To był zdecydowanie jeden z najbardziej rozrywkowych dni na mundialu w Rosji – nie było spotkania, w którym przesadnie odczulibyśmy znudzenie. Tematem nr 1 jest, oczywiście, pożegnaniem mistrzów świata – kto by się spodziewał, że ulegną oni drużynie, która oskarżana była o granie najgorszej piłki na tej imprezie. Sporym zainteresowaniem cieszył się także pojedynek Brazylii – Canarinhos mieli wreszcie pokazać sto procent swoich możliwości i z przytupem wejść do 1/8 finału. Co jeszcze zdarzyło się wczoraj?
Wreszcie dorównaliśmy Niemcom!
Gdyby ktoś przed mistrzostwami powiedział, że Polska zaprezentuje się tak, jak reprezentacja Niemiec, wzięlibyśmy ów scenariusz z pocałowaniem dłoni. Trudno jednak było przewidywać, że klątwa obrońców tytułu będzie miała kontynuację. W 2010 roku Włosi, cztery lata temu zaś Hiszpanie: ciężko natomiast jest wyjść z grupy, jeżeli gra się tak, jak przeciwko Korei. Niemcy dominowali we wszystkim – posiadaniu piłki, liczbie oddanych strzałów i mogło się wydawać, że zdobycie przez nich bramki wręcz wisi w powietrzu. A tu proszę: przychodzi doliczony czas gry i najpierw Kim Young Gwon, a następnie Son Heung – min upokarzają ekipę typowaną do zdobycia trofeum. I trochę ciężko jest nie powspominać, jak wyglądało to wszystko przed samym mundialem – budowanie trzech jedenastek Niemców, gdzie każda z nich miała mieć szanse na wyjście z grupy, mówienie o słabości ich przeciwników i wreszcie komentarze, że niemiecka precyzja rozniesie imprezowiczów z Meksyku. Niemcy muszą przełknąć naprawdę gorzką pigułkę, a najgorzej mają teraz niemieckie redakcje, które zamiast pisać o tym, jak Lewandowski nie nadaje się tu, tam czy siam, muszą pochylić się nad problemami piłkarskimi we własnej ojczyźnie. Wreszcie dogoniliśmy Niemców – jednak jest jakiś pozytyw minionego turnieju…
Basen przegrał ze słoną wodą
O Meksykanach, po meczu ze Szwecją, wiemy tyle, że nic nie wiemy. Drużyna, która bardziej mogła kojarzyć się z ekscesami na terenie basenu i dość specyficznymi metodami treningowymi, w turniej weszła, jak Pablo Escobar na amerykański rynek narkotykowy. Dwie wygrane: najpierw przeciwko Niemcom 1:0, następnie z Koreą 2:1 sprawiały wrażenie, że raczej ze Szwecją też uda się sięgnąć po komplet punktów. A tu proszę – spora niespodzianka! Meksykanie dominowali w posiadaniu piłki, potrafili tworzyć sytuację pod polem karnym przeciwnika, lecz po prostu skuteczniejsza tego popołudnia byli Szwedzi. Na strzelanie goli musieliśmy czekać do drugiej połowy. w 50. minucie na prawej stronie piłkę miał Sebastian Larsson, który dograł ją do Marcusa Berga: napastnik rodem ze Szwecji skiksował, ale ten błąd techniczny zamienił się w podanie, które skrzętnie wykorzystał Ludwig Augustinsson. Dwanaście minut było jeszcze lepiej, bo po faulu w polu karnym na Marcusie Bergu, została podyktowana jedenastka, a piłkę pewnie z jedenastego metra w siatce umieścił Andreas Grangvist. Dzieła zniszczenia dopełnili już sami Meksykanie, którzy w 74. minucie, za sprawą Edsona Alvareza, umieścili piłkę we własnej siatce. Szwecja zdobywa tym samym pierwsze miejsce w grupie i wiemy, ze zagra w 1/8 finału z….
Co się odwlecze, to będzie rzut karny
W najmniej atrakcyjnie zapowiadającym się starciu Szwajcaria zmierzyła się z Kostaryką – wszelkie zarzuty, że będzie to najnudniejszy mecz ubiegłej serii gier zostały odparte przez abstrakcyjną końcówkę. Ale po kolei. Szwajcarzy przystępowali do spotkania w roli zdecydowanego faworyta – dość powiedzieć, że ich rywal nie strzelił żadnego gola w dwóch, poprzednich pojedynkach. Szwajcaria zanotowała zaś całkiem przyzwoite rezultaty: najpierw 1:1 z Brazylią, ostatnio zaś przeciwko Serbii 2:1. Stawka była niebagatelna – przy równej liczbie punktów na koniec fazy grupowej, o miejscu w tabeli decydowała różnica bramek, zatem Shaqiri i spółka liczyli na jak najbardziej okazałą wygraną. Strzelanie rozpoczęło się w 31. minucie starcia. Dobrze na prawej stronie ruszył Stephan Lichsteiner, który świetnie dośrodkował do Breela Embolo, a ten z kolei wspaniale znalazł Blerima Dżemailiego – pomocnik Szwajcarowi nie mógł tego nie wykorzystać. Przewaga Szwajcarów miała się wykrystalizować, lecz nie mogli znaleźć oni sposobu na żwawych rywali. W drugiej części poskutkowało to wyrównaniem. Po dośrodkowaniu z rzutu różnego świetnie znalazł się Kendall Watson i nagle zrobiło się 1:1. Całym creme de la creme tego meczu była jednak końcówka! W 88. minucie ponownie na prowadzenie wyszli Szwajcarzy: Josip Drmić wykorzystał świetne zagranie Denisa Zakarii i wydawało się, że zakończy się 2:1. Wydarzenia z ostatnich minut meczu wpiszą się chyba do historii mistrzostw świata. Kostaryka dostaje karnego, lecz po chwili zostaje on anulowany, ponieważ jeden z graczy był na spalonym. Po chwili przyszła jednak…DRUGA JEDENASTKA. Sfaulowany w polu karnym został Joel Campbell, a do jedenastki podszedł Bryan Ruiz. Kapitan Kostaryki musiał wspomóc się plecami Yanna Sommera, aby trafić do bramki, lecz jego trafienie oznaczało, że wynik starcia pozostaje na 2:2. Taki stan rzeczy sprawiał, że w kolejnym pojedynku 1/8 finału Szwajcaria zmierzy się ze Szwecją: ktokolwiek awansuje, będzie to dla nich naprawdę ogromny sukces!
Ekonomiczna Brazylia
Hitem minionego wieczoru miał być pojedynek Serbii z Brazylią: było nieźle, ale nie przesadzajmy. Canarinhos po raz kolejny pokazali, że jeżeli ktoś liczy na wygrywanie 4 czy 5 do zera w każdym starciu, może się grubo pomylić. Styl ekipy z Ameryki Południowej opiera się obecnie na rozsądnym gospodarowaniu siłami. Wciąż czekamy także, aż pełnie możliwości pokaże Neymar, który zdaje się raczej walczyć ze samym sobą, aniżeli szczególnie pomagać drużynie. Prawdziwym liderem zespołu stał się, na tej imprezie, Philippe Coutinho – to właśnie po jego, genialnym podaniu, na prowadzenie wyszła Brazylia, a do siatki trafił Paulinho. Brazylijczycy mieli wynik 1:0 i niespecjalnie było widać, aby Serbowie jakkolwiek mogli zagrozić temu stanowi rzeczy. Zawodnicy z Bałkanów stwarzali sobie sytuacje pod bramką, lecz albo dobrze interweniował Alisson, albo ich strzały zostały, w ostatniej chwili, blokowane. Brazylia zaś, w drugiej części spotkania, zakończyła wszelkie dywagacje na temat końcowego rezultatu – po dośrodkowaniu Neymara, w szesnastce świetnie wyskoczył Thiago Silva. Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i fani z Ameryki Południowej mogli cieszyć się z awansu ich ulubieńców. Brazylijczyków zobaczymy, w 1/8 finału, przeciwko Meksykowi: to będzie mocno latynoski pojedynek!