Wczorajszy dzień można śmiało określić mianem jednego z gorszych w historii polskiej piłki. Reprezentacja Polski rozegrała ostatni mecz na najgorszym mundialu w jej wykonaniu. Wydawało się, że nie będzie nigdy gorszych Mistrzostw Świata niż te, które odbyły się w Korei i Japonii. Niestety w tym roku udało nam się „przebić” tamten turniej. A na koniec dostaliśmy najbardziej żenujące 15 minut w historii narodowej kadry. I to na oczach całego Świata. Niestety, ale istnieje obawa, że ten kwadrans przyćmił wszystkie wczorajsze boiskowe wydarzenia.
Kolumbijska Mina rozsadziła Senegal.
Mecz z Senegalem nie rozpoczął się zbyt dobrze dla Kolumbijczyków. W 16. minucie w ich polu karnym padł Sadio Mane. Większość kibiców było przekonana, że decyzja Milorada Mazicia jest słuszna. Serbski sędzia wskazał na wapno, po czym został otoczony przez zawodników w żółtych koszulkach. Po raz kolejny na tych mistrzostwach ujawnił się ich bohater – VAR. Mazic obejrzał powtórkę i zmienił decyzję, czemu trzeba przyklasnąć. Drugi sygnał ostrzegawczy dla rodaków Escobara nadszedł w 31. minucie, kiedy James Rodriguez z powodu kontuzji był zmuszony do opuszczenia boiska. Cóż, nie jest to szczęśliwy turniej dla piłkarzy Bayernu Monachium. W jego miejsce wszedł Luis Muriel i do przerwy obie ekipy nie stworzyły żadnych bramkowych sytuacji. W drugiej połowie to Kolumbia była stroną przeważającą. W Senegalu zawiódł Sadio Mane. Piłkarz Liverpoolu mógłby być bohaterem Afryki (Senegal był ostatnią drużyną z Afryki, która miała szansę na awans do dalszej fazy turnieju) gdyby nie interwencja VAR w pierwszej połowie. W drugiej za to piłka odbijała się od niego jak od jakiejś kłody. Kolumbijczycy wykorzystali kiepską dyspozycję Senegalu, który na tym turnieju strzelił tylko jedną bramkę po składnej akcji, i w 74. minucie objęli prowadzenie. Yerry Mina wykorzystał dobre dośrodkowanie Quintero z rzutu rożnego. Zawodnik Barcelony tym samym zaliczył drugie trafienie na rosyjskich boiskach w ciągu czterech dni. Dobry wynik jak na obrońcę, który przez cały sezon był wyszydzany w hiszpańskich mediach. Kolumbijczycy dowieźli prowadzenie do końca i zapewnili sobie awans z pierwszego miejsca w grupie. Senegal musiał pożegnać się z turniejem przez… klasyfikację fair play. Senegalczycy mieli na koncie 6 żółtych kartek i były to o dwie kartki za dużo. Największy paradoks tego meczu polega na tym, że ostatnia drużyna afrykańska przegrała rywalizację fair play z drużyną, która nie była fair, do czego walnie przyczynili się Polacy…
ŻENADA.
"O rany!" pic.twitter.com/WTSVosoXQY
— Rafał Kędzior (@rkedzior) June 28, 2018
I na tym można byłoby zakończyć opis tego spotkania. Jednak paluszki aż świerzbią, kiedy wraca się myślami do tego meczu i tego co działo się wokół niego. Polska reprezentacja wygrała jej ostatni mecz na tegorocznych mistrzostwach zwany inaczej „meczem o honor” po golu Jana Bednarka. Jednak nie to było w tym meczu najważniejsze, bo to co Adam Nawałka wraz ze swoimi podopiecznymi robili przez ostatnie 15 minut było zbrodnią wykonaną na naszych oczach. Polacy nawet nie udawali, że chcą przeszkodzić Japonii w awansie do 1/8. Po meczu piłkarze mówili o „dziwnym spotkaniu”, „przeprosinach za końcówkę” i „kabarecie”. Selekcjoner jednak miał na to inne spojrzenie.
Nawałka o żenującej końcówce: – Jestem zadowolony, gdy wykonywane są założenia. A my zakładaliśmy grę w niskim pressingu.
Eeeeeee, no to spoko!
— Jakub Białek (@jakubbialek) June 28, 2018
Czy to wymaga jakiegokolwiek komentarza?
Tunezja zwycięża na mundialu po 40 latach.
Przed meczem występ w linii napadu Tunezji Bena Youssefa stał pod znakiem zapytania. Powodem nie był jakiś uraz czy pauza za kartki. Wobec kontuzji dwóch bramkarzy, Nabil Maaloul wpadł na pomysł, żeby napastnik Al-Ettifaq stanął na bramce. Na szczęście dla Tunezyjczyków Ben Youssef zagrał na swojej nominalnej pozycji i strzelił gola. Jednak ten mecz nie układał się od początku po myśli Tunezji. Po samobójczym trafieniu Meriaha w 33. minucie Panama objęła prowadzenie. Ten wynik utrzymał się do 51. minuty, kiedy na listę strzelców wpisał się wcześniej wspomniany Ben Youssef. Po kwadransie kolejną bramkę dającą Tunezji zwycięstwo strzelił Wahbi Khazri. Tym samym Panama i Tunezja pozostawiły o wiele lepsze wrażenie, niż wiadomo kto.
Honorowi Belgowie.
Przed tym meczem selekcjoner Belgów chlapnął coś takiego.
Belgium manager Roberto Martinez: "We want to perform well but the priority is not to win." Let me just sit down for a minute….
— Phil McNulty (@philmcnulty) June 28, 2018
To nie nastrajało pozytywnie do tego meczu. Jeszcze, patrząc na wyjściowe jedenastki można było dojść do wniosku, że selekcjonerzy obu reprezentacji, widząc mecz Polski z Japonią, podjęli wyzwanie na „najbardziej żenujący mecz w historii Mistrzostw”. Nie ma co się oszukiwać: widzowie na stadionie zasiedli z pewnymi obawami co do widowiska, którego za chwilę mieliby być świadkami. Trzeba przyznać, że faktycznie drużyna zajmująca drugie miejsce w grupie ma potencjalnie łatwiejszą drabinkę do finału, dlatego trzeba docenić to co zrobili Belgowie. Po prostu wygrali ten mecz po pięknej bramce Adnana Januzaja w 51. minucie i jeżeli udawali, że zależy im na tym meczu, to udało im się oszukać wielu kibiców.