Wielkie nadzieje i wielka klapa – tak można w skrócie podsumować występ reprezentacji Polski na mundialu w Rosji. Tylko skąd te oczekiwania? Mam wrażenie, że 3/4 ekspertów i kibiców jakby zapomniało, że mamy czerwiec 2018 roku, a nie czerwiec 2016 i Euro we Francji. Dużo się zmieniło od tamtego czasu wokół naszej kadry. Głównie na gorsze i niestety mistrzostwa świata nam o tym boleśnie przypomniały.
Dlaczego projekt „Polska na mundialu w Rosji” nie mógł wypalić? Ano dlatego, że..
Liderzy bez zdrowia i formy
Kamil Grosicki w Hull zawodzi. Wciąż marzy o Premier League, a nie potrafi zabłysnąć na stałe na jej zapleczu. Grywał nieregularnie, przez co brakowało mu sił na 90 minut w kadrze. Sam o tym wspomniał po meczu z Koreą, gdy został zapytany, dlaczego osłabł w drugiej połowie. „Grosik” to po Lewandowskim najważniejszy ofensywny piłkarz w drużynie Adama Nawałki. Jeśli nie był gotowy na mundial, to kto miał szarpać na skrzydle?
Grzegorz Krychowiak sam się popchnął w piłkarski niebyt po transferze do PSG. Przelicytował, poszedł za wysoko. I boleśnie spadł z wysokiego piętra. Następnie powędrował do marnego angielskiego WBA, w którym też nie potrafił na stałe wywalczyć miejsca w podstawowym składzie. Mamusie oszukasz, Tatusia oszukasz, ale życia nie oszukasz. Jeśli nie grasz na swoim poziomie od dwóch lat, to na dwóch zgrupowaniach przed mundialem nie odbudujesz formy.
Arkadiusz Milik i Jakub Błaszczykowski przegrali z kontuzjami. Obaj nie byli gotowi na mundial. Jeden po dwóch ciężkich urazach. Drugi od listopada zeszłego roku praktycznie nie grał. Filary naszej ofensywy nie mogły być w dobrej dyspozycji i nie były. Na domiar złego na koniec zgrupowania w Arłamowie rozsypał się Kamil Glik.
Niby byli zmiennicy, ale jacy
Największym problemem reprezentacji Polski na Euro we Francji był brak klasowych zmienników. Gdy trzeba było wprowadzić do jedenastki trochę świeżości, to trener mógł wpuścić w drugiej połowie co najwyżej Tomasza Jodłowca. Dlatego w niektórych spotkaniach nie wyczerpywał limitu zmian. Nie było komu grać. Mocny był tylko pierwszy skład. Teraz miało być inaczej. Nie dość, że pierwszy skład miał być wciąż silny, to jeszcze w teorii pojawiły się mocne siły rezerwowe. Ale tylko w teorii. Bo Kownacki, Góralski, Bereszyński czy Bednarek dostali przed mundialem za mało minut w reprezentacji, by podczas turnieju nie pęknąć. By nie zawalić. Trener wiecznie chciał grać dwójką stoperów Pazdan – Glik, zamiast szukać nowych alternatyw. A jak już potrzebował Bednarka, to ten dopiero na początku czerwca zaczął łapać doświadczenie w kadrze. Kilka dni przed mistrzostwami. I ten gość miał nam uratować skórę w defensywie? Serio?
Lewandowski i Szczęsny na turniejach zawodzą
Znów liczyliśmy, że Robert Lewandowski zapakuje na wielkiej imprezie kilka bramek. Znów się zawiedliśmy. Euro 2012, Euro 2016 i teraz mundial 2018 pokazały, że „Lewy” ma wyraźny problem z tego typu zawodami. Król eliminacji, który nie potrafi błysnąć skutecznością w piłkarskich turniejach. Trzeba otrzeźwieć, a nie gadać jakieś bzdury o jego ewentualnej kandydaturze do nagrody Złotej Piłki. Najlepszym piłkarzem na świecie nie może zostać ktoś, kto nie potrafi dźwignąć zespołu w najważniejszych momentach. Tym bardziej, gdy jest kapitanem.
Kilka zdań także o Wojciechu Szczęsnym. Przy pierwszy golu dla Kolumbii mógł się zachować lepiej – wyjść na całego. Jeśli bramkarz opuszcza linię swojej bramki, to musi to robić z sensem. Albo zostaje przy linii, albo wychodzi na maksa, nawet jeśli po drodze kogoś staranuje. A on niby wyszedł, a jakby nie wyszedł i nie zdążył wybić piłki zanim ta trafiła na głowę Miny. Euro 2012 – katastrofa sportowa Szczęsnego. Euro 2016 – katastrofa zdrowotna Szczęsnego. Mundial 2018 – znów piłkarska katastrofa. Ale nie – lepiej grać byłym bramkarzem Romy, niż przewidywalnym Łukaszem Fabiańskim.
Nie oszukasz piłkarskich prawd
Cały świat podkreśla, że jeśli nie grasz w klubie to możesz być dla swojej reprezentacji większym zagrożeniem niż pożytkiem. Tylko w Polsce to nie problem. Nie występujesz regularnie? Nie szkodzi, w nagrodę masz miejsce w pierwszym składzie na mistrzostwa. Jak Grecy zdobywali kiedyś tytuł Mistrzów Europy, to mądrale podkreślały, że to dlatego, iż rzadko występują w swoich zagranicznych klubach. Stąd na Euro 2004 przyjechali wypoczęci i ograli wszystkich. Ciekawa teoria, może prawdziwa. Ale nie można było jej stosować 1-1 w stosunku do naszych piłkarzy. A jednak próbowano. Po Krychowiaku czy Grosickim dobitnie widać, jak bardzo szkodzi im siedzenie na ławce. Tego nie dało się oszukać, nawet jakbyśmy wynajęli od Senegalczyków tuzin szamanów.
Ustawienie
Na Euro we Francji naszą największą siłą była defensywa. Ale po tamtym turnieju wielu polskich piłkarzy zmieniło kluby na lepsze, nie wybiegało na murawę i odbiło się to m.in. na naszej grze obronnej. Stąd pomysł selekcjonera, by zabezpieczyć tyły i próbować grać trójką w obronie. W sparingach nam to nie wychodziło, bo niepoważnego boju z Litwą nie liczę. A jednak tym samym ustawieniem wyszliśmy od pierwszej minuty z Kolumbią. To nie mogło się udać.
To wszystko naprawdę dało się przewidzieć. A nie hura optymistycznie głosić, że jedziemy do Rosji co najmniej po wyjście z grupy. Fakty są bowiem takie, że trafiliśmy na mundialu do najsłabszej grupy i jako pierwsi z niej odpadliśmy. Może to nas nauczy trochę pokory i stąpania twardo po ziemi przed kolejnymi piłkarskimi imprezami.
Dominik Senkowski