Reprezentacja Belgi jest w pewnym sensie ewenementem. Mimo wygrania pierwszego meczu 3:0, na ekipę Martineza spadła fala krytyki. Nie ma co się dziwić belgijskiej opinii publicznej – Hazard i spółka do przerwy bezbramkowo remisowali ze słabą Panamą i ich gra nie napawała optymizmem. Po przerwie udało im się zaprezentować lepiej na tyle, że zdołali wbić Panamczykom trzy gole, ale styl prezentowany przez kadrę wypełnioną gwiazdami delikatnie oceniając nie porywał. Mówi się, że zwycięzców się nie sądzi. Cóż, belgijscy dziennikarze mają inne zdanie. Dziś o 14. na stadionie Spartaka Moskwa „Czerwonym Diabłom” przyjdzie się zmierzyć z niewygodną Tunezją.
„Okej, możemy być nudziarzami. Sporo czasu poświęciłem, żeby ta ekipa była dobrze zgrana nie tylko na boisku, więc jeśli to ma się wiązać z nudą, to nie widzę w tym problemu” – odpowiedział Martinez na pytanie swojego rodaka na konferencji prasowej. Belgijski dziennikarz zarzucił byłemu szkoleniowcowi braku polotu na miarę Meksyku czy Hiszpanów, u których sporo się dzieje nie tylko na boisku. Widać, że atmosfera panująca wokół kadry „Czerwonych Diabłów” jest w niesmak lokalnym dziennikarzom. Może dlatego, że nie mają o czym pisać. Bo co można byłoby napisać o ich ostatnim meczu?
Patrząc na kadrę Belgii to jak patrzeć w gwiazdozbiór. Na każdej pozycji znajdziemy dobrego, bardzo dobrego lub wybitnego piłkarza na skalę światową. Ale kiedy widzi się Hazarda przegrywającego raz po raz pojedynki z Panamczykami, to trudno uwierzyć, że jeszcze nie tak dawno piłkarscy eksperci stawiali go tuż za Messim i Ronaldo. Teraźniejszy Hazard to cień tamtego piłkarza.
Jak się nawet trener Strejlau rozgniewał zachowaniem Hazarda, to naprawdę musi być słabo.
— Jakub Olkiewicz (@JOlkiewicz) June 18, 2018
Czy taka postawa Belgów powinna nas dziwić? Raczej nie. Co turniej tamtejszą kadrę nękają podobne problemy. Nie potrafią stworzyć kolektywu na boisku, mimo wielkich nazwisk. Tak jak wspominałem, to trochę nie fair krytykować podopiecznych Martineza, kiedy są po zwycięstwie 3:0, ale od lepszych wymaga się więcej.
Belgia raczej w końcu wciśnie, ale pierwszą połowę podsumujmy cytatem z Xabiego Alonso: "Zawsze przed wielkim turniejem czekam, co pokaże Belgia. I już mam troszkę dość tego czekania". #WorldCup
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) June 18, 2018
„Tunezja to najbardziej dynamiczny zespół, z którym przyszło nam się mierzyć w ostatnim czasie. Ich gra piątką obrońców jak i to, że nie mogą sobie pozwolić na przegranie tego meczu sprawia, że czeka nas trudne zadanie” – ocenił szkoleniowiec Belgów. Trudno stwierdzić na ile ta wypowiedź jest kurtuazyjna, a na ile ma związek z rzeczywistością. Tunezejczycy doskonale się zaprezentowali w spotkaniu z Anglią, gdzie w doliczonym czasie gry stracili bramkę i musieli pogodzić się z porażką. To spotkanie było fatalne przede wszystkim dla Moueza Hassena. Bramkarz musiał już w 16. minucie opuścić boisko z powodu kontuzji barku. Dobrze nam znany uraz jest na tyle poważny, że wyklucza Hassena z tegorocznego mundialu.
Belgowie będą musieli poradzić sobie za to bez Vicenta Kompanego i Thomasa Vermaelena. Co prawda, obrońcy trenują na pełnych obrotach, ale Martinez woli jeszcze dać im czas na dojście do pełnej dyspozycji. W końcu mają przed sobą prestiżowe spotkanie z Anglikami.
Zdecydowanymi faworytami spotkania są Europejczycy, ale przy ich ospałej grze i ambicji Tunezyjczyków może dojść do niespodzianki (kurs w forBET na to spotkanie: BEL – 1.35, X – 5.00, TUN – 9.50).