Dziś o 14. na Cosmos Arenie w Samarze odbędzie się pojedynek teoretycznie najgorszych drużyn grupy E. Piszę „teoretycznie”, bo często piłka nożna pisze niespodziewane scenariusze. Wystarczy spojrzeć na wczorajsze mecze, ale z drugiej strony nie ma co patrzeć wstecz. Dziś rosyjski mundial będzie pisać nową historię.
19. października 2017 roku, Stadion Rajko Mitić w Belgradzie. Właśnie trwa ostatni mecz eliminacyjny gospodarzy z reprezentacją Gruzji. W 61. minucie na boisku pojawia się zawodnik PAOK Saloniki, który jeszcze w tym sezonie zdobędzie koronę króla strzelców greckiej ligi. 13 minut po wejściu strzela gola na wagę awansu Serbii na Mistrzostwa Świata. Ciężko uwierzyć w nieustanny progres jaki dokonuje się w życiu Aleksandara Prijovica. Kiedy przechodził do Legii, miał braki, których miał nie nadrobić. Jednak trafił pod skrzydła wymagającego Stanisława Czerczesowa, który też jest uczestnikiem (i to dosyć istotnym) tegorocznego mundialu. Obecny selkcjoner Sbornej wyprostował Serba, który od tamtej pory idzie tylko w górę. Dziś najprawdopodobniej nie wyjdzie w podstawowej jedenastce, ale jest wielce prawdopodobne, że wejdzie w drugiej połowie, tak jak wszedł w decydującym meczu eliminacyjnym (kurs na gola byłego zawodnika Ekstraklasy i zwycięstwo jego zespołu w forBET wynosi 3.50).
Jeżeli Prijovic zamelduje się na boisku będzie musiał się zmierzyć nie tylko z obrońcami Kostaryki, ale i z bramkarzem Realu Madryt – Keylorem Navasem. Oczywiście, historia tryumfatora ostatnich trzech Ligi Mistrzów też ociera się poniekąd o naszą ligę. W 2010 roku, kiedy Navas nie był TYM NAVASEM, Wisła Kraków była o krok od podpisania kontraktu z Kostarykaninem. Cała transakcja wywaliła się jednak na ostatniej prostej. Kto wie, jak potoczyłaby się kariera Navasa, gdyby wszystko poszło zgodnie z planem i przeprowadził się do Krakowa? Czy dzisiaj grałby na mundialu? Tego nie wiadomo.

Skoro już tyle nawiązań do Ekstraklasy zostało użytych w tym tekście, to najlepiej będzie wstawić zdjęcie Navasa z Paulinho – byłym piłkarzem ŁKSu, który będzie rozgrywać dzisiaj mecz w barwach Brazylii o godzinie 20.
To zdarzenie nie było jednak przełomowym w życiu Navasa. Na ostatni mundial w Brazylii pojechał jako czołowy bramkarz La Ligi, ale nie z Barcelony czy Realu, tylko z Levante. Po doskonałym występie wrócił i został podpisany przez Real Madryt. Miał tam nie zagrzać długo miejsca. Co chwilę chciano się go pozbyć, żeby zrobić miejsce dla De Gei. Dziś Navas jest „cięższy” o 10 trofeów zdobytych z Królewskimi, a De Gea jest świeżo po wpuszczeniu „szmaty”. Football bloody hell…
Dzisiejszy mecz jest pierwszym spotkaniem obydwóch reprezentacji. W nim, tak jak w całym mundialu, nie będzie uczestniczyć Ronald Matarrita, który wypadł z kadry w ostatnim momencie z powodu kontuzji. M.in. dlatego w roli faworyta stawia się Serbów, którzy dzisiaj powinni się zaprezentować w najsilniejszym składzie jaki mają do dyspozycji (kurs w forBET na to spotkanie: KOS – 5.00, X – 3.30, SER – 1.85).