Dzisiaj będzie dosyć kontrowersyjnie i podejrzewam, że wiele osób może się na mnie wręcz rzucić po lekturze tego tekstu. Będę próbował bronić bowiem Andrzeja Woźniaka – popularny „Książę z Paryża” ma zostać trenerem bramkarze w nowym sztabie reprezentacji, który kreuje Jerzy Brzęczek. Na osobę 20 – krotnego reprezentanta Polski spadły gromy krytyki: jak to osoba skazana w przeszłości za korupcję może dzisiaj być częścią naszej kadry. Problem w tym, że wielokrotnie przymykaliśmy na takie osoby oko, natomiast na Woźniaka niejako rzucono się, bo bardzo korzystny medialnie jest każdy atak na osobę nowego selekcjonera, nawet jeżeli nie rozpoczął on jeszcze pracy. Gdyby chodziło tutaj faktycznie o fakt, że Woźniak był skazany za korupcję, nie zajmowałbym się tym tematem, lecz w poczynaniach wielu widzę po prostu podążanie za swego rodzaju modą, którą dzisiaj jest podprogowe atakowanie trenera narodowej drużyny.
Żeby wszystko było jasne i klarowne, zacznę od wymiaru kar, jakie zostały nałożone na Andrzeja Woźniaka. Będąc asystentem Dariusza Wdowczyka miał on ustawiać spotkania Korony Kielce, do czego się przyznał. W 2009 roku skazano go na 2,5 roku więzienia w zawieszeniu, 30 tysięcy grzywny oraz nałożono na niego czteroletnią dyskwalifikacją wykonania zawodu związanego z piłką nożną. Woźniak wrócił do pracy już w 2011 roku, mimo ciążącego zakazu wykonywaniu zawodu: Widzew tłumaczył wówczas, że nie jest on ich pracownikiem, a wszelkie zajęcia prowadzi za darmo… Trudno tutaj wywnioskować, jak rzeczywiście wyglądała sprawa z zatrudnieniem trenera bramkarzy, natomiast faktem jest, że po odejściu Franciszka Smudy Woźniak ponownie trafił do Widzewa, gdzie miał pracować wraz z Radosławem Mroczkowskim. I miał do tego pełne prawo – wszak okres orzeczonej banicji minął pięć lat temu, zatem od 2013 roku może on w pełni wykonywać zawód związany z piłką nożną. Wystarczy tylko, aby ktoś taką posadę mu zaproponował. Póki wszystko działo się w Widzewie, który wciąż wraca do elity, nikt za specjalnie nie przejmował się przeszłością Andrzeja Woźniaka – pracuje w klubie? E tam, co tam nasz obchodzi, że była jakaś korupcja, niech sobie działa dalej. Trafia do reprezentacji? O NIEEE, TO JEST NISZCZENIE CAŁEGO ŚRODOWISKA, A PRZEDE WSZYSTKIM WIZERUNKU REPREZENTACJI, BO TAKIE OSOBY NIE MAJĄ PRAWA BYĆ BLISKO KADRY. Taaak?
O czym my w ogóle mówimy? Andrzej Woźniak ustawił praktycznie cały sezon Korony Kielce kupując mecz za meczem a grupa wpływowych w polskiej piłce osób przekonuje że już to odpokutowal. Ci wszyscy piłkarze trenerzy i kibice których przez cały sezon oszukiwal też mają mu wybaczyć?
— Szymon Jadczak (@SzJadczak) July 14, 2018
Przytoczę tutaj najpopularniejszy przykład Łukasza Piszczka. Polski obrońca to absolutnie najlepszy zawodnik naszej kadry ostatnich, kilku lat i nie można odmówić mu występów na wysokim poziomie z „orzełkiem” na piersi. Piszczek to część naszej, współczesnej historii, lecz trudno nie odnieść wrażenia, że jego sytuacja jest bardzo podobna do tego, co dzieje się dzisiaj wokół Andrzeja Woźniaka. W 2011 roku zawodnik Borussi Dortmund został skazany na pół roku dyskwalifikacji przez Wydział Dyscyplinarny PZPN: karę, po odwołaniu gracza i ogromnej burzy medialnej, zmieniono na rok w zawieszeniu na trzy lata. Kadra szykowała się wtedy do Euro 2012, więc jak to tak bez jednego z kluczowych zawodników?! Jasne, że trudno porównać skalę jego działania, bo on był „tylko” wykonawcą ustawki z Cracovią, a nie jej mózgiem, ale jeżeli już naprawdę tak idealizujemy naszą reprezentację, to nawet po takiej sprawie nie powinno być tutaj, dla niego, miejsca. Fajnie, że w przypadku Piszczka poruszamy kwestię skruchy, resocjalizacji, dobrowolnego poddania się karze, co jeszcze przykrywamy dobrymi występami na boisku, ale z drugiej strony trudno nie odnieść wrażenia, że broniliśmy go tylko z powodu umiejętności piłkarskich. Gdyby taka sytuacja dotyczyła kogokolwiek innego, mam wrażenie, że tak łagodnie, jak przy sprawie Piszczka, by to nie wyglądało.
Trochę mnie dziwi, że teraz wielkie oburzenie, że skazany za korupcję Andrzej Woźniak ma być w sztabie szkoleniowym kadry. Dziwi mnie to dlatego, że te same osoby nigdy nie zająknęły w tym kontekście się o również skazanym za korupcję Łukaszu Piszczku. Niezła wybiórczość.
— Michał Murzyn (@MichalMurzyn) July 15, 2018
W tej kwestii chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną osobę, a mianowicie, Czesława Michniewicza. Były szkoleniowiec Lecha, Podbeskidzia czy Termalici trenuje spokojnie kadrę U-21 i nawet znajduje słowa uznania za wykonywaną pracę. A mówimy o człowieku. który wykonał 711 POŁĄCZEŃ ze słynnym „Fryzjerem”. O czym rozmawiali obaj Panowie? Podejrzewam, że nie o pogodzie, natomiast Michniewiczowi nic w sumie nie udowodniono. Wyprzedzając jakiekolwiek kontrowersje, Zbigniew Boniek, na konferencji ogłaszającej nazwisko kandydata użył zdania: „Pan Czesław jest osobą absolutnie czystą”. I możemy tutaj przyjąć prostą postawę – nie ma wyroku, nie ma problemu. Znamiennie brzmią jednak słowa Andrzeja Strejlaua, który w 2011 roku tak mówił w wywiadzie z Michałem Kołodziejczykiem oraz Maciejem Iwańskim:
„Jest różnica między trenerem, który karę odbył, zgodnie z prawem jest może nie czysty, ale oczyszczony z zarzutów, poniósł konsekwencję swojego złego zachowania, ma prawo wrócić do swojego zawodu, ale ci co kary nie ponieśli nie powinni tej pracy wykonywać bo te odium zawsze będzie na nich ciążyło”
Nie chcę insynuować, że chodziło tutaj o Michniewicza, bardziej chciałbym odnieść tę sprawę do Andrzeja Woźniaka. Zdaniem jednego z najbardziej rozchwytywanych aktualnie autorytetów w polskiej piłce lepiej, jeżeli ktoś odpokutował, aniżeli w ogóle nie poniósł za swoje czyny konsekwencji. Dlaczego zatem akurat jego mamy wykluczać z życia reprezentacji? Jeżeli ekspertem do komentowania jej poczynań jest Dariusz Wdowczyk, który także ma sporo za uszami, to potem nie dziwmy się, że nagle może znaleźć się tam osoba z dość szemraną przeszłością. Skoro pracował on na poziomie klubowym, a obecne prezydentura Bońka mocno nagradza za dobrze wykonaną robotę w zespołach ligowych, to potem nie dziwmy się wielce, że taka osoba może nagle znaleźć się w otoczeniu narodowej drużyny. Reprezentacja to świętość? Ta świętość skończyła się wraz z wyjazdem Peszki na mundial.
jestem przeciwny zapraszaniu skazanych za korupcję do studia jako ekspertów, bo jest masa innych uczciwych, ale jakby już dyskutować to jednak #Wdowczyk sporo osiągnął w swojej karierze piłkarskiej, #Hermes nie bardzo, poza tym #Polsat to prywatna firma, a @sport_tvppl publiczna
— Blog Piłkarska Mafia (@PikarskaMafia) July 14, 2018
Roman Kosecki, na jednym z posiedzeń Komisji Sportu i Turystyki, przyznał, że „Może na 600 osób 300 osób wróciło do sportu i dalej czynnie w tym sporcie, w stowarzyszeniach uczestniczy”. Oczywiście, konkretów brakuje i bardziej wygląda to na próbę rozpętania jakiegoś medialnego szumu i zwrócenie na siebie uwagi przed nieuchronnie nadchodzącymi wyborami w PZPN, natomiast ja wskazałbym na coś zupełnie innego. Jeżeli to, co poseł PO wygłosił na posiedzeniu jest prawdą, to oprócz Andrzeja Woźniaka do pracy w sporcie wróciło 299 osób. I jakoś specjalnie nam to nie przeszkadza, bo ci ludzie są zatrudniani przez wolne kluby, więc to one narażają się na EWENTUALNE straty wizerunkowe. W moim odczuciu jest zupełnie inaczej. Bardzo chcielibyśmy, żeby wszystko było czarne i białe, ale tak nie jest. Stosując jeden scenariusz wobec danego procederu musimy być konsekwentni, a przede wszystkim sprawiedliwi – jeżeli tak potraktowaliśmy wcześniej innego, skazanego za korupcję, nie dziwmy się potem, że specjalnej różnicy selekcjonerowi nie zrobi, jeżeli sięgnie po kogoś o mocno zszarganej reputacji. Jeżeli natomiast stosujemy podwójne standardy, to musimy dojść do wniosku, że to wszystko nie jest czarno – białe, tylko szare i pogodzić się z obecnym stanem rzeczy.
Trochę kiepsko zaczyna się ta przygoda Jerzego Brzęczka z reprezentacją – jeszcze nie zaczął, a już został praktycznie spalony przez media. Wydaje mi się jednak, że sprawa Woźniaka jest zdecydowanie przerysowywana przez media: bo przecież niemożliwe, aby bez zgody wyższych władz, sam wyszedł z taką inicjatywą. Jak mówił w wywiadzie dla naszego portalu Dominik Panek, może być to próba wyczucia nastrojów społecznych. Jeżeli jest to prawda, to zastanawiam, co siedzi w głowie ludziom z PZPN, aby jeszcze podsycać dym wokół reprezentacji. Chyba w ich mniemaniu na tym mundialu osiągnęliśmy wielki sukces…
Dominik Panek: Wrzutka z Woźniakiem może być próbą wyczucia nastrojów społecznych
Karol Czyżewski