Jerzy Brzęczek został oficjalnie przedstawiony jako nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Na konferencji prasowej zapowiedział, kto będzie kapitanem jego drużyny, jakim systemym będzie grał i dlaczego wybrał do sztabu Andrzej Woźniaka.
Na konferencji zorganizowanej na Stadionie Narodowym jako pierwszy głos zabrał Zbigniew Boniek. Prezes PZPN tłumaczył, dlaczego postawił na Jerzego Brzęczka. Powiedział m.in.:
Wszystkie sukcesy naszej reprezentacji łączyły się z trenerami, którzy byli Polakami.
Trudno odmówić racji Bońkowi, aczkolwiek pytanie, czy to powinno stanowić uzasadnienie dla wyboru nowego selekcjonera. W prawie stu letniej historii PZPN-u tylko dwukrotnie naszą reprezentację prowadził obcokrajowiec: w 1952 roku Węgier Tivadar Kiraly, a w latach 2006-2009 Holender Leo Beenhakker. Z tym drugim polska kadra pierwszy raz awansowała na Mistrzostwa Europy.
Tylko dwóch cudzoziemców trenowało polską drużynę dlatego, że naszego związku zwykle nie było stać na zatrudnienie trenera z zagranicy. Komuna i Żelazna Kurtyna raczej też temu nie pomagały. Można odwrócić tezę prezesa Bońka i poddać pod dyskusję, czy gdyby reprezentację nie prowadzili częściej trenerzy nie z Polski, to czy w ciągu tych prawie 100 lat nie osiągnęłaby ona większych sukcesów niż dwa medale mistrzostw świata? Tego nie wiemy. Ale raczej trudno uzasadniać wybór trenera Brzęczka tym, że największe triumfy naszej kadry łączyły się z polskimi trenerami, bo szkoleniowcy z zagranicy rzadko kiedy ją trenowali.
Następnie Zbigniew Boniek przyznał szczerze:
Jurek był w mojej hierarchii na bardzo wysokim miejscu.
Wysokim, czyli nie pierwszym. Ciekawe więc, kto był dla prezesa PZPN kandydatem numer 1. I dlaczego to nie jego ostatecznie wybrano na stanowisko selekcjonera Polaków. Skoro szukano jedynie wśród rodaków, to ktoś musiał odmówić. Michał Probierz? On całkowicie odcina się od spekulacji, jakoby z nim rozmawiano. To może ktoś inny?
Prezes PZPN odniósł się też do dotychczasowej kariery trenerskiej Brzęczka:
Polskie kluby nie są mocne w Europie i dlatego żaden polski trener nie ma wielkiego CV (…). Doświadczenie bywa hamulcem progresu.
Być może nikt z naszych szkoleniowców nie prowadził ostatnio Barcelony czy Realu. Rzeczywiście głównie pracują oni w Polsce. Ale zdarzają się tacy, którzy odnoszą w naszym kraju liczne sukcesy. Np. Maciej Skorża albo nawet wspomniany Probierz. Nie twierdzę, że oni by się nadawali do roli selekcjonera, ale to nie znaczy, że nie mają dobrego CV. Na pewno mają lepsze od Jerzego Brzęczka. Jeśli nawet uznamy, że żaden z naszych trenerów nie ma wystarczająco dużo osiągnięć, by prowadzić kadrę, to czy koniecznie musimy brać takiego, który nie ma ich w ogóle? Na to pytanie sam prezes Boniek odpowiedział tłumacząc, że jego zdaniem doświadczenie bywa hamulcem progresu. Jest to dość ciekawa opinia. Zwykle na świecie uważa się jednak, że ludzie mający doświadczenie w zawodzie są wyżej cenieni od „żółtodziobów”. A podawanie za przykład Zidane’a w Realu jest lekkim nieporozumieniem, gdyż praca w kadrze to co innego niż praca w klubie. Tym bardziej takim, jak Real, gdy jest się legendą futbolu jak Zidane.
Sam trener Brzęczek również próbował bronić swojej nominacji:
Jestem dumny z tego ze jestem Polakiem. Nigdy nie miałem kompleksów z tego powodu, że jestem polskim trenerem. Nie czuję się przez to słabszym szkoleniowcem. Nie musimy czuć się gorsi jako trenerzy tylko dlatego, że urodziliśmy się w Polsce.
Jerzy Brzęczek poinformował dziś o kilku swoich pierwszych ważnych decyzjach:
– Robert Lewandowski pozostanie kapitanem reprezentacji
– będziemy grać system 1-4-2-3-1 lub 1-4-4-2 (odchodzimy od bezsensownego ustawienia z trójką obrońców)
– nie będzie rewolucji w składzie, tylko ewolucja
– poznaliśmy skład sztabu seleckjonera:
Tomasz Mazurkiewicz – drugi trener
Andrzej Woźniak – trener bramkarzy
Leszek Dyja – trener od przygotowania fizycznego
W sztabie będą też m.in. psycholog Damian Salwin (bardzo dobry ruch, wcześniej psychologa nie było na stałe przy kadrze) oraz Radosław Gilewicz.
Dominik Senkowski