szyi i zszedł do szatni, myśląc o następnym wyzwaniu. Parę lat później widzimy go paradującego z pucharem Ligi Europy z szerokim uśmiechem na ustach….
Ostatnie wyczyny Mourinho przypominają jego ostatnie dni w Chelsea. The Special One też żądał od Romana Abromowicza więcej, niż Rosjanin chciał mu zaoferować. Ostatnie transfery Mou kończą się tym samym czym kończy się palenie pieniędzmi w piecu. Nie dziwne, że włodarze „Czerwonych Diabłów” powoli zakręcają kurek. Ciekawe na ile starczy im cierpliwości, bo wypowiedzi ich pracownika mogłyby zirytować ludzi o stalowych nerwach.
Dominik Bożek